Opowiadanie Powrót w oryginale Martwy Astronauta (The Dead Astronaut) J.G. Ballard napisał w roku 1968. Mimo faktu, że to opowiadanie science-fiction to tak na prawdę jak to bywa z Ballardem, kryje w sobie bardzo aktualne przesłanie. Akcja dzieje się na Przylądku Kennedy'ego, co może być aluzją do centrum lotów Kennedy'ego na przylądku Canaveral. Bohaterami są małżeństwo Judyta i Filip. Przylądek jest natomiast miejscem gdzie lądują pozostałości wszelkiego rodzaju nieudanych lotów kosmicznych. Wkrótce ma tutaj pojawić się to co zostało po nieudanej misji Roberta Hamiltona, na tle którego Judyta ma obsesję. Z Hamiltonem łączyła ją kiedyś bardzo głęboka przyjaźń.
Byliśmy bliskimi przyjaciółmi przez zaledwie sześć tygodni. Gwałtowna i niepohamowania namiętność Judyty do niego była jedną z tych kłopotliwych chuci, które wszystkie młode kobiety objawiają zawsze w ten sam infantylny sposób. Kiedy przyglądałem się im, jak pływają i grają razem w tenisa, bardziej czułem się zakłopotany tym, w jaki sposób najdłużej zachować ją w tej przeklętej iluzji, niż zazdrosny.
Swoją drogą przypomina mi się Na Tle Kosmicznej Otchłani Jacka Sawaszkiewicza. Ale o tym innym razem. Rok później Hamilton zginął w wyniku zderzenia z meteorytem statku w którym wykonywał misję wojskową.
Żył jeszcze przez pięć godzin, oddychając skromnym zapasem tlenu, jaki pozostał mu w układzie zasilania kombinezonu. Z początku był opanowany, jednak w miarę jak jego czas dobiegał końca, jego słowa przemieniały się coraz bardziej w bezładną paplaninę, której jednak nigdy nie dano nam posłuchać.
Dwunastu astronautów poniosło śmierć w wypadkach na orbicie. Ich statki pozostały tam świecąc na nocnym niebie niczym gwiazdy nowego gwiazdozbioru.
Studium psychologiczne jakiego dokonuje w opowiadaniu Ballard ukazuje dwie strony mające wspólny, ale jakże jednocześnie sprzeczny interes. Oboje małżonkowie chcą powrotu resztek po astronaucie. On jednak tylko po to, żeby zakończyła się obsesja jego żony. Ona natomiast, aby pożegnać i pochować przyjaciela.
Oboje wcześniej doznają ważnej życiowej próby, kobieta w wyniku poronienia traci dziecko. Wspólny interes powoduje, ze wynajmują tzw. łowców relikwii celem zebrania resztek po Robercie Hamiltonie i jego statku.
W owym czasie na Przylądku Kennedy’ego byli już łowcy relikwii, którzy przeczesywali wypaloną trawę w poszukiwaniu części tablic instrumentów pomiarowych, kombinezonów i - najcenniejszych - zmumifikowanych ciał martwych kosmonautów. Sczerniałe części obojczyków, żeber, skóry oraz innych części ciała były jedynymi w swoim rodzaju reliktami początku ery kosmicznej, równie cennymi, jak relikwie z grobów średniowiecznych świętych.
W tym samym czasie pojawia się wojsko, które z nieznanych nikomu powodów, również oczekuje na powrót pozostałości po astronaucie, co nadaje opowiadaniu dodatkowej dynamiki.
Pozostałości po Hamiltonie mieszczą się do małego kartonika, ale okazują się być bardzo szkodliwe dla małżeństwa, tak samo jak bolesna prawda, którą odkrywa po ich powrocie Filip.
Opowiadanie jest wyjątkowo antyfeministyczne i seksistowskie, takim pewnie nazwałyby je feministki. Pokazuje do czego zdolne są kobiety i jak latami potrafią tworzyć iluzję. Pokazuje, jak potrafią bezwzględnie realizować swoje cele. Podobno za każdym szaleństwem kobiety stoi jakiś mężczyzna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz