niedziela, 31 października 2021

Z mojej płytoteki: Fotoness i ich When I die - klasyk nowej fali

Tomasz Lipiński zapowiedział niedawno zakończenie kariery (pisaliśmy o tym TUTAJ), Muzyk znany między innymi z Brygady Kryzys i Tilt w latach 80-tych zakłada z Marcinem Ciempielem i Jarosławem Szlagowskim trio Fotoness. Zespół to, można powiedzieć -  supergrupa, bowiem Ciempiel i Szlagowski też grają w bardzo znanych kapelach, ale mainstreamowych (Oddział Zamknięty i Lady Pank). Wtedy jako zagorzały fan Republiki wręcz nie znosiłem Lady Pank (kochała ich moja siostra co prowadziło do wojen w domu) za to Oddział tolerowałem (zwłaszcza za Ten Wasz Świat) i widziałem na żywo w miejscowym Domu Kultury (Jaryczewski prowadzał po scenie jedną z miejscowych piękności śpiewając jej Obudź Się). Niemniej szukałem wtedy czegoś bardziej undergroundowego i muzyka Fotoness to był strzał w dziesiątkę, mimo że mamy tutaj aż dwóch muzyków Lady Pank bowiem gra na albumie gościnnie Borysewicz. Ciekawe brzmienie, choć rzeczywiście rację mają ci, którzy twierdzą że perkusja brzmi chwilami jakby ktoś nawalał w kartony, znakomite, nieco melancholijne piosenki Lipińskiego okraszone interesującymi liniami basu - to było wtedy coś. Fajne, jak na tamte czasy bardzo nowoczesne i wydaje się że wciąż aktualne. Aktualne bo album oczywiście jest głownie o miłości.



 

Do moich ulubionych piosenek należą powalające na kolana i wręcz genialne: What Comes First, otwierający album, niby niewinnie się zaczyna ale refren to jest to! Popełniasz błąd! Ty i ja to jest ten błąd! Gitara w tle zdaje się ocierać delikatnie o to co robił w Something Must Break Martin Hannett z gitarą Sumnera z Joy Division. Dalej nostalgiczny When I Die  spokojny z ciekawymi klawiszami, może nie tak przebojowy, ale ma klimat. Za to potęgą i basta jest Another Man. Wszystko jak w zegarku, sekcja wręcz oszałamia. I te momenty kiedy jest TYLKO sekcja - po prostu GENIALNE! Moim zdaniem najlepszy utwór płyty i z tego co pamiętam, to on ją promował. Wszyscy gramy w tą samą grę, w kółko dzień w dzień - ta gra to miłość, zatem nie bój się i choć bliżej...To po prostu pewna gra, nazywa się miłość... 

Like A River fajne i pasuje do całości (dobrze że nie ma trąbek). W Again Again za to kolejny raz powaleni jesteśmy na kolana. Gitara na początku brzmi jak nigdy i nigdzie wcześniej. W trakcie zresztą też. Znakomity wokal Lipińskiego, i lekkie zmiany rytmu ocierające się o punk rock, te solówki...no nie ma siły ten utwór trzeba pokochać!  

Zapraszamy do wysłuchania, a ponieważ teksty są w większości w języku angielskim może płyta zainteresuje czytelników bloga spoza Polski? 

W każdym razie stawiamy 5.5/6 bo coś musimy uczknąć za trąbki w Border Line i nieco słabszą końcówkę.

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w maninstreamie.


Fotoness, When I Die, Polskie Nagrania 1988, tracklista: What Comes First, Border Line, When I Die, Another Man, Like A River, 15, 10, 5, Again Again, Midnight in the City of War, Too Far Run Away.

     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz