środa, 3 lutego 2021

Archiwum artykułów o Joy Division cz.6: Członkowie Joy Division o filmie Control i ulubionych płytach zespołu

28.09.2007 roku w magazynie the Sun ukazał się artykuł zatytułowany I Wish we'd helped with his epilepsy, but no one understood it. People said he was loony, autorstwa Jacqui Swift. Jest to kolejna notka towarzysząca ukazaniu się filmu Control, tym razem jednak postanowiono zasięgnąć języka u byłych członków Joy Division. Tak też Peter Hook oświadcza: film rozrywa serce, mimo faktu, że wiadomo jak się skończy. Żyję z Ianem każdego dnia, wszędzie mam jego zdjęcia i słucham jego muzyki codziennie. Czytam wywiady o jego muzyce i chociaż fizycznie nie ma go już z nami, mentalnie i duchowo jest ze mną. Obejrzenie go w filmie, gdzie grany jest tak realnie, znów go przywraca, dzięki doskonałej grze Sama Rileya, który znowu przywrócił Iana do życia. Zapewne tak jest, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że Hooky ze swoim zespołem, kiedy grają piosenki Joy Division, posiłkuje się książką z tekstami Iana...

Stephen Morris dodaje: To bardzo dobry film, ale bardzo trudny dla nas do oglądania. Nie zamierzam za szybko obejrzeć go ponownie, zwłaszcza po śmierci Tony Wilsona. 

Bernard Sumner dodaje: Ludzie myślą, że Ian był pod wpływem narkotyków, z powodu tego jak zachowywał się na scenie. Ale on nigdy nie brał narkotyków, po prostu zatracał się w muzyce. Morris dodaje: poza sceną był spokojny, ale na scenie był jak wulkan. Zmieniał się, i nigdy nikt mu na scenie nie dorównał. Patrząc w przeszłość powinienem był mu bardziej pomóc. Myślę o tym cały czas. Teraz łatwo mówić, że wtedy powinniśmy na chwilę zawiesić działalność i wspólnie z nim rozwiązać jego problemy. Jego problemy nigdy nie sprzyjały zespołowi, kiedy ma się dobrą passę nie myśli się o tym, a młodość sprzyja byciu samolubnym. Nie rozumiano w tamtym czasie padaczki, ludzie mówili że Ian jest szalony, miewa ataki... Leki zmieniły go w zombie. Teraz jako zespół przeznaczamy część naszych dochodów na walkę z epilepsją.

Hooky dodaje: Pamiętam jednego z moich kolegów, który ukrywał się przed Ianem w kredensie, uważając że ten jest opętany przez diabła. Tak jest gdy nie ma się wiedzy o epilepsji. Mało co Ian nie spłonął na stosie.

Sumner podkreśla, że Ian był bardzo dowcipny. Faktem jest, że zmieniał się z chwili na chwilę, ale robiliśmy wspólnie masę kawałów.

Hooky uzupełnia swoją wypowiedź stwierdzając, że ważną rzeczą w filmie jest pokazanie roli Iana w zespole - zawsze ich motywował do parcia do przodu i podtrzymywał na duchu w chwilach kryzysu. Wspomina: w piątek odwoziłem go autem do domu, histerycznie śmialiśmy się ciesząc się z wyjazdu do USA. Po czym w sobotę się zabił. Jesteśmy dumni z tych wszystkich grup będacych pod wpływem Joy Division jak the Killers, Editors czy Interpol. Praca w New Order pozwoliła nam zapomnieć o stracie Iana.


Zapytani o swoją ulubioną płytę zespołu Hook stwierdza, że Closer, i że jest to jego zdaniem jedna z najlepszych płyt wszechczasów. Słucha jej gdy potrzebuje adrenaliny. Z kolei Morris dodaje że oba albumy są niezwykle różne, Unknown Pleasures jest pełne energii, a Closer to zapis problemów Iana, dlatego trudno mu go słuchać. Sumner dodaje ze nikt z nich nie słuchał o czym Ian śpiewa. Był bardzo zdolny i wydawało nam się że śpiewa o kimś innym, nie o sobie. Morris podkreśla, że wsłuchali się w teksty po śmierci Iana i zastanawiali się, jak mogli ich nie rozumieć gdy żył.

Czy film  zrobił na nich wrażenie? Hooky podkreśla, że zdecydowanie: Uczynił mnie smutniejszym, zwłaszcza po rozpadzie New Order. Bernard i ja zaczęliśmy się wzajemnie oskarżać publicznie, wiec spotkaliśmy się by sobie to wyjaśnić. Ale skończyło się kolejną pierdoloną kłótnią, podczas której wyzwaliśmy się od sukinsynów. Zarówno Joy Division jak i New Order to zamknięty rozdział. 

Czas pokazał, że New Order bez Hookyego istnieje, natomiast Joy Division bez Iana Curtisa, rzeczywiście nigdy istnieć nie będzie.

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.                  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz