wtorek, 2 lutego 2021

Steven Outram: Moje ulubione tematy to urokliwe i niezwykłe efekty mgły, zmierzchu i nocy

Chcę stworzyć taką rzeczywistość, aby widz czuł, że może w nią wejść, a nawet zatracić się. Moje obrazy są wymyślone, ale mają swoje źródło w tym, jakie wrażenie na mnie wywołało to, co faktycznie widziałem. Sztuka była dla mnie obsesją od mniej więcej czternastego roku życia; już jako uczeń wiedziałem, że moim przeznaczeniem jest być malarzem



Później za namową mojego nauczyciela i mentora, Teda Drapera (zastępcy dyrektora Ravensbourne College of Art), rozpocząłem pracę w charakterze artysty na pełen etat. Jestem pod ciągłą presją malowania i wystawiania, a ten stan pogłębia fakt, iż doskonale wykonuję swoją pracę (LINK).

Staram się namalować nastrój, rzeczywistość, która wykracza poza to, co zwykle widzimy. Nawet zwykłe kształty i rzeczy dostrzeżone w znanych miejscach mogą być poruszające i tajemnicze. Odtwarzając te doświadczenia chcę zasugerować wrażenie, że coś się wydarzy, wskazuję więc na rzeczywistość, która leży pod powierzchnią. Zwracam uwagę na niuanse - może to być kształt chmury lub oświetlone okno - i wchłaniam to, co widzę i czuję. Czasami robię szybkie notatki, ale często wystarczy mi samo odczucie. Używam farb olejnych i pasteli. Bardzo krytycznie podchodzę do jakości używanych materiałów i ciągle eksperymentuję. Posługuję się pędzlami, nożami, szmatami lub palcami, bo dążę do naturalistycznej interpretacji pozwalam podmiotowi dyktować proces tworzenia, by oddać nastrój obrazu. Postrzegam każdy obraz jako wyzwanie, więc zawsze udoskonalam formy i barwy, a testując własny pomysł na doskonałość - zawsze starając się sięgnąć granic. Moje ulubione tematy to urokliwe i niezwykłe efekty mgły, zmierzchu i nocy (LINK).





Czego trzeba więcej, niż komentarz artysty do jego dzieła? Wydaje się, że wszelkie interpretacje prac Stevena Outrama są zbędne, bo on sam doskonale się nam przedstawił. Nie musimy się zastanawiać co artysta miał na myśli, co byłoby nieodzowne w przypadku pejzaży, będących osobistymi krajobrazami wewnętrznymi artysty. I to niekoniecznie nawet tych świadomych, lecz wydaje się że raczej skrytych tak głęboko, iż sam autor nie do końca je rozumie, jedynie przeczuwa ich znaczenie. I mimo to chce się nimi z nami podzielić. 






Doceńmy to, oglądając namalowane przez niego wszystkie te romantyczne, mgliste zachody słońca, nieba pokryte smętnymi chmurami i majaczące niewyraźnie zarysy domów oraz samotnych drzew. Czasem na obrazie pojawia się zarys postaci, zazwyczaj samotnej lub z psem... Bije od nich smutek i nostalgia. Może malarzowi łatwiej te emocje udźwignąć, gdy nie musi im stawać czoła samotnie… A więc w ciszy, przez okno wyobraźni, spójrzmy na to, co dręczy Stevena Outrama.




Steven Outram urodził się w Dartford w hrabstwie Kent w 1953 roku. Studiował w Medway College of Art. Maluje krajobrazy Wye Valley i Royal Forest of Dean. Wystawiał w Londynie, Nowym Jorku, Seattle, Bath, Cambridge i Oksfordzie. W 2003 roku był finalistą konkursu Not The Turner Prize, a w 2004 roku na tej samej wystawie zdobył nagrodę za obraz The Climb. W 2005 roku Steven otrzymał dwie nagrody na dorocznej wystawie Royal Society of British Artists - The Artist Magazine Award i Sir William Ramsay School Award.

Więcej o artyście na jego stronie (TUTAJ).

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz