poniedziałek, 13 sierpnia 2018

Ostatnie zdjęcie i ostatni rozmówca Iana Curtisa z Joy Division - kto mówi prawdę?

Noc, która poprzedziła nieodwołalną decyzję Iana Curtisa stała się tematem dociekań wielu osób. I mimo, że wydawałoby się iż wszystko już na jej już temat powiedziano i ustalono po kolei każdy fakt, który mógł się wówczas wydarzyć, to w życiu nic do końca - poza śmiercią - nie jest pewne i jeszcze mogą pojawić się  nowe informacje..
 
Jest pewne, że Ian obejrzał film Wernera Herzoga (Stroszek) (o Herzogu pisaliśmy o TUTAJ), a potem włączył płytę  Iggy'ego Popa (The Idiot) i powiesił się w swojej kuchni. Lecz później okazało się, że jeszcze rozmawiał z Annik Honoré, o czym pisaliśmy TUTAJ. Rozmawiał także z żoną i wyszedł na spacer. Sąsiedzi, Kevin i Pam Wood mieszkający kilka drzwi dalej na Barton Street w książce Torn Apart, The Life of Ian Curtis wspominali, że widzieli Iana, który przechadza się kilka razy pomiędzy 7 a 8 godziną wieczorem. Poza tym napisał i zostawił na kominku list dla swojej żony, który wszyscy uważają za list pożegnalny. Jak podał jego sąsiad Kevin Wood, który zaraz po Debbie wszedł do domu, pisał w nim, że  kiedy wróci z Ameryki, chciałby się z pogodzić z żoną i być znowu częścią normalnej rodziny. I podobno rozmawiał jeszcze z Neil’em Andrew Megson’em, znanym bardziej jako Genesis P-Orridge… pochodzącym z Manchesteru muzykiem z zespołu Throbbing Gristle.
 

Byli faktycznie znajomymi, a nawet podobno się przyjaźnili, choć Deborah Curtis o nim nic nie pisze w swojej książce. Ale wspomina go Peter Hook w Unknown Pleasures: Inside Joy Division (książkę opisywaliśmy TUTAJ), jak to kiedyś musiał naprawiać silnik furgonetki zespołu i zapłacić za to, a w tym czasie Ian Curtis poszedł na spotkanie z Genesis P-Orridgem (TUTAJ). Także Bernard Sumner podał w swojej książce, że podczas nagrywania Closter, Ian zaczął odsuwać się od zespołu i spędzał czas z Genesis P. Orridgem z Throbbing Gristle bo miał dosyć dowcipów Petera Hooka i dziwnego zachowania Roba Grettona (Bernard Sumner, Chapter and Verse, s. 126). 

P-Orridge jest też jedną z osób, które poproszone przez John’a Savage’a opowiadają o Ianie Curtis’ie w dokumencie o Joy Division wyreżyserowanym przez Granta Gee.

W dziesiątą rocznicę śmierci Iana Curtisa Genesis P-Orridge, wówczas frontman zespołu Psychic TV, dedykował mu swój utwór IC Water. Okładkę singla zdobi podobizna Curtisa, a nagranie zawiera próbki jego głosu.


Obecnie muzyk wygląda cokolwiek dziwnie, bo po śmierci swojej żony postanowił się do niej upodobnić i w tym celu wszczepił sobie nawet implanty piersi. Jednak, jak wyjaśnił jednemu z dziennikarzy, którzy przeprowadzali z nim wywiad Nie jestem mężczyzną uwięzionym w kobiecym ciele. Jestem mózgiem uwięzionym w ludzkim ciele. Muzyk jest na tle innych artystów osobą posiadającą gruntowne wykształcenie muzyczne. W domu słuchał muzyki jazzowej, grał na perkusji już w wieku 3 lat, na fortepianie od 7 roku życia i śpiewał w chórze katedralnym, gdzie poznał solfeż i zasady chorału gregoriańskiego. Jako nastolatek P-Orridge zamieszkał w latach 60. XX wieku w Londynie gdzie stworzył grupę sztuki performance COUM Transmissions z przyszłymi członkami zespołu Throbbing Gristle: Cosey Fanni Tuttim, Chrisem Carterem i Peterem "Sleazy" Christophersonem. Od tego czasu datuje się także jego przyjaźń i korespondencja Williamem Burroughsem, (pisaliśmy o nim TUTAJ) która trwała aż do śmierci pisarza w 1997 roku. Od Burroughsa i jego przyjaciela Briona Gysona, P-Orridge dowiedział się o sposobie pisania techniką cięcia. To była koncepcja, która dzięki twórczości Throbbing Gristle ostatecznie przeniosła się z literatury na muzykę: różne dźwięki znalezione w istniejących kompozycjach muzycznych wycinano z nich i kompilowano w innych w jedną całość. Technika ta ostatecznie w muzyce została określona jako sampling.
 
Ale dla nas istotne są wspomnienia P-Ogrridge’a o Ianie Curtisie i ich ostatnia rozmowa telefoniczna, opisana przez muzyka w kilku wywiadach. Mówił w nich tak: 

Byłem bardzo dobrym przyjacielem Iana Curtisa z Joy Division - w rzeczywistości byłem ostatnią osobą, z którą rozmawiał przed śmiercią. Rozmawialiśmy o wczesnych nagraniach Franka Sinatry i o tym, jak one wpłynęły na nasze frazowanie. Ten skandujący styl, który obaj mieliśmy, został zrobiony świadomie. I oboje mieliśmy plan. Joy Division i Throbbing Gristle zamierzali zagrać razem w Paryżu, a na koniec Ian i ja byśmy ogłosili, że obaj opuszczamy nasze zespoły, aby zacząć razem [grać]. LINK Byłem ostatnią osobą, z którą rozmawiał, zanim umarł. Ale on znał moją piosenkę o próbach popełnienia samobójstwa na pamięć i w tym ostatnim telefonie, śpiewał mi je słowo w słowo, więc uznałem, że spróbuje się zabić. A więc ja... To było przed telefonami komórkowymi, zanim większość ludzi miała nawet zwykłe aparaty w Wielkiej Brytanii, więc zacząłem dzwonić do każdego, kogo miałem na myśli w Manchesterze, mówiąc, że musisz dostać się do domu Iana, on spróbuje się zabić. A ci, do których się dodzwoniłem, mówili "nie, on po prostu dramatyzuje". Ale uważałem, że nie, myślałem, że naprawdę będzie próbował to zrobić, i nikt nie poszedł tego sprawdzić. I dlatego wciąż jestem zły na pewnych ludzi. (TUTAJ)

I jeszcze jeden fragment: Ostatnie pytanie. Prawdopodobnie byłaś ostatnią osobą, która porozmawiała z Ianem Curtisem przed śmiercią, i zastanawiałam się, co myślisz o filmie Control Antona Corbijna i czy kiedykolwiek chciałbyś, żeby po twojej śmierci powstał film o tobie?
 
Ktoś mi powiedział, że Hooky napisał książkę, w której on wspomina, że nigdy tak naprawdę nie wiedział, o czym myślał Ian, że Ian miał tendencję do rozmawiania ze mną o swoich pomysłach. A w dniu, w którym popełnił samobójstwo zadzwonił do mnie i zaśpiewał moją piosenkę z drugiego albumu Throbbing Gristle "Weeping", która była o mojej próbie samobójczej. On zaśpiewał jej słowa doskonale, a coś po prostu kliknęło w mojej głowę - o cholera, on śpiewa na pożegnanie, będzie próbował się zabić. Ale to było w czasach przed telefonami komórkowymi i prawie nikt nie miał aparatów [telefonicznych], więc dzwoniłem do osób w Manchesterze i jedna lub dwie, do których udało się mi dodzwonić mówiło, "och, on zawsze jest dramatyczny, nie zrobi niczego" a ja mówiłem "nie, naprawdę myślę, że Ian się zabije, ktoś się tam dzieje” - i nikt nic nie zrobił. Czułem się tak beznadziejnie i bezradnie, ponieważ byłem 300 mil od niego. Z jakiegoś powodu nie zadzwoniłem po gliniarzy. Sądzę, że to naturalna niechęć do policji (TUTAJ).  
 
Cóż… może P-Orridge mówił prawdę a może nie… Niemniej nikt nie sprostował jego słów, nie zarzucił ich autorowi kłamstwa. Przyjmijmy zatem, że jeśli faktycznie Ian Curtis i P-Orridge postanowili założyć nowy zespół muzyczny to na ile było w tym chęci obu, a nie tylko jednego z rozmówców. Podobno cechą charakteru Iana Curtisa była jego zmienna osobowość, dostosowująca się do rozmówcy - pokazywał różnym osobom różną twarz - jak to obrazowo opisał Peter Hook w Unknown Pleasures (TUTAJ) (s. 217-218). Możliwe więc, że powiedział P-Orridge’owi dokładnie to, co tamten chciał usłyszeć? O tym już nigdy się nie dowiemy…

Za to możemy pokazać ostatnie zdjęcie Iana Curtisa, zrobione 15 maja 1980 r… (za: LINK). Tutaj też mamy sprzeczności, bowiem wdowa po Curtisie w swojej książce publikuje ostatnie zdjęcie muzyka, i twierdzi że to ona je zrobiła. Kto ma rację?




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz