O Martinie Hannettcie nigdy zbyt wiele. Bo choć napisaliśmy już o nim wiele postów, to jego osoba nadal stanowi zagadkę. Był przecież nie tylko piątym członkiem Joy Division, ale stworzył wielu zespołom niepowtarzalne, tylko im właściwe brzmienie (tzw. Manchester Sound). Aby zrozumieć, na czym polegał jego warsztat, podjęliśmy próbę prezentacji jego słownika efektów dźwiękowych:
- Metaliczne głośne dźwięki gitar w Spiral Scratch zespołu Buzzcocks (New Hormones, 1977)
- Psychodeliczne, głośne werble na płycie Disguise In Love (CBS, 1978) z poezjami Johna Clarke'a i akompaniamentem The Invisible Girls (osobiście grał tam na basie)
- Echo w Electricity grupy Orchestral Maneuvers In The Dark osiągnięte cyfrową jednostką opóźniającą Advanced Music Systems (AMS) DMX 15-80 (było to 80-milisekundowe opóźnienie werbla)
- Zaakcentowane niskie dźwięki, przy jednocześnie zniekształconych wysokich tonach, efekty windy, tłuczonego szkła (zbitą butelką od mleka), odgłos rytmicznie puszczanego sprayu do czyszczenia taśmy magnetofonowej, opóźnienia i pogłosy oraz charakterystyczne brzmienie perkusji dzięki kompresji taśmy na Unknown Pleasures zespołu Joy Division (Factory, 1979)
- Mruczący ptasi szum, prosty rytm perkusji i werbla w Return Of The Durutti Column The Durutti Column (Factory, 1980)
- Nagranie dźwięku każdej części perkusji, uderzeń bębnów w określonym rytmie, przy jednoczesnych markowanych uderzeniach plaśnięciami o kolana i uda w Closer zespołu Joy Division (Factory 1980)
- Klaustrofobiczna, taneczna muzyka, dudniąca echem werbli jakby nagrana w piwnicy pod basenem To Each grupy A Certain Ratio (Factory, 1981)
- Ksylofon i dźwięk płynącej wody w Nightshift zespołu The Names (Factory 1981)
- Połączenie gitary klasycznej i elektronicznej oraz syntezatorów i głośnych, dominujących bębnów dla Armande Altaï w Nocturne Flamboyant (Mercury, 1983).
Jeśli ktoś z naszych czytelników mógłby dorzucić coś do tego katalogu, bylibyśmy wdzięczni. Przy okazji prostujemy – scena z perkusją na dachu pokazana w filmie 24 hour party people nie zdarzyła się. Tak twierdzi John Brierley, asystent Martina Hannetta TUTAJ. Martin nie mógłby nagrywać w ten sposób, ponieważ dźwięki na dachu budynku zakłócałby szum i hałas ulicy (wiadomo, że część perkusji była umieszczona w toalecie).
Dzisiaj nie brakuje eksperymentatorów, którzy chcą odtworzyć efekty Martina Hannetta. Swoje dokonania prezentują opinii publicznej, jak choćby TUTAJ.
- Metaliczne głośne dźwięki gitar w Spiral Scratch zespołu Buzzcocks (New Hormones, 1977)
- Psychodeliczne, głośne werble na płycie Disguise In Love (CBS, 1978) z poezjami Johna Clarke'a i akompaniamentem The Invisible Girls (osobiście grał tam na basie)
- Echo w Electricity grupy Orchestral Maneuvers In The Dark osiągnięte cyfrową jednostką opóźniającą Advanced Music Systems (AMS) DMX 15-80 (było to 80-milisekundowe opóźnienie werbla)
- Zaakcentowane niskie dźwięki, przy jednocześnie zniekształconych wysokich tonach, efekty windy, tłuczonego szkła (zbitą butelką od mleka), odgłos rytmicznie puszczanego sprayu do czyszczenia taśmy magnetofonowej, opóźnienia i pogłosy oraz charakterystyczne brzmienie perkusji dzięki kompresji taśmy na Unknown Pleasures zespołu Joy Division (Factory, 1979)
- Mruczący ptasi szum, prosty rytm perkusji i werbla w Return Of The Durutti Column The Durutti Column (Factory, 1980)
- Nagranie dźwięku każdej części perkusji, uderzeń bębnów w określonym rytmie, przy jednoczesnych markowanych uderzeniach plaśnięciami o kolana i uda w Closer zespołu Joy Division (Factory 1980)
- Klaustrofobiczna, taneczna muzyka, dudniąca echem werbli jakby nagrana w piwnicy pod basenem To Each grupy A Certain Ratio (Factory, 1981)
- Ksylofon i dźwięk płynącej wody w Nightshift zespołu The Names (Factory 1981)
- Połączenie gitary klasycznej i elektronicznej oraz syntezatorów i głośnych, dominujących bębnów dla Armande Altaï w Nocturne Flamboyant (Mercury, 1983).
Jeśli ktoś z naszych czytelników mógłby dorzucić coś do tego katalogu, bylibyśmy wdzięczni. Przy okazji prostujemy – scena z perkusją na dachu pokazana w filmie 24 hour party people nie zdarzyła się. Tak twierdzi John Brierley, asystent Martina Hannetta TUTAJ. Martin nie mógłby nagrywać w ten sposób, ponieważ dźwięki na dachu budynku zakłócałby szum i hałas ulicy (wiadomo, że część perkusji była umieszczona w toalecie).
Dzisiaj nie brakuje eksperymentatorów, którzy chcą odtworzyć efekty Martina Hannetta. Swoje dokonania prezentują opinii publicznej, jak choćby TUTAJ.
Na ile są one prawdziwe można stwierdzić porównując je z oryginalnymi brzmieniami zebranymi i wydanymi po latach na płycie Martin Hannett's Personal Mixes (pisaliśmy o tym wydawnictwie TUTAJ). A jak wyglądało nagrywanie u Martina Zero opowiedział nam w udzielonym wywiadzie Dave Clark (TUTAJ).
Mówi m. in. o nim, że Bardzo go polubiliśmy, miał taki markowy dowcip. Takie specyficzne poczucie humoru, inteligentne i zabawne…
Czyż nie stoi to w sprzeczności z obiegowymi opiniami o Mad Genius of Manchester?
Poniżej biografia - mamy ją w biblioteczce, jak tylko skończymy opis książki Jona Savage'a i na nie przyjdzie pora. Dlatego czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Bibliografia:
J. Kennedy, Joy Division and the Making of Unknown Pleasures. Londyn. 2006
C. Sharp, Who Killed Martin Hannett? Londyn 2007
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz