wtorek, 8 września 2020

Alfred Joseph Casson: Umieranie to rzecz, o której nigdy nie pomyślałem


Czy chcielibyście – gdyby była taka możliwość – przeczytać wywiad ze Stanisławem Wyspiańskim? Albo z Julianem Fałatem? Czy – dla odmiany – z Claudem Monetem? To oczywiście niewykonalne. Kanadyjczycy jednak mieli taką możliwość. Ich Wyspiański czy też Fałat zmarł w 1992 roku w wieku 93 lat i nazywał się Alfred Joseph Casson.

Urodził się w Toronto w 1898 roku i w wieku 17 lat rozpoczął pracę w komercyjnej firmie artystycznej. W 1919 roku został uczniem Franklina Carmichaela (1890-1945), czołowego kanadyjskiego malarza i grafika, który w 1920 roku założył wraz z innymi artystami tzw. Grupę Siedmiu (rozwiązaną w 1933 roku), do której przystąpił Casson w 1926 r. (byli tym dla malarstwa kanadyjskiego, czym Skamandryci dla poezji polskiej i impresjoniści dla malarstwa francuskiego). To oni pierwsi nie tylko zerwali w Kanadzie z nurtem akademickim, lecz otwarcie przedstawiali się jako narodowa szkoła malarzy kanadyjskich. Casson, po ustaniu działalności Grupy Siedmiu, stał się  członkiem-założycielem Canadian Group of Painters oraz współzałożycielem Canadian Society of Painters in Watercolor. I teraz możemy podać naszym czytelnikom informację, iż A.J. Casson malował akwarelowe pejzaże, stosując, zgodnie z postulatami grupy, jasne, świetliste kolory i uproszczoną kompozycję czasem tak pozbawioną zbędnych elementów, że aż kubistyczną.











Malarz przede wszystkim tworzył w plenerze, przez lata przemierzając rozległe tereny Kanady. Ale najchętniej przebywał w okolicy La Cloche, gdzie zachwycił się kwarcytowymi wzgórzami i smaganymi wiatrem sosnami. I takie to pejzaże, ciche i bezludne, przeważają na jego obrazach, choć nie brakuje także wizerunków małych, samotnych domków czy opustoszałych miasteczek. Jednak emanuje z nich wszystkich tak nienaturalny spokój, że wręcz złowieszczy…  Może to dlatego, iż są one u niego zazwyczaj bezludne? Kilka prac ukazuje Little Island (Małą wyspę) na Jezioro Oxtongue, która zdaje się być kanadyjską wersją Wyspy Umarłych Arnolda Bocklina, o którym, oraz o inspiracjach jego płótnem pisaliśmy TUTAJ.







Niewątpliwie, w porównaniu z oryginałem, wersja Cassona jest pogodniejsza, zapewne z powodu poglądów autora na śmierć, które przedstawił w wywiadzie w 1985 roku: Umieranie to rzecz, o której nigdy nie pomyślałem - naprawdę. Ponieważ zawsze byłem w ruchu. W wieku 86 lat wciąż byłem w ruchu. Kiedy więc leżałem na intensywnej terapii w szpitalu przez trzy lub cztery dni, pomyślałem: „Oto jestem po prostu na krawędzi” ale nie przeszkadzało mi, czy obudzę się rano, czy nie. Nie bałem się ani nic: po prostu to zaakceptowałem (…) To, co jest znacznie trudniejsze do zaakceptowania, to spadek fizycznej energii (LINK).

Nie każdego stać na tak stoicki stosunek do odchodzenia, lecz gdy spojrzymy na dorobek Cassona i na liczne dowody uznania swojego talentu, których doświadczył, rozumiemy jego postawę. 

Casson zmarł trzy miesiące przed swoimi 94 urodzinami. Został pochowany na cmentarzu w Kleinburgu w prowincji Ontario, obok pięciu innych członków Grupy Siedmiu.

U nas wkrótce biografie innych interesujących, i zwykle mało znanych malarzy. Jeśli chcecie je poznać - czytajcie nas - codziennie nowy wpis. Tego nie znajdziecie w mainstreamie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz