niedziela, 6 sierpnia 2023

Z mojej płytoteki: Interpol i Antics - kontynuacja dokonań Joy Division


Wśród spadkobierców Joy Division wymienia się m.in. brytyjski Editors (pisaliśmy o nich TUTAJ), inni  natomiast uważają, że z powodu podobieństwa głosu, bardziej zbliżają się do stylu Joy Division muzycy z rosyjskiej Motoramy (TUTAJ). My natomiast widzimy kontynuację zupełnie gdzie indziej. Naszym zdaniem prezentowany dziś drugi album amerykańskiego zespołu Interpol, to najlepsze rozwinięcie tego co rozpoczął Ian Curtis z kolegami. Ich doskonały debiut z 2002 roku opisaliśmy wcześniej TUTAJ. Dwa lata później wydają Antics. To już prawie 20 lat... Antics okazuje się równie dobry, być może chwilami nawet lepszy od debiutu i... Właśnie, i po nim zespól powinien zakończyć przygodę z muzyką. Podobnie jak Joy Division zakończyli ją po wydaniu dwóch długogrających albumów.


Antics jest dziełem kompletnym. Wszystko, począwszy od szaty graficznej, promocji, znakomitej muzyki, jest tutaj doskonałe. Nie ma ślepego naśladownictwa, jest głęboka inspiracja. Co ciekawe, nie poszli w kierunku Closer, bardziej skupili się na gitarowym brzmieniu, nastrojowych nostalgicznych piosenkach, które mimo upływu lat brzmią znakomicie.
 
Na stronie wytwórni w której wydali obie płyty podkreślono (TUTAJ), że to co wyraźnie się zmieniło, w porównaniu z debiutem, to zakres dźwięków, emocji i postaci występujących w muzyce zespołu. Po dwóch latach pozornie niekończących się tras koncertowych kwartet powrócił na początku 2004 roku do Tarquin Studios Petera Katisa w Bridgeport w stanie Connecticut, aby nagrać swój drugi album.  
 
Wokalista zespołu mówi o swoich partiach na tym albumie: Mój wokal jest wyższy, bardziej melodyjny, mniej monotonny. O tekstach mówi: W przypadku Bright Lights chciałem by moje wokale brzmiały wyobcowanie, sugerowały stan napięcia i desperacji. Tym razem piosenki są bardziej wyraziste i niosą więcej nadziei.
 
 
W wywiadzie dla NME (TUTAJ) muzycy opowiadają o swoim odrzuceniu i braku zainteresowania wytworni płytowych ich muzyką. Rozwiewają wątpliwości na temat plotki, iż rzekomo odrzucili aplikację samego Petera Hooka, który chciał u nich grać na basie. O płycie Antics mówią, że wewnątrz okładki umieścili tytuły 4 piosenek napisanych językiem Morse'a. Banks stwierdza: Kiedy myślę o Antics, myślę bardziej o byciu w studiu i nagrywaniu albumu w tym samym czasie, gdy pracowaliśmy nad grafiką. Byliśmy tak zajęci, że to odbywało się równocześnie. Pamiętam, kiedy pojawił się pomysł alfabetu Morse'a i dyskutowaliśmy, co powinniśmy zawrzeć na okładce, chcieliśmy mieć coś bardzo minimalistycznego.
 


Rzeczywiście minimalistyczna szata graficzna idealnie współgra z muzyką. Piosenek jest 10.  Zaczyna się od spokojnego Next Exit. Banks śpiewa:
 
We ain't goin' to the town
We're goin' to the city
Gonna track this shit around
And make this place a heart
To be a part of 

W jednym z wywiadów powiedzieli, że to piosenka która powstała na pierwszy album, ale tam się nie zmieściła. Opowiada o miłości między chłopakiem i uzależnioną od narkotyków dziewczyną. Po nim kończy się zabawa i zaczyna poważne granie. Bowiem pora na znakomity Evil do którego nagrano ciekawy teledysk. To pierwsza piosenka którą napisali na Antics.  Świetnie potęgowane napięcie to jej znak charakterystyczny: 

 
NARC zdaniem Banksa jest najlepszą piosenką na płycie, choć dość obskurną. Lubię eksplorować tematy, a następnie transponować je przez filtr – w tym przypadku chodzi o insynuacje zmuszania kogoś do zrobienia czegoś na siłę. To bardzo psychodeliczny utwór, ale posiada świetne nostalgiczne momenty. Chyba rzeczywiście najlepsza piosenka albumu, choć niemal wszystkie są równie dobre. W Take You on a Cruise znowu mamy podobne klimaty. Jest jakaś wielka nostalgia bijąca z tej piosenki. Dlatego zapewne, że to utwór o swoistego rodzaju mezaliansie. Banks mówi: To tandetna historia o uwodzeniu: o facecie, który jest światowy i bardzo dobrze wykształcony, ale próbuje przespać się z kelnerką. Slow Hands - nieco słabszy moment albumu. Nieco, choć muzycznie wybudzamy się ze spokojnych klimatów. Przypomina PDA z debiutu. Banks wspomina: Slow Hands to piosenka o relacji. Pomimo tego, że jest to pierwszy singiel z albumu, nie postrzegam tego jako deklaracji i intencji zawartych na płycie. Nie jesteśmy typem zespołu, który szuka złotego singla, a potem sprzedaje ludziom sześć gównianych piosenek na podstawie powodzenia tej jednej dobrej. Każda piosenka na albumie jest tak dobra jak Slow Hands.
 
Not Even Jail znowu wrzuca nas w nostalgiczne klimaty. Sens tej piosenki jest bardzo skomplikowany. Miałem wiele bezpłatnych sesji asocjacyjnych, podczas których siadałem z taśmą z muzyką i zapisywałem wszystko, co przychodziło mi do głowy. Trzymanie się czystej inspiracji do samego końca było dobrą rzeczą. Ograniczasz znaczenie, gdy za bardzo je udoskonalasz... 
 
Public Pervert zawiera najwięcej nawiązań do Joy Division, zwłaszcza pod koniec gdzie wręcz słyszymy gitary z Something Must Break. Świetny utwór ze znakomitym tekstem:
 
Czas jest moim naczyniem, 
Potem uczę się kochać
Możliwe, że to moja droga powrotna do morza
Latanie, metal, obracanie się powyżej
To tylko moje sposoby, by być widocznym
 
Banks mówi: Tytuł nie ma nic wspólnego z piosenką. Chodzi o parę, która jest świetlnymi ciałami lecącymi w przestrzeni i przemieszczającymi się z fizycznej ziemskiej równiny w kosmos...  
 
C'mere to największy hit płyty. Również z klipem:
 

Banks
opowiada: To zblazowana piosenka o miłości – bardzo gorzka. Nie ukrywam, że skłaniam się ku tym samym motywom towarzyszącym związkom: odległości i bliskości, pożądania i tęsknoty. To mnie najbardziej inspiruje. 
 
Pozostały jeszcze dwa utwory: Length of Love i  A Time to Be So Small. O pierwszym Banks mówi: Nigdy nie powiem, o czym jest ta piosenka – nigdy nie powiem. To obrzydliwość dla języka angielskiego, ale dla mnie ma bardzo specyficzne znaczenie.
 
Druga to bardzo dobre zakończenie płyty. I Banks po raz ostatni dziś: To piosenka o związkach rodzinnych. Obserwatorzy, którzy prowadzą narrację, to stworzenia wodne pod łodzią, obserwujące rozgrywający się dramat między ojcem a synem. Prawdopodobnie pierwsza piosenka napisana z punktu widzenia skorupiaka.
 
 
Warto dodać, że oryginalne demo (zamieszczone w reedycji Turn on the Bright Lights z okazji 10. rocznicy) zawierało fragment z książki Georgesa Bataille'a Literature and Evil, przetłumaczonej przez Alastaira Hamiltona. Nie jest jasne, dlaczego wybrano ten fragment ani jakie znaczenie może mieć dla utworu.

Pozostaje życzyć zespołowi, żeby kiedyś choć jeszcze raz zbliżył się do poziomu muzyki z Antics. Rankingi bowiem zarówno Antics jak i ich debiut umieszczają na szczytach... (LINK).
 
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.


Interpol, Antics, producent: Peter Katis i Interpol, Matador 2004, tracklista: Next Exit, Evil, NARC, Take You on a Cruise, Slow Hands, Not Even Jail, Public Pervert, C'mere, Length of Love, A Time to Be So Small.
 


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz