środa, 10 listopada 2021

Tą płytę warto znać: Rome - Die Æsthetik der Herrschaftsfreiheit, niesamowity, neofolk, czy może martial industrial?


Niezaprzeczalnym plusem Internetu jest możliwość poznawania nowej muzyki, poszerzania swoich horyzontów, bo przecież jeśli ktoś poleca coś sprawdzonego, to musi w tym coś być. 

Tak też w niedzielne przedpołudniem miałem okazję zaznajomić się z zespołem Rome, polecanym przez jedną z twitterowiczek (TUTAJ), (Małgorzacie dziękujemy za zgodę na wykorzystanie zdjęć i tłumaczenie wstępu do albumu).



Okładka jest nieco dziwna, a pierwsze takty albumu z monorecytacją po niemiecku są wręcz odpychające. Ale po kilku minutach, jak tylko zaczyna się muzyka, i piosenki śpiewane w języku angielskim, wszystko się diametralnie zmienia. Ciekawy styl, nostalgia  niesamowita muzyka, klasyfikowana jako neofolk, czy martial industrial zaskakuje bardzo pozytywnie. W sumie trudno jednoznacznie sklasyfikować styl zespołu - dla mnie to wielkie odkrycie i powiew świeżości.

Za projektem Rome ukrywa się 40-letni muzyk z Luksemburga Jerome Reuter, a omawiany dziś album Die Æsthetik der Herrschaftsfreiheit (Estetyka Wolności Dominacji) to szósty album muzyka i zespołu z 2011 roku. 

Sam autor jest postacią nieco kontrowersyjną. Z wywiadu/artykułu zamieszczonego TUTAJ  rysuje się postać wolnościowca, ale przede wszystkim zagorzałego zwolennika Europy. Wykorzystuje minimalną ilość instrumentów, sesyjnych muzyków lokalnych, którzy doskonale grają na regionalnych instrumentach, jak i mało znanych wokalistów. 

Tematyka poruszana przez Rome to zwykle wydarzenia historyczne, rewolucje, starożytny Rzym, bitwy... 

Jeden z ciekawszych artykułów o zespole ukazał się w 2008 roku w fanzinie internetowym Kogaionon (TUTAJ). Jest to obszerny wywiad z Jerome Reuterem. Dowiadujemy się, że muzyk co rok spędza późne lato i początek jesieni w Normandii. W małym miasteczku blisko morza, izoluje się od świata i tworzy. Określa się jako raczej ponury typ człowieka. 

Na stałe mieszka w Niemczech, choć w zasadzie nie czuje się obywatelem jednego kraju - dużo podróżuje po Europie, a na swoich płytach śpiewa w kilku językach. Chce żeby zespół nie był postrzegany jako promujący rasizm, przemoc czy faszyzm. Inspiruje go świat wokół, ludzie których spotyka, choć z natury jest samotnikiem. Nazwa kapeli wcale nie świadczy o zainteresowaniu historią, po prostu chciał mieć atrakcyjną nazwę i wplótł w nią swoje imię (Je Rome). 

Swoją muzykę określa jako pozamainstreamową, nie interesuje go czego oczekują słuchacze, i jest bardzo zaskoczony tym, że tak wielu ludzi pozytywnie przyjmuje ich twórczość. Twierdzi, że Rome - RZYM został zbudowany na żalu. Rozpacz, samotność i strata zawsze były elementami, które łączyły to w całość... Drugim filarem Rome jest miłość, wiedza i jedność.


Opisać omawiamy dziś album jest niezwykle trudno. Z obszernego wydawnictwa, omówimy dziś pierwsze CD - Aufbruch, w sumie 50 minut muzyki, a na resztę przyjdzie jeszcze czas. 

Początek jak wspomniano powyżej zniechęca, ale na tle dziwnego monologu odkrywamy piękne  klimaty muzyczne... Choć monolog po przetłumaczeniu też jest ciekawy: Ja wsiąkam w lód Kronstad, leżę pod brukiem Paryża, ja żyję w murach Warszawy... Inspiracja Rome czerpał z autorów, których wymienił wewnątrz wydawnictwa:


Nagle hałas milknie i pojawia się pierwszy niesamowity utwór... The Spanish Drummer. Daj mi ciszę, daj mi prawdę... Klimatami zbliżony nieco do znakomitego albumu Harvest Rain, z 2007 roku opisanego przez nas TUTAJ. I jeśli ktoś myśli, że to najpiękniejsza piosenka tej płyty, to się głęboko myli... To Teach Obedience, następujący po nim jest jeszcze ciekawszy... Ten utwór niesie w sobie nie tylko powiew wolności i owego górskiego wiatru, ale też niesamowity ładunek nostalgii.. 

A później jest podobnie... The Death Of Longing, The Pyre Glade, czy znakomity In Cruel Fire to kolejne mocne akordy tej płyty. I tak pozostaje do końca, a tam znowu niemiecka monorecytacja... Jak byśmy wrócili do początku...

Wielka płyta i znakomita muzyka. Nie może być innej oceny jak 6/6. O Rome napiszemy jeszcze wiele razy, bo w cytowanym powyżej artykule pada stwierdzenie, że to nie jest ich najbardziej nostalgiczny album... 

Na Ebay można jeszcze kupić 1 sztukę pierwszego z czterech CD. Były dwie, ale jedna już leci do nas.  


Rome - Die Æsthetik der Herrschaftsfreiheit - Aufbruch, Trisol, 2011tracklista: The Chronicles Of Kronstadt, The Angry Brigade, The Spanish Drummer, To Teach Obedience, The Death Of Longing, Our Holy Rue, The Night-Born, The Pyre Glade, In Cruel Fire, A Pact Of Blood, The Merchant Fleet, A Cross Of Wheat.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz