Małe, kolorowe domki na wysokim, spękanym klifie. Przyczepy kempingowe zaparkowane w rozmaitych, czasem niecodziennych miejscach: na szczycie wysokiej, samotnej skały oblanej morzem albo na skleconym z desek moście, który wisi w powietrzu przecząc prawom fizyki. Ogromny wieloryb, czy ślimak, na grzbiecie których zacumowano statki i spacerujący tam ludzie. Tańczące między drzewami nimfy. Plaże, na które morze wyrzuciło statki podobne do plastikowych zabawek. Fasady budynków wyglądające jak fragmenty domków dla lalek.… Wszystko to można zobaczyć na obrazach Tracy Savage.
Na pytanie, dlaczego maluję takie tematy, moja odpowiedź jest prosta. Maluję miejsca, które chciałabym odkryć. To jest właśnie piękne w byciu artystą, że możesz wymyślać i tworzyć takie miejsca, biorąc elementy tego, co jest wokół ciebie. Niech te jej słowa wystarczą za komentarz dla wykonanych przez nią prac.
Artystka mieszka od 25 lat w hrabstwie Yorkshire, a urodziła się w Rugby, w Warwickshire, w 1963 roku. W 1988 roku ukończyła West Surrey Institute of Art & Design, drugą po University of the Arts w Londynie najważniejszą uczelnię artystyczną w Wielkiej Brytanii. Ma dwie galerie, jedną w Scarborough, a drugą w Hornsea.
Maluje akrylem na płótnie, a jej prace można zaliczyć do nurtu Art Naif czyli mającej swoje korzenie u schyłku XIX wieku sztuce prymitywistów, przypominającej często malunki dzieci, a charakteryzującej się deformacją przestrzeni i perspektywy, lub jej brakiem, skrajnie subiektywnym punktem widzenia, prostymi technikami oraz ogromnym przywiązaniem do szczegółu. Często łączy elementy należące do świata magicznego i symbolicznego z pochodzącymi z życia codziennego. Gdy dodamy do tego jeszcze humor oraz nostalgię za światem dzieciństwa, otrzymujemy fascynujące klimatem obrazy Tracy Savage.
Każdy z nich opowiada jakąś historię, którą możemy odkrywać dzięki drobiazgowo namalowanym szczegółom. Większość za punkt wyjścia miała, wydawałoby się drobne, nieistotne wydarzenie trwające tyle, co mgnienie oka: spojrzenie z okna na przejeżdżającą przyczepę kempingową załadowaną wakacyjnymi rzeczami, czy na witrynę opuszczonego sklepu… I nagle okazuje się że da się o nich opowiedzieć bajkę. Taką, w której zwykła staruszka mieszkająca po sąsiedzku staje się czarodziejką, a dom, który codziennie mijamy może nagle unieść się w powietrzu i osiąść na szczycie urwiska.
Prace Tracy Savage można obejrzeć, a nawet kupić, za pośrednictwem jej strony internetowej TUTAJ. Można również na nie popatrzeć (za darmo) na naszym blogu. Zazwyczaj prezentowana u nas sztuka jest pełna egzystencjalnego bólu, lecz czy życie nie zaskakuje nas codziennie? Dlatego tym razem spójrzmy na coś odmiennego, zajrzyjmy w świat pełny magii, gdzie każda historia ma dobre zakończenie.
Czy zauważyliście, że nawet z najwyższego urwiska malarka zrzuca drabinę, aby nikt, kto tam zawędrował, nie pozostał sam, bez ratunku i dróg wyjścia z trudnej sytuacji?
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz