Dobre pół roku temu, w innej epoce, zanim zaczęło się to szaleństwo zwane pandemią zamieściliśmy na naszym blogu obraz Johna Atkinsona Grimshaw (1836-1893) (TUTAJ).
Teraz takie nokturny możemy codziennie oglądać za naszymi oknami, więc pora może na inne dzieła tego samego artysty, który uważany jest za jednego z największych malarzy epoki wiktoriańskiej, a także za jednego z najlepszych i najwybitniejszych artystów wszechczasów, tworzących nocne i miejskie krajobrazy. Malował mgłę i chłód wilgotnego powierza nocny tak sugestywnie, że niemal czuje się wiejący z jego płócien ziąb.
Moonlight z 1867 roku, który pokazaliśmy we wcześniejszym wpisie tego roku, jest prawdopodobnie pierwszym jego nokturnem, w którym malarz zrywa z manierą prerafaelityzmu. Styl spodobał się i około 1870 roku Grimshaw stał się malarzem księżyca, rozpoznawalnym przez sporą grupę kolekcjonerów, co przełożyło się na sukces finansowy, którego bardzo potrzebował, aby utrzymać swoją sporą rodzinę. I tak w wieku 34 lat Grimshaw rozpoczął więc swoją najbardziej udaną dekadę: Udoskonalił technikę, poszerzył tematykę i za pośrednictwem czołowej firmy marszandów Thomas Agnew and Son, wszedł na londyński rynek sztuki. Popyt wymuszał jednak wzmożoną produkcję, coraz częściej jego księżycowe krajobrazy oraz miejskie pejzaże powstawały w oparciu o zdjęcia i pocztówki. Niemniej w tym czasie Grimshaw opracował swój własny styl i stworzył rozpoznawalny repertuar tematów. Wydaje się, że obrazy Grimshawa są głównie szare lub zielonkawe, pozbawione mocniejszych kolorów, a monochromatyczność miejskich scen przełamywały efekty świetlne. Jednak to nie jest prawdą, choć jego paleta jest wyjątkowo stonowana. Co ciekawe, mimo rozwoju przemysłu malarz nie malował industrialnych widoków, nawet sceny portowe, takie jak Glasgow Docks z 1883 roku – ujęte są od strony skąpanych w deszczu ulic, jasno oświetlonych witrynami sklepowymi, z przemykającymi po nich ciemnymi sylwetkami przechodniów. Wśród nich widzimy damę z parasolką, stojącą naprzeciw robotników drogowych ogrzewający się przy piecyku po drugiej stronie ulicy. Niedaleko, dwie skulone osoby rozmawiają na chodniku, podczas gdy przejeżdżające obok samochody, tworzą ciemne refleksy na mokrej ulicy. Grimshaw malował doki w Glasgow wiele razy, z różnych stron, na większości powtórzył motyw kobiety z parasolką. Kobieta waha się na rogu mokrej od deszczu ulicy, rozkładając i lekko unosząc przy tym parasolkę, jakby zastanawiając się gdzie iść...
Ale nic nie trwa wiecznie. W końcu jego obrazy przestały się tak dobrze sprzedawać. W poszukiwaniu tematów, które spodobałyby się nowym odbiorcom dzieł sztuki, zaczął malować kompozycje w stylu Lawrenca Alma-Tadema oraz portrety pięknie ubranych kobiet w stylu Jamesa Tissota. Próbował odcisnąć piętno na londyńskiej scenie artystycznej, wynajmując studio w Chelsea i malując tam swoją modelkę Agnes Leefe, która w latach osiemdziesiątych XIX wieku zamieszkała wraz z jego rodziną w Knostrop Hall.
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz