piątek, 26 czerwca 2020

Hans Baluschek: impresjonistyczny futurysta

Hans Baluschek (1870–1935) jest jednym z tych jeszcze pół wieku temu znanych niemieckich malarzy,  o których teraz wcale się nie pamięta. Malował berlińską klasę robotniczą a jego prace krytycy zaszeregowali do nurtu realizmu krytycznego. Był związany z secesją i z artystami skupionymi wokół idei tworzenia sztuki nowoczesnej, lecz jego prace dalekie są od tego stylu. Choć naciągając, za styczne z nią można uznać tematy jego obrazów oscylujące wokół problemów tzw. zwykłych ludzi. Niemniej nie ma w jego pracach tej wirtuozerii i zamiłowania do ornamentyki, do dekoracyjności, która cechuje secesję. Może to dlatego, iż Hans Baluschek był aktywnym członkiem Partii Socjaldemokratycznej i należał do jej lewego, komunizującego skrzydła? Czy w takim razie czekał na zwycięstwo rewolucji bolszewickiej a potem wyglądał Armii Czerwonej, która miała przybyć do Niemiec po trupie Polski w 1920 roku, aby wprowadzić w Europie nowy ład? 

Ale odłóżmy na bok takie rozważania...
 
Po dojściu do władzy Adolfa Hitlera (co stało się w Niemczech w 1932 roku w wyniku wolnych wyborów demokratycznych, tzn. wtedy, gdy większość społeczeństwa niemieckiego poparła jego nazistowski program), Baluschek nie był dobrze widziany. Jego sztuka uznana została za zdegenerowaną, choć on sam nie trafił do obozu koncentracyjnego. Zmarł, jak wiemy, przed wybuchem wojny. Po jej zakończeniu jego malarstwo we wschodnich Niemczech (NRD) odkryto na nowo i stawiano za wzór zaangażowania sztuki w społeczne problemy.
 
Popatrując na jego prace zastanawiamy się: czemu spotkał go ostracyzm narodowych socjalistów a uznanie socjalistów międzynarodowych? Uliczne scenki, pejzaże miejskie dalekie są od karykaturalnych dzieł niemieckich ekspresjonistów  w stylu Georgea Grosza lub Otto Dixa. Hans lubił ludzi, których malował, miał do nich ciepły stosunek. Nie przedstawiał ich w jakiś drastycznych, kłopotliwych dla nich sytuacjach. Przenosił na płótno robotników stojących w kolejce do urzędu pracy, sobotnich spacerowiczów w niedzielnych strojach po berlińskich ulicach, podróżnych spieszących się na dworcu, pary zakochanych, więźniów, biedaków ciągnących z trudem swój los lub czekających w zasadzie nie wiadomo na co...

Osobny rozdział w jego twórczości stanowią obrazki z I wojny światowej. Wydawałoby się beznamiętnie odmalowane okopy, wybuchy, dowódców i żołnierzy w rozmaitych sytuacjach. Widać w nich jego zmysł ilustratora. Prace te mogą służyć za ilustracje do powieści Ericha Marii Remarque.

Nas jednak najbardziej zafascynowały jego pejzaże uliczne. Pełne szczegółów, drobiazgowo oddanych, zanurzonych w świetle poranka lub też w cieniach wieczoru. Tym, co umknęło uwadze krytyków sztuki wydaje się być właśnie stosunek Baluscheka do natury. A jest on wręcz impresjonistyczny: dużą wagę przykładał do efektów świetlnych, które wywołuje zachodzące słońce, odbijające się czerwienią w kałużach i wilgotnych kamiennych okładzin chodników, blade światło poranka sączące się przez mgły i zimny blask księżyca, w którym świat wygląda groźnie i obco. Ale dosyć naszych rozważań, spójrzmy teraz na niektóre jego obrazy. Resztę niewątpliwie znajdziemy w Internecie (LINK).









Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz