piątek, 13 listopada 2020

Jarocin, Po co Wolność: film o fenomenie festiwalu muzyki rockowej

Jarocin, Po co Wolność. Tak brzmi tytuł filmu o fenomenie Jarocina, jak potocznie określa się festiwal piosenki undergroundowej, który był organizowany w tym małym wielkopolskim miasteczku w latach 1980-1994 (nasze teksty o Jarocinie są TUTAJ). Przy czym film Marka Gajczaka i Leszka Gnoińskiego nie jest filmową biografią tej imprezy, tak, jak przeczytamy w wielu recenzjach. Tak samo jak i tytuł filmu nie jest pytaniem. Jest stwierdzeniem - Po co wolność.


Na samym początku, zanim zobaczymy jakiekolwiek napisy usłyszymy główną tezę obrazu wypowiedzianą przez niedawno zmarłego Pawła „Kelnera” Rozwadowskiego: Wolnym możesz być umysłem i otwartym sercem. Innej wolności po prostu nie ma. Równości i sprawiedliwości nie ma. Potem rozwinięciem tej myśli jest wspomnienie piosenki Kult:


Wolność. Po co wam wolność?

Macie przecież telewizję

Wolność. Po co wam wolność?

Macie przecież Interwizje, Eurowizje

Wolność. Po co wam wolność?

Macie przecież tyle pieniędzy

Wolność. Po co wam wolność?

I będziecie ich mieć coraz więcej


I tak to idzie, po kolei, organizatorzy, muzycy opowiadają o historii Jarocina, w którą wbił się młodzieżowy bunt. Nagle zastygłe, senne miasteczko, jak wspomina je Hieronim Ścigacz, stało się symbolem. Symbolem tej właśnie niedościgłej wolności, która, jak się okazuje była odczuwalna między uczestnikami festiwalu, lecz karlała w miarę, gdy kraj stawał się teoretycznie coraz bardziej wolny: Gdy po 1989 r. zniknęła cenzura, nastała demokracja, kapitalizm, wolny rynek, zlikwidowano PGR-y i powiedziano masie biedoty – idźcie sobie, weźcie sobie wędki i łapcie ryby (dla tych, którzy nie wiedzą o co chodzi to wyjaśniamy, że PGR czyli Państwowe Gospodarstwa Rolne które były największym przedsiębiorstwem w Polsce, rozwiązano i miliony ludzi stały się z dnia na dzień bezrobotnymi, a danie wędki a nie ryby było naczelnym hasłem ekonomicznym lat 90.). Wtedy Jarocin nagle skończył się, wśród wielkiej zadymy, walk ulicznych pomiędzy widownią, ochroną a policją.


Film łączy biało-czarne archiwalne obrazy, niepublikowane dotąd amatorskie nagrania (głównie z 1987 r autorstwa Dariusza „Maleo” Malejonka.) ale i wcześniejszych, lekko zamazanych, ze świetnymi wspomnieniami dinozaurów polskiego punk-rocka oraz organizatorów i miejscowych decydentów. Na pewno rarytasem są krótkie kawałki sfilmowanych występów, od samego początku, od pierwszych z 1980 roku, poprzez tak pamiętne, jak koncert Republiki w 1984 roku. My dysponujemy własną relacją z Jarocina w 1984 roku TUTAJ.



Wszyscy występujący w filmie starają się zamknąć w słowach i nazwać osobliwość atmosfery festiwalu pierwszych lat 80., gdy wszyscy – do publiki po mieszkańców – przeżywali kilka dni w symbiozie: barierki pomiędzy sceną a widownią nie były potrzebne, widzowie mogli podejść do muzyków, pogadać, mogli także liczyć na pomoc mieszkańców, którzy przyglądali im się z uwagą i podejrzliwością ale także z życzliwością…

To wszystko skończyło się w latach 90. Na imprezę zaczęli ściągać nie tyle fani rocka co na pewno fani zadym, im większych, tym lepiej. Jak to stwierdza jeden z muzyków – festiwal schamiał. I tak, ostatni, w 1994 roku, został przerwany w trakcie występu jednej z kapel, a walki przeniosły się na teren miasta, wkroczyły oddziały ZOMO, wywiązała się regularna bitwa, było wiele osób rannych.

Po latach festiwal reaktywowano w 2005 roku. I innej sytuacji, w innym świecie, w którym każdy poprzez Internet ma dostęp do milionów klipów muzycznych i nie potrzebuje tłuc się godzinami w pociągu a potem spać na palu aby posłuchać muzyki… Teraz Jarocin jest wydarzeniem rodzinnym, na które ściągają dawni fani kapel punkowych z rodzinami, aby z sentymentem posłuchać takich zespołów jak Armia czy Dezerter. Pointą do rozważań, czym jest wolność, są słowa piosenki Dezertera kończące film:

Mamy wolność słowa

I wolność bycia sobą

Mamy prawo wyboru

I prawo do bycia idiotą




Cały film można obejrzeć TUTAJ i TUTAJ.  Wzięli w nim udział m.in.:  Grzegorz „Patyczak” Kmita z Brudne Dzieci Sida (rzucił ciekawą złota myśl: czy idziemy ze stadem które ma przetrwać czy szukamy własnej drogi), Marek Piekarczyk i Andrzej Nowak z TSA, Grzegorz „Grabaż” Piekarski, Paweł „Guma” Gumola z zespołu Moskwa, Henryk Tomczyk z Grupa Stress, Muniek Staszczyk z T. Love, Dariusz ”Maleo” Malejonek z grup Kultura, Izrael, Moskwa, Armia;   Krzysztof Grabowski z Pidżama  Porno, Paweł "Kelner” Rozwadowski z grup Deuter, Izrael, Robert Brylewski z Brygady Kryzys, Armii, Olaf Deriglasoff, Anja Orthodox, Kazik Staszewski z Kultu. A oprócz nich także liczna grupa organizatorów.

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz