niedziela, 19 sierpnia 2018

Takie pieprzenie się - wibrafon, akordeon... Na gitarach trzeba grać. Recenzja książki Piotra Stelmacha: Lżejszy od fotografii - o Grzegorzu Ciechowskim. Cz. 2

Dziś o drugiej części książki Piotra Stelmacha - Lżejszy od Fotografii - o Grzegorzu Ciechowskim, która tak na prawdę jest biografią nie tylko tego wybitnego poety i kompozytora, ale w rzeczywistości całego zespołu Republika

Pierwszą część książki omówiliśmy TUTAJ. Ma ona dość ciekawą konwencję, bowiem zaczyna się od okresu śmierci Ciechowskiego, i cofamy się w czasie. 

Dzisiaj opis Części II obejmującej m.in. okresy nagrywania płyty Masakra, Grzegorza z Ciechowa, działalność realizatorską czyli nagranie płyty Antkowiaka, Steczkowskiej, Kowalskiej, Kayah, i Atrakcyjnego Kazimierza, w końcu wyjazd Republiki do USA. W dzisiejszym tekście skupimy się głownie na realizacji płyty Masakra, którą wielu uważa za najważniejszy album Republiki.

W całej książce czytelnik poznaje Grzegorza Ciechowskiego nie tylko jako zwykłego człowieka, ale i wyjątkowo inteligentnego i błyskotliwego, a chwilami nawet szalonego artystę. Dodatkowo niezwykle skromnego. Roman Meller kierowca Republiki: Grzesiek przyszedł na promocję rozgłośni (Radio Gra w Toruniu - otrzymał zaproszenie). Spowodował oczywiście spore zainteresowanie swoją obecnością, a na pamiątkowej kartce napisał specjalne hasło dla radia: "Niech gra". Tylko tyle, proste, ale mocne.  

Kiedy go poznałem bliżej, doszedłem do wniosku, że nie do końca dbał o to by być wszędzie widocznym i rozpoznawalnym. Nie miał nigdy jakiegoś supersamochodu, który mógłby imponować i który byłby z daleka jego wizytówką. Nie chciał się obnażać, uwypuklać jak artyści lub celebryci mają często w zwyczaju. To nie był szpaner. To był bardzo fajny, równy facet. 

Jednym z największych przebojów na płycie Masakra, jest utwór Mamona. Weronika Ciechowska tak opisuje pierwszy kontakt z tą piosenką: Kiedy tata miał jakiś nowy utwór, zawsze nam go prezentował. Zawsze pytał nas o zdanie... Kiedy skomponował muzykę do Mamony i napisał tekst, też byliśmy pierwszymi odbiorcami tego utworu. Bruno zaczął szaleć i tańczyć, Miał pięć lat. Zapytałam cy to nie będzie skandal, że tak śpiewa o pieniądzach. Nie rozumiałam tego. A on powiedział, że właśnie o to chodzi, że ma być szok. To fajna piosenka, ale strasznie dziwna. Dał mi kilka banknotów z teledysku, ale je gdzieś zawieruszyłam. 

Leszek Biolik, basista zespołu, opisuje, jak nagrali już całą muzykę do płyty, i znał już wszystkie utwory, poza jednym. Wyjątkiem była Mamona, którą Grzesiek śpiewał mi z kartki u siebie w domu. Jeszcze przed nagraniem. Napisał tekst i zadzwonił do mnie. Przyjechałem do niego, posadził mnie w swoim fotelu i mówi: "Masz tu kartkę i słuchaj. Jest zajebiście". Odpalił ten numer i zaczął śpiewać do podkładu.   


Wojciech Waglewski, ale i wielu innych artystów dostrzegało odmienność Ciechowskiego. Grzegorz nie był rock'n'rollowcem. Był mocna zakorzeniony w europejskiej muzyce i sztuce. Śledził to wszystko co ma związek z konceptualizmem, dadaizmem i nową falą. To bardzo europejskie myślenie o sztuce, w najlepszym tego słowa znaczeniu. Po takie myślenie przyjeżdżali przecież do Berlina David Bowie i Iggy Pop. Rock'n'roll jest dziką, emocjonalną muzyką, wywodzącą się z bluesa amerykańskiego, ale okiełznaną przez białych. To moja prywatna teoria. Myślę, że Grzesiek pojmował to, co robił, jako formę opisywania świata. 

Andrzej Świetlik, artysta fotograf współpracujący z zespołem przedstawia historię powstania okładki albumu Masakra: Zdjęcia i grafikę Masakry można interpretować jako siłę, już nie tylko Grzegorza, ale wszystkich chłopaków. Na okładce płyty jest byk. Przywołałem go sobie w myślach, wspominając moje podróże do Hiszpanii,a także między innymi, okładkę albumu Atom Heart Mother Pink Floyd - tę ze zdjęciem krowy. Byk z Masakry natomiast, jest pokazany mocnym profilem. Wygląda trochę jak pomnik. To zdjęcie zostało wykonane w hodowli rozpłodowej. Byk został wyprowadzony na pastwisko przez dwóch facetów.  

Wielu krytyków muzycznych w tamtym czasie dostrzegło, ze Republika przestała realizować, jak to niektórzy określali kwadratowe piosenki tylko znacznie zmieniła styl. Wynikiem nabytych doświadczeń ich muzyka stała się dojrzalsza, o oni, mając silną i ustabilizowaną pozycję na rynku muzycznym, przestali się cackać. Tak podsumowuje to Leszek Biolik: Pierwsze dwie płyty, nagrane w pierwszej połowie lat 80-tych miały w sobie coś, co było nie tylko dobre, ale też bardzo charakterystyczne. Rzadko się zdarza, by zespół miał tak oryginalny styl i tak konsekwentnie go realizował. Oryginalny od początku do końca - zarówno jeśli chodzi o muzykę jak i o teksty. Późniejsze albumy to szukanie w trochę innych przestrzeniach, próba wyrażenia emocji w odmienny sposób. Ale również świadome obranie innych kierunków. 

Nie mam zielonego pojęcia , co było w jego głowie, ale piosenka Koniec Czasów to dla mnie jeden z najważniejszych utworów na Masakrze. Tekst, w którym opowiada jak słowa tracą wagę, moc i znaczenie. Być może również o tym, jak wysycha źródło inspiracji. 

     
Zbigniew Krzywański przypomina czas pisania tekstów na płytę Masakra: Ale później zaczęła się "era pisania tekstów" jak to określał Grzegorz. Jezus, Maria, czego on to wtedy nie czytał, czym się nie inspirował, czego nie szukał, nie odkrywał. Nagle się okazało, że nie ma o czym pisać. 

Najpierw powstała Mamona, później Odchodząc, No dobra dwa teksty są, ale jeszcze osiem piosenek. .. W pewnym momencie Leszek mówi do Grześka: nie masz o czym pisać? Dawaj twój tomik. Zaczął wertować - zobacz jaki fajny tekst 13 cyfr. Trochę dostosujesz to do muzyki i będzie świetnie pasowało. To wiersz napisany kilka lat wcześniej, Po wyjeździe Ani do Stanów. Wziął to, usiadł, a następnego dnia przyszedł i mówi: Mam tekst, dzięki Lechu.
W studiu pojawiły się historie typu" na czym zagrać tę melodię w refrenie Odchodząc". Wymyśliliśmy, że to będzie wibrafon. Sławek przywiózł ten instrument, nagraliśmy go. Leszek Kamiński stwierdził, że brzmi ładnie, ale Grzegorzowi cały czas coś "nie siedziało". Wpadliśmy na inny pomysł - akordeon. Usiadłem, nagrałem. Fajnie! Ale po pewnym czasie - nieeee. To może jednak gitara elektryczna? I pamiętam jak Grzegorz powiedział: "Takie pieprzenie się - wibrafon, akordeon... Na gitarach trzeba grać!"    


W drugiej części książki czytelnik dowiaduje się jak wielki wpływ Ciechowski wywarł na restaurację polskiej muzyki ludowej (Grzegorz z Ciechowa), czy karierę innych piosenkarzy, o czym  wspominają m.in. Justyna Steczkowska, czy Kayah. Miał wyjątkowy dar odkrywania nowych kierunków artystycznych, ale i talentów muzycznych, choć jak podkreślają inni artyści był, często nieustępliwy i bezkompromisowy. Mimo że miał koncyliacyjną osobowość, potrafił w pewnych chwilach powiedzieć STOP, jak choćby wtedy kiedy Leszek Biolik zaangażowany w swoje projekty, chciał poszukać zastępcy na jeden z koncertów Republiki

Tak jak pierwszą część książki Piotra Stelmacha, również część drugą czyta się jednym tchem. A ja czekam na kolejne części, zwłaszcza opis czasów pierwszej Republiki i okresu studiów Grzegorza Ciechowskiego. Oczywiście jak tylko przeczytam nie omieszkam podzielić się swoimi refleksjami z czytelnikami.
 
Na koniec cytat z wypowiedzi Zbigniewa Krzywańskiego, chyba najważniejszej wypowiedzi z tej części książki: Grzegorz zawsze twierdził, że z tekstami piosenek jest trochę jak z rzeźbą - rzeźbiarz ma kawał drewna i jego zadaniem jest tylko usunięcie niepotrzebnych części, bo rzeźba w środku już jest. Wewnątrz w pniu.  

Tak właśnie eksploduje Supernova... 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz