Doktor powiedziała: test Becka wskazuje, że nie jest dramatycznie, to w pewnych okolicznościach wytłumaczalne, do maksimum skali mamy jeszcze trochę, choć nie za wiele. Właściwie powinien zająć się tym specjalista.
Powiedziałem: nie chcę. Proszę mi pomóc.
Powiedzą: leczy się u specjalisty = wariat.
Dodała: Jak długo to trwa?
Odpowiedziałem: Jakieś 5 lat. Pięć lat. V lat. Lato, wiosna, zima, jesień, urlop, praca, święta, sen płytki, kilka godzin 3, trzy, III, no maksimum 4. Myśli, natłok taki, że pod powieką szybko rozbłyskuje ostre światło. Nie daje zasnąć. Jest dobrze - obawa, że pójdzie źle. Jest źle - obawa, że nie pójdzie dobrze.
Zapytała: Jakieś głosy?
Zaprzeczyłem: Nie, nie jeszcze, choć wiem, czytałem, że zaczną wołać, kiedy osiągnę maksimum skali. Będą zachęcać, prowokować, namawiać, obiecywać.
Przerwała: Nie powinien pan teraz być sam, czy bliscy to rozumieją?
Byłem szczery: Nie. Oni obwiniają, weź się, dasz radę, przecież jest dobrze, śpij.
Zaproponowała: To może kilka dni urlopu, powiedzmy tydzień?
Pokiwałem przecząco głową: Muszę pracować, zaległe kontrakty, wyjazdy w delegacje w następnym tygodniu, nawet dziś muszę jeszcze...
Uśmiechnęła się: no tak. Włączymy białe tabletki, 7.5 mg. Proszę przed snem, a jak się nie uspokoi, to również rano.
Miligramy Zopiklonu, dla przypadków znacznego wyczerpania pacjenta, powodują uspokojenie. I później jeszcze, zaraz przed snem, zielone tabletki, 50 mg, Opipramol, żeby pan się nie bał.
Mam znajomego, zapytam co jeszcze, jeśli nie pomogą, skoro pan nie chce specjalisty. Proszę zajrzeć do mnie za 1, I, jeden, miesiąc, ocenimy efekty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz