sobota, 13 listopada 2021

Kinowa jazda obowiązkowa: Nowy Pitbull Patryka Vegi jest już w kinach - czy warto?

Jest już w kinach, a ponieważ Patryk Vega ostatnio nie miał najlepszych chwil reżyserskich, nie chciałem się wybrać.  

I zrobiłbym ogromny błąd, bowiem nowy Pitbull to, nie zawaham się użyć tych słów, znakomity film. Przez niemalże dwie godziny nie ma ani jednego momentu dłużyzny. Widz trzymany jest non - stop w napięciu, pod koniec nieco nużą fragmenty Księgi Wyjścia, odsłuchiwane z uporem maniaka przez Gebelsa (w tej roli Andrzej Grabowski), ale to  być może, tylko moje odczucie.


I to chyba jedyna rzecz, która  nie podobała mi się w filmie. Jest jeszcze jedno miejsce w fabule, które razi niespójnością (chodzi o przyjazd rosyjskiej mafii) za to więcej jest takich, które robią powalające wręcz wrażenie. 

Zatem co mi się podobało? Fabuła, scenariusz i reżyseria - wszystko autorstwa samego Vegi. Znane już z jego filmów klimaty: mafia pruszkowska, Pershing, Masa i przede wszystkim główny (obok znakomicie zagranego Gebelsa) bohater, Nos (w tej znakomitej roli Przemysław Bluszcz). Nie jestem znawcą kina, i być może popełnię faux pas, ale pan Przemysław nie wbił mi się do głowy wcześniejszymi rolami, za to twierdzę, że gra w Pitbullu to jego rola życia. Zagrał genialnie i w filmie jawi się gwiazdą pokroju samego Hopkinsa w Milczeniu Owiec (gra zresztą podobnie, sprawia wrażenie postaci nieco psychopatycznej).   

A nie było zagrać łatwo, bowiem Nos nie miał prostego życia... 

Od dziecka musiał walczyć o przetrwanie. Z biednego dzieciaka zaszedł w hierarchii mafijnej bardzo, bardzo wysoko... Zapłacił za to ogromną cenę. 


W filmie równolegle - po stronie dobra, mamy wątek policjanta Gebelsa, i obaj, zarówno Nos jak i Gebels mają synów. Zatem jak łatwo się domyślić - jasne staje się ciemne a ciemne... jeszcze bardziej mroczne. 

Druga rzecz robiąca wrażenie - Vega nie jest lamusem. Mimo tego że ma już 44 lata, doskonale odnajduje się  w dzisiejszych realiach. Potrafi do filmu wpleść wątki absolutnie nowoczesne, mamy więc zamach bombowy za pomocą drona, nietypowy gang dokonujący włamań nie używając do tego łomów czy podkopów, ale w zupełnie inny -  nowoczesny sposób, czyli  komputerowo. 


Sam film też zaczyna się niekonwencjonalnie, a motywy przeszłości przeplatają się z teraźniejszością. Co prawda zakończenie jest łatwe do przewidzenia, ale można to Vedze wybaczyć. Co ważne, być może wplecenie wątku religijnego zmusiło reżysera do znacznego ograniczenia wulgaryzmów, pierwszy raz w tego typu produkcji wychodzi się z kina bez zwiędniętych uszu.  

Podsumowując, znakomity film , doskonała muzyka, akcja, i całość obsadzona w naszych realiach. 

Polski film roku? Nie mam wątpliwości. Jazda obowiązkowa dla fanów mocnego, męskiego kina akcji. Nasza ocena: 6/6 - musicie to zobaczyć.


      

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz