środa, 20 lutego 2019

Tony Wilson: Niesamowity dokument o twórcy Factory Records i promotorze Joy Division

Gdy Tony był w pobliżu nigdy nie było nudno tymi słowami spikerka zapowiedziała w 2007 roku w Granada TV dokument o zmarłym Anthonym Wilsonie zatytułowany Anthony H. Wilson, Tribute 2007

Film był hołdem stacji złożonym Wilsonowi, który przepracował w niej przez prawie 30 lat. Do jego powstania wykorzystano nagrania wykonane pięć lat wcześniej, przy okazji kręcenia fabularyzowanego dokumentu 24 Hour Party People (o filmie więcej TUTAJ), a także inne materiały znajdujące się w archiwach telewizji.
Dokument zaczyna się od medialnej informacji o śmierci Tonyego Wilsona w szpitalu Christie w Manchesterze: w wieku 57 lat, na raka nerki, w otoczeniu rodziny.... Z pewną satysfakcją twórcy filmu zauważają, że śmierć tej, jak to określają regionalnej osobowości, została zauważona przez cały świat i że reakcja na nią była wręcz fenomenalna. Nie tylko krajowe, lecz i światowe media poświęciły temu faktowi dużo czasu antenowego i całe kolumny gazet.





Podobnie pogrzeb, który miał miejsce 10 dni po śmierci, stał się manifestacją przywiązania do zmarłego, bo w kondukcie ustawili się liczni dziennikarze oraz gwiazdy świata muzycznego i telewizyjnego. Wszyscy zgodnie zaświadczali, że Anthony Wilson był niezwykłym człowiekiem, że im pomógł, że bez niego Manchester nie przekształciłby się w znaczące miasto Wielkiej Brytanii… Tym opiniom towarzyszy krótkie migawki pochodzące z archiwalnych nagrań stacji, ukazujące Wilsona w różnych sytuacjach.




A potem przypomniano życiorys Anthonyego Wilsona: miejsce urodzenia, czasy szkolne, wreszcie studia i pierwszą pracę – pokazano sklep, który prowadzili jego rodzice, katolicką szkołę, do której uczęszczał, zdjęcia z dzieciństwa, młodości, czasu studiów. 


Wypowiadali się jego współpracownicy, m. in. Bob Greaves, do którego Wilson zawsze zwracał się grzecznie Mr. Greaves, Charles Fletcher i Chris Pey, Richard Madeley oraz John Robb dziennikarz muzyczny specjalizujący się w rocku i aktor odtwarzający rolę Wilsona w wymienionym filmie, czyli Steve Coogan (opowiadał jak przygotowywał się do roli, ćwicząc gestykulację Wilsona).

Wiele razy głos zabierał Peter Hook z Joy Division i New Order, oraz Paul Ryder z Happy Mondays. Niezwykle wzruszające są szczere wypowiedzi jego syna Oliviera, który do śmierci był z ojcem (umarł w jego ramionach), a także Yvette Livesey, jego partnerki. Na końcu głos zabrali oficjele: Sir Alex Ferguson, Burmistrz Manchesteru i sir Richard Leese, przewodniczący Rady Miasta.



Cennym elementem filmu są fragmenty pokazujące samego Tonyego Wilsona, który wyjaśnia jak to się stało, że dostał swój własny program So it Goes, najpierw trwający tylko 15 minut, który szybko przekształcił w najbardziej szalony program w telewizji w tamtym czasie (aby pokazać skuteczność Wilsona jako dziennikarza pokazano kilku sekundowe nagranie jego wywiadu z Paulem McCartneyem).

Film zawiera bardzo skrótowo podaną historię powstania wytwórni Factory (pisaliśmy o niej wielokrotnie TUTAJ) założonej przez Wilsona do spółki z Alanem Erasmusem (TUTAJ) i Peterem Saviliem  (więcej o nim TUTAJ), a także krótkie urywki z nagrań zespołów, które promował (w 7 min 49 s pokazano Joy Division). 

Od Joy Division film gładko przeszedł do powstania New Order (nie zająknąwszy się nawet o samobójstwie Iana Curtisa), potem przedstawił proces upadku Factory zaznaczając, że pomimo tego przykrego faktu Wilson nadal wspierał muzyków i dawał im szansę. Jednym z takich zespołów byli Happy Mondays o czym mówił Paul Ryder. Następnie krótko napomknięto o klubie Hacienda, który sprawił, że Manchester stał się centrum wszechświata muzyki i podano powody  bankructwa.

Na koniec opowiedziano o samym Tonym Wilsonie, o tym jakim był człowiekiem, co jest główną zaletą filmu. Był przede wszystkim, pomimo dwóch małżeństw, dobrym ojcem dla swoich dwojga dzieci – Oliviera i Isabeli - choć dość niekonwencjonalnym (według Oliviera w jego domu unosił się cały czas zapach narkotyków). Jego syn opowiadał jednak także, że nawet w chwili bankructwa Factory i Haciendy znajdował czas, aby do niego zadzwonić i uspokoić go, bo wiedział, że może być przestraszony oglądając przekazy telewizyjne.

Był też dobrym pracownikiem – bo po upadku Factory i Haciendy wrócił do Granada TV i starał się tam ze wszystkich sił robić dobre programy, nawet jeśli odbiegały charakterem od tych, które dotąd robił (pokazano kawałek debaty między politykami, którą prowadził). Jak bardzo starał się pomagać innym świadczy jego ostatnie zadanie, którego się podjął. Gdy okazało się, że jego kuracja jest kosztowna, przyjaciele apelowali w mediach o pomoc i udało się zebrać potrzebną sumę pieniędzy. Ale inni chorzy nie mieli takiego szczęścia, nie byli osobami tak znanymi jak Tony Wilson, dlatego zaangażował się on w akcję na ich rzecz. Ostatnie nagranie z jego udziałem miało miejsce tuż przed jego śmiercią, 11 lipca 2007 r. Był zbyt chory, aby pojechać do studia na nagranie, więc przyjął ekipę telewizyjną u siebie w domu. Do końca walczył o innych. I do końca kochał muzykę, bo jak powiedział, dobra muzyka to wieczorna poezja, to klucz do wszechświata.
Dla tych ostatnich scen filmu (w zakończeniu dokumentu brzmi oczywiście Atmosphere grane przez Joy Division) warto go obejrzeć, mimo, że brakuje w nim wypowiedzi np. Alana Erasmusa czy innych osób, które z nim niegdyś współpracowały, w tym Petera Saville'a.  Ale niech każdy sam wyrobi sobie swoje zdanie i obejrzy film. Zapraszamy.


Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz