Słynny paradoks dziadka, czyli wracamy do przeszłości, zabijamy swojego
dziadka, przez co sami nie mogliśmy się urodzić, uzmysławia nam, że
podróże w czasie są niemożliwe w realnym świecie. Ale to nie znaczy, że
nie ma ich w świecie książek. Znowu wracamy dziś do twórczości Konrada
Fijałkowskiego (pisaliśmy o nim TUTAJ) tym razem jednak do jego
najlepszego opowiadania pt. Włókno Claperiusa. Pamiętam kiedy pierwszy
raz je przeczytałem jako nastolatek, wywarło na mnie ogromne wrażenie
swoją innością. Wychowywałem się na Lemie a tutaj taka dziwna
historia...
Fijałkowski w sposób absolutnie mistrzowski kieruje narracją tego
opowiadania. Początek doskonale spina się z końcem, a w zasadniczej
części odbywamy podróż w czasie.
Karol i Anna, główni bohaterzy
opowiadania, są parą. Ale od początku Anna zdaje się być z innego świata.
Karol przypadkiem dostaje się do pojazdu, który okazuje się wehikułem
czasu z przyszłości. Oni przybywają do nas celem zabrania automatów
wykonujących w naszych czasach badania naukowe na nas. Tam w przyszłości
Karol odwiedza swój dom i muzeum, i okazuje się że odnajduje w gazecie
swój nekrolog.... Tutaj oczywiście autor łamie logikę, bowiem jeśli
Karol zmarł w przeszłości, to nie mógł widzieć swojego nekrologu - patrz
paradoks dziadka. Oni chcą jednak w sposób jak najbardziej humanitarny pozbyć
się przybysza z przeszłości, postanawiają wyczyścić mu pamięć, ale pewne
zapiski jego pamięci są nieusuwalne, chodzi zwłaszcza o fragment
związany z nekrologiem. Zatem Karol wysłany zostaje na misję w
przeszłość. I tutaj tkwi cały geniusz opowiadania, bowiem mamy do
czynienia z podwójną podróżą w czasie, czyli w przyszłości Karol
zostaje oddelegowany do przeszłości, ale starszych czasów niż tych w
których sam żył. Oni nazywają to stypendium drugiego stopnia, Karol
zostaje bowiem wysłany do Asyrii celem zdobycia przepisu na eliksir życia. To
trudna misja, wielu z niej nie wróciło, Karol jednak wraca i ogłasza, że
cały ten eliksir życia nie istnieje. Jednak okazuje się, że zastosował
pewien fortel i tym sposobem wraca do swoich czasów. Do Anny.
Czy zatem
przeżyje godzinę w której miał umrzeć naruszając tym samym ciągłość
włókna Claperiusa? Szokujące zakończenie tego znakomitego opowiadania (nie zapomnijmy, że Fijałkowski pasjonował się robotami i automatyką) i
zwroty akcji to coś niepowtarzalnego. Szkoda że mistrz Fijałkowski nigdy
niczego już dla nas nie napisze. My żegnamy się z jego twórczością, co
nie znaczy, że z cyklem Dom Książki.
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz