niedziela, 26 września 2021

Byili wsród nas: Richard H. (Harold) Kirk - założyciel Cabaret Voltaire, wielbiciel Burroughsa i przyjaciel Joy Division

Założył w Sheffield Cabaret Voltaire w 1973 roku wraz z Chrisem Watsonem i Stephenem Mallinderem. Występował z Joy Division, wpłynął na Bauhaus, Depeche Mode i nie tylko. Richard H. (Harold) Kirk zmarł w wieku 65 lat.


Cabaret Voltaire byli inni. Zamiast rockowych instrumentów, gitary i perkusji, używali sprzętu elektronicznego, za pomocą którego generowali industrialne lub atonalne dźwięki.  Charakter muzyki komponował się harmonijnie z nazwą zespołu, na cześć legendarnego klubu nocnego w Zurychu, gdzie kiedyś powstał ruch Dada. Stali się prekursorami post-punk z syntezatorami i elektroniczną perkusją.  Human League, Heaven 17 czy Clock DVA poszli dalej, lecz to muzycy Cabaret Voltaire pierwsi poszli tą drogą. W 1978 grupa podpisała kontrakt z Rough Trade Records, jedną z najważniejszych niezależnych wytwórni tamtych czasów, z którą wydali swój pierwszy album Mix-up. Kolejne ukazały się już w znanych wytwórniach płytowych, takich jak Virgin i EMI. Jak wyjaśnił w jednym z wywiadów Richard H. Kirk. [Technologia] pozwala ci robić rzeczy, których inaczej nie mógłbyś zrobić, zwłaszcza jeśli nie jesteś najlepszym muzykiem na świecie.


Jak wspomnieliśmy, występowali kilka razy razem z Joy Division, najbardziej znany jest ich wspólny koncert z 1979 roku w Raffinerie du Plan K w Brukseli, gdzie manchesterska grupa grała w supporcie, pisaliśmy o tym TUTAJ. Richard Kirk wspominał po latach, że głównym powodem udziału w tym przedsięwzięciu była obecność na nim Williama  BurroughsaWiele z tego, co zrobiliśmy, zwłaszcza na początku, było bezpośrednim zastosowaniem jego pomysłów na dźwięk i muzykę – mówił - w szczególności jedna książka, The Electronic Revolution, wywarła na nas ogromny wpływ. W porównaniu z powieścią taką jak The Naked Lunch, The Electronic Revolution wydana w 1970 roku, dla muzyków takich jak Kirk stała się wręcz opisem nowej metodologii. To był prawie podręcznik używania magnetofonów w tłumie, w celu wywołania poczucia lęku lub niepokoju poprzez odtwarzanie odgłosów zamieszek wkomponowanych w przypadkowe nagrania samego tłumu. Ten pomysł zawsze była dla nas bardzo interesujący.


Koncert w Plan K był znany jeszcze z jednego powodu, otóż według opowieści Ian Curtis zwrócił się do Williama  Burroughsa aby dał mu swoją książkę, na co ten kazał mu się odpieprzyć... Według Kirka takie wydarzenie nie miało miejsca, przytoczmy zresztą jego wypowiedź: Bardzo wątpię, czy William powiedział Ianowi Curtisowi, żeby się odpieprzył. Zwróciłem się do pana Burroughsa na imprezie Plan K i wspomniałem, że jestem przyjacielem Genesis P-Orridge z Throbbing Gristle, który oczywiście był znany Williamowi - mnie nie znał ani nie słyszał o moim zespole Cabaret Voltaire, ale był bardzo przyjazny - to był bardzo uprzejmy stary dżentelmen. Dałem mu nawet odznakę Cabaret Voltaire, którą schował do kieszeni. Była to pierwsza z kilku okoliczności spotkania pana Burroughsa

Kirk pamiętał z tego wieczoru jeszcze jedno ciekawe zdarzenie: Moim jedynym trwałym wspomnieniem z Planu K było wspólne siedzenie przy stole z Ianem, Williamem i innymi członkami zespołu Joy Divison i Cabaret Voltaire. Ian zapytał Williama, co sądzi o Suicide (zespole), William uznał, że ten miał na myśli samobójstwo i o ile pamiętam powiedział, że się nie zgadza. William był zaniepokojony strzelaniem korków szampana na przyjęciu, które pomylił ze strzałami! (LINK).


Wpływ pisarza na Kirka nigdy nie ustał, nawet po wielu latach przyznawał Nadal jesteśmy z Burroughsem, który ma na nas ogromny wpływ; pod względem dorobku i inspiracji jest kluczową postacią naszych czasów. Jest jednym z najciekawszych i najbardziej inteligentnych inicjatorów XX wieku. Jak metoda wskazana w The Electronic Revolution okazała się skuteczna świadczy przebieg jednego z koncertów z 1975 roku w Sheffield zakończonego zamieszkami, podczas których basista Stephen Mallinder doznał obrażeń. Także koncert w Plan K miał swoje skutki. Zespół w październiku 1982 roku wystąpił w The Final Academy, spotkaniach literacko-muzycznych  z udziałem Williama Burroughsa i Briona Gysina, Psychic TV, Last Few Days i 23 Skidoo. Jak opisuje Genesis P-Orridge, jeden z głównych inicjatorów tego przedsięwzięcia: William, Brion i poeta John Giorno używali słowa pisanego, ponieważ w ich czasach pisanie było najważniejszą żywą formą propagandy […]. Cabaret Voltaire, 23 Skidoo, The Last Few Days i Psychic TV, którzy używali taśmy, przycinania, przypadkowych rozmów i brzmienia dokładnie tak, jak o tym przeczytali lub choć trochę zainspirowali się książkami Burroughsa i Gysina, umieścili to wszystko jednak w formule kultury popularnej, w muzyce, która w tej chwili stała się najważniejszą formą (LINK).


Po kilku dekadach, Richard Kirk wciąż zachował żywe wspomnienia z tamtych czasów. Na pytanie interlokutora w jednym z wywiadów, czy czuł pokrewieństwo z którąś z grup indie rocka lub punkowych, poza Throbbing Gristle, na przykład takimi jak The Fall, Joy Division czy Public Image Limited? Kirk tak odparł: Myślę, że Joy Division był przypadkiem szczególnym. Znaliśmy ich całkiem dobrze. Właśnie kilka nocy temu oglądałem Control i chichotałem sam do siebie to oglądając... cóż, oczywiście, to też jest dość smutna sprawa. Trzy lub cztery z tych znanych mi osób, które są przedstawione w tym filmie, już nie żyją. Ale Joy Division zdecydowanie... W pewnym momencie pod koniec lat 70. istniały trzy ważne zespoły. Jednym z nich był Throbbing Gristle. Innym był Cabaret Voltaire. Kolejnym był Joy Division. Z jednej strony miałeś Throbbing Gristle, który nie był muzykalny, a z drugiej Joy Division… który był eksperymentalny, ale był też rockowy i miał rozpoznawalne struktury utworów. A gdzieś pośrodku był Cabaret Voltaire, który pod pewnymi względami był po trochu jednym i drugim. Początkowo nie akceptowałem The Fall, ale zagraliśmy z nimi koncert na żywo w Newcastle, i niejako nawróciłem się, całkiem dobrze poznałem Marka E Smitha. Oba te zespoły pojawiły się i nagrywały w Western Works, a po śmierci Iana pojawiło się coś, co nazywało się New Order i nagrało tam kilka utworów, a może rok lub dwa później nagrywali tam również The Fall. Myślę, że to było wtedy, gdy byli jeszcze u Rough Trade. Public Image, niektóre z ich rzeczy podobały mi się (LINK).

Watson opuścił zespół w 1982 roku i stał się jednym z czołowych ekspertów w dziedzinie nagrań dźwiękowych w przyrodzie, współpracował na przykład z Davidem Attenborough przy filmach przyrodniczych. Jako duet, Cabaret Voltaire wtedy obrał kierunek bardziej muzyczny, z rytmami niemal tanecznymi, co spowodowane było może odejściem Watsona, który inspirował się Brianem Eno (Roxy Music).

Kirk i Mallinder spędzili kolejną dekadę przechodząc od Virgin do EMI, odkrywając muzykę pop, produkując takie hity jak Sensoria i I Want You, a także utwory house i techno. Natomiast w 1980 roku Kirk wydał swoją pierwszą płytę solową zatytułowaną Disposable Half-Truths i kontynuował karierę solową, jednocześnie grając w zespole, aż do w 1994 roku, do rozpadu duetu czy raczej odejścia Mallindera.


Wtedy Kirk na dobre poświęcił się twórczości solowej lub w różnych konfiguracjach z rozmaitymi muzykami i pod wieloma pseudonimami, takimi jak Al Jabr, Anarchia, Biochemical Dread, Bit Crackle, Blacworld, Chemical Agent, Citrus, Cold Warrior, Dark Magus, Destructive Impact, Dr. Xavier, Electronic Eye, Extended Family, Frightgod, Future Cop Movies, International Organisation, King Of Kings, Multiple Transmission, Nine Miles Dub, Nitrogen, Orchestra Terrestrial, Outland Assassin, Papadoctrine, Port Au Prince, PSI Punky Dread Allstars, Reflexiv, The Revolutionary Army (Of The Infant Jesus), Robots + Humanoids, Sandoz, Signals Intelligence, The Silent Age, Trafficante, Ubermenschlich, Ubu Rahmen, Wicky Wacky and Vasco de Mento...

W 2009 roku Kirk odtworzył Cabaret Voltaire który wtedy stał się raczej projektem solowym. Nazwa została, lecz muzyka zmieniła się. Shadow Of Fear, wydany w listopadzie zeszłego roku jest halucynacyjny, refleksyjny i pełen mówionych sampli. Artysta niejako otworzył tą płytą kolejne drzwi, tym razem dla brytyjskiego synthpopu XXI wieku. Wiosną ubiegłego roku wspominał nawet o dwóch albumach, ale jak to w życiu, słuchacze dostali na razie jeden. Może za jakiś czas pojawi się jeszcze coś nowego? 

Tyle z grubsza o Richardzie H. (Haroldzie) Kirku, z którego odejściem zamknął się istotny rozdział muzyki new wave. Wspomnijmy jeszcze o jego życiu osobistym. On sam nigdy nie poruszał tego tematu, udało mu się zachować prywatność życia tylko dla siebie. Niemniej kiedyś, w wywiadzie w radio ICI, wspomniał o swojej żonie. Było to w następstwie pytania o plany zwiedzania  Kuby po koncercie w Kanadzie (LINK). Skłonność do zatrzymywania intymnych szczegółów życia muzyka była tak duża, iż nadal trwają spekulacje związane z powodem jego śmierci. Pojawiły się pogłoski, że zmarł w wyniku powikłań po COVID-19 (LINK). A wszystko dlatego, że nikt oficjalnie nie podał przyczyn jego nagłego odejścia... Za to fani i znajomi chętnie wpisują kondolencje. Typowe a jednocześnie interesujące jeśli weźmiemy pod uwagę ich autorkę są wyrazy współczucia wpisane przez Alaurę O’Dell, perkusistkę (23 Skidoo, PsychicTV) i pisarkę Oh, no…. I had many evenings with Him and Mail back in the 80s, with my then husband Genesis P-Orridge. I can truly say Richard was a lovely, kind man..."

I chyba to jest najważniejsze, co zapamiętali wszyscy - Richard Harold Kirk był miłym, uprzejmym człowiekiem... I będzie go brakować.


Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz