Herbert von Reyl-Hanisch (1889 - 1937) jest jednym z tych malarzy, których kariera zawodowa trwała krótko, w jego przypadku zaledwie 15 lat a mimo to jest kompletna. Artysta żył w czasach obfitujących w trudne wydarzenia. Urodził się w rodzinie cesarskiego oficera w Bregenz w Austrii, więc skazany był na ciągłe przeprowadzki po obszarze państwa austro-węgierskiego. W dzieciństwie mieszkał więc w różnych miastach garnizonowych monarchii, w Pradze, Krakowie i Wiener Neustadt.
Ze względu na pochodzenie i wychowanie Herbert był tak przywiązany do monarchii austro-węgierskiej, że w wieku 18 lat Reyl-Hanisch wstąpił do artylerii konnej, skąd wkrótce został relegowany z powodu choroby krwotocznej. Zwolniony ze służby wojskowej Reyl-Hanisch obracał się w kręgu arystokratycznych przyjaciół, którzy pomogli mu, po ukończeniu Państwowej Wyższej Szkoły Rzemiosł Artystycznych w Wiedniu, zostać niezależnym artystą i zarabiać na życie portretami. Wkrótce 1923 roku ożenił się z bakteriologiem, Marianne Nohl z Fryburga, z którą wielokrotnie odbywał dalekie podróże do Włoch. W 1923 roku Reyl-Hanisch wziął udział w swojej pierwszej, a odbywającej się co roku wystawie Secesji Wiedeńskiej, w której regularnie brał udział przez kilka następnych lat. I zaprzyjaźnił z Franzem Sedlackiem, twórcą nurtu New Objective.
Od początku lat 30. wystawiał swoje prace także w Niemczech, przez co jego popularność wzrastała, głównie dzięki ilustracjom zamieszczanych w niemieckich czasopismach.
W 1934 przeniósł się do Bregencji, gdzie nadal otrzymywał intratne zamówienia na portrety. W 1936 roku na Wystawie Olimpijskiej w Berlinie zaprezentował portret swojego siostrzeńca Bernharda Matta Der Jugendmeister, po czym zdjęcie tego obrazu opublikowano jako podobiznę idealnego niemieckiego młodzieńca w formie Reichspostkarte. W 1937 roku spędził ostatnie wakacje z żoną w Portofino, zanim zmarł z powodu ciężkiego krwotoku…
Pozostawione przez niego obrazy ukazują kompozycje charakterystyczne dla stylu New Objective wzbogaconego o motywy bliskie realizmowi magicznemu. Artysta oprócz portretów chętnie malował krajobrazy, z tym, że nie chodziło mu w nich o rejestrację piękna natury a raczej o ukazanie emocji jakie mogą wzbudzić, tzw. krajobrazy duszy. Sam tak to opisywał: Tylko wrażenie zmysłowe może nas poruszyć podobnie jak muzyka: widok krajobrazu, patrzenie na przyrodę. Budzi w nas nastroje silniejsze niż najlepsza sztuka czy słowo poetyckie, bo tak jak muzyka sięga do naszych najbardziej pierwotnych, nieświadomych i wewnętrznych głębin naszego jestestwa.
Na szczęście dla niego Herbert Reyl-Hanisch nigdy nie musiał analizować emocji, jakie wywołały czyny niemieckich wojsk podczas wojny… Bo mimo, że nie prezentował swoich poglądów politycznych, sprawy jego kraju były mu bardzo bliskie… A tak, można spokojnie cieszyć się obrazami tego nieco zapomnianego twórcy.
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz