wtorek, 10 listopada 2020

Abstrakcyjne pejzaże Judith Bergerson: Najbardziej ekscytuje mnie interakcja między formami

Przez całe życie fascynowały mnie kształty, faktury, kontrasty i relacje. Niezależnie od tego, czy patrzę na krajobraz, miasto czy miskę owoców, najbardziej ekscytuje mnie interakcja między formami. Mam kilka sposobów na rozpoczęcie nowego dzieła: jednym z nich jest stosunkowo realistyczne przedstawienie tematu. Następnie zostawiam materiał źródłowy i pozwalam, aby sam obraz mnie ze sobą niósł. Malując, nie próbuję naśladować określonej rzeczywistości. Drugi sposób polega na pokrywanie całkowicie przypadkowo całej powierzchni obrazu kolorem i teksturą. Wtedy zaczynam z tego wyciągać (lub nakładać) kształty, a potem po prostu pozwalam obrazowi powiedzieć mi, co dalej mam zrobić. W przypadku każdej metody jest to proces krok po kroku. Ten proces (podróż, jeśli wolisz), uważam to za najbardziej ekscytującą część powstawania dzieła sztuki (LINK).


Tym wstępem autorstwa Judith Bergerson (ur. 1940 r.) rozpoczęliśmy opis jej interesującej twórczości. Obrazy przez nią wykonane krytycy określają najczęściej mianem abstrakcyjnych pejzaży podkreślając ich wielowarstwowość i złożoność technik. Artystka używa farb akrylowych, nakładanych na siebie, a także kredek, tuszu i ołówka. W rezultacie otrzymujemy pejzaż, czy martwą naturę przekształconą w formę dekoracyjną, uporządkowaną według geometrycznej siatki pól, dróg i konarów drzew, czy innych roślin lub ptaków, zaznaczonych ciemnym konturem. Obrazy Bergerson przypominają przez to tkaniny batikowe, patchworki, czy wielkie kompozycje witrażowe wykonane techniką Tiffany, tkwiące korzeniami w secesji, co powodują artystyczne fascynacje autorki. Wśród artystów, którzy stanowią dla niej źródło inspiracji malarka wymienia przecież Alfonsa Muchę i Gustava Klimta (LINK).







Bergerson przyznaje się także do wpływów różnych twórców, co wynika z jej wypowiedzi: Doskonale pamiętam, kiedy jako mała dziewczynka widziałem niesamowity obraz Lyonela Feiningera w instytucie [Minneapolis Institute of Arts]. Pamiętam, że uwielbiałem sposób, w jaki wysokie budynki i formy łączyły się u niego i współgrały z mocnymi, kanciastymi liniami i kolorowymi płaszczyznami. Jego inspiracja naprawdę ujawnia się w mojej pracy. (LINK).






Są to, co na pewno zauważyli nasi czytelnicy, naprawdę ładne prace. Takie, które można zawiesić w domu i patrzeć na nie ze spokojem każdego dnia. Nie wymuszają one na nas odpowiedzi na egzystencjalne pytania, nie narzucają nam emocji. Po prostu zdobią.






Artystka uzyskała tytuł BFA w St. Olaf College w Northfield w stanie Minnesota (tak samo, jak jej rodzice) a potem studiowała w California College of Arts and Crafts oraz CW Post College na Long Island University. Przez kilka lat uczyła w liceum w Roseville. Kiedy urodziła się jej córka Erika, rzuciła tę pracę, była matką i artystką zajmującą się domem. Później z mężem przeprowadzili się do Wyoming w Minnesocie i założyli tam galerię, którą prowadzili przez 35 lat, aż do przejścia na emeryturę. Judith mimo to malowała i brała udział w licznych warsztatach ze znanymi w kraju artystami, w tym ze Stevenem Quillerem, Louise Cadillac, Virginią Cobb, Alem Brouilette, Bobem Burridge, Skip Lawrence i Geraldem Brommerem. I wystawiała swoje prace, których długa lista znajduje się na jej stronie internetowej (LINK).

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz