niedziela, 1 listopada 2020

Wspomnienie Iana Curtisa - Touching from A Distance Deborah Curtis: Kilka ważnych faktów i sprzeczności z doniesieniami innych autorów

Dziś 1.11. wspominamy na naszym blogu wielkiego wokalistę i tekściarza, zwanego ostatnią prawdziwą legendą rock and rolla. Postanowiliśmy zrobić to dokonując krótkiej analizy faktów.  

Książkę Deborah Curtis kupiłem kiedy się ukazała w Polsce, czyli w 1995 roku w małej, dziś już nieistniejącej księgarni. Wtedy jeszcze nie było mnie stać na zakupy wersji anglojęzycznych, poza tym to były czasy gdy obieg informacji nie był taki jak dziś. Książkę postanowiłem sobie właśnie odświeżyć, a ponieważ w zasadzie każda jej strona zawiera skondensowane informacje o liderze Joy Division, pisanie streszczenia mija się z celem. Natomiast ma sens wyłuszczenie kilku różnic z innymi źródłami jakimi dysponujemy (choć nie wszystkimi, bo wiele z nich będziemy sobie odświeżać na naszym blogu).


Co najbardziej interesuje i jest ważne z punktu widzenia naszej wiedzy o tym co wtedy się wydarzyło? Poniżej kilka rzeczy które ułożyłem od najistotniejszych do mniej ważnych, choć z punktu widzenia analizy historycznej też znaczących.

Deborah Curtis w co najmniej dwóch miejscach książki stwierdza, że jej mąż symulował ataki padaczki. Nie, bynajmniej nikt nie twierdzi, że Ian Curtis nie cierpiał na epilepsję, ale Deborah pisała, że przytrafiały mu się ataki kiedy w dyskusji bywał na straconej pozycji. Opisuje też sytuację kiedy raz udał atak, żeby ją nabrać. Biorąc pod uwagę, że żadne badania w tym EEG nie wykazały jakichkolwiek niepokojących zmian w mózgu Iana Curtisa można dojść do niepokojących wniosków. 

Narkotyki i tzw. prochy. Deborah Curtis opisuje kiedy Ian z kolegą w dzieciństwie ostro przedawkowali substancje psychoaktywne. Trafili na płukanie żołądka. Ponownie sytuacja taka przytrafiła się już w czasie istnienia Joy Division. Tutaj mamy kilka sprzecznych informacji, bowiem w książce Jona Savagea (omówionej TUTAJ) podana jest informacja, że Ian Curtis sam zadzwonił po pogotowie, bowiem bał się że mogą go odratować przez co zostanie sparaliżowany. Natomiast Deborah twierdzi, że zadzwoniła ona, a wokalista miał się chwalić innym, że nie poszedł wtedy na całość

W książce Deborah Curtis pada wprost stwierdzenie, że Ian mieszał prochy z lekami. Z kolei w filmie dokumentalnym Joy Division Bernard Sumner twierdzi, że wokalista zespołu nigdy nic nie brał... 

Pod koniec książki Deborah twierdzi, że Ian krótko przed śmiercią nie brał już zapisanych mu przez lekarzy tabletek (to samo twierdzi Colin Sharp - warto zobaczyć TUTAJ), podczas gdy Martin Hannett w wywiadzie udzielonym Jonovi Savage (TUTAJ) dzieli się pogłoskami o barbituranach we krwi po sekcji zwłok wokalisty. 

Deborah Curtis nazywa Annik kochanką Iana, podczas gdy w książce Savagea znajdujemy dowód w postaci wypowiedzi Marka Reedera udowadniającej, że Annik nie byłą kochanką, a jedynie przyjaciółką Iana

W końcu detal dotyczący słynnego napisu HATE, jaki Ian miał na kurtce. W książce Savagea pada wyjaśnienie, że był to napis naklejany taśmą samoprzylepną, tak żeby było go można odczepiać, gdy kurtka była zakładana do pracy. Natomiast Deborah twierdzi, że napis jej mąż wykonał farbą, i nawet odcisnął się on na siedzeniu w samochodzie jednego z kolegów. 

Na koniec - z książki Deborah dowiadujemy się, że w zasadzie Ian nie opiekował się córką, podczas gdy istnieją zeznania świadków z pobliża, że wielokrotnie widziano go na spacerach z wózkiem...

Finalnie Deborah uważa, że Ian miał w kostnicy szyję przykrytą koszulą, podczas gdy z wypowiedzi Tony Wilsona dowiadujemy się, że Alan Erasmus założył mu na szyję naszyjnik, żeby nie było widać śladów po sznurze.

Jakie są fakty? Może część świadków konfabuluje? Może po prostu zawodzi ich pamięć?   A może współwinni starają się usprawiedliwić samych siebie, wiedząc, że główny zainteresowany nie ma szans już się bronić? Przecież cała ta historia z koncertem w Bury, niedotrzymane obietnice przerwania występów, aby ratować zdrowie Iana, czy oficjalne przyznawanie się w wywiadach do świadomego kreowania wizerunku zespołu jako ponurego to ewidentne dowody na traktowanie Curtisa jako trybiku w maszynie, jak pisał Vini Reilly: pełnej ekspertów. A może to dowód na istnienie pewnych przeczuć, co do finału historii wokalisty Joy Division?        

Może wszystko po trochu plus motto Wilsona: Jeżeli masz do wyboru: drukować prawdę, czy legendę - drukuj legendę.

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.    

2 komentarze:

  1. Love your thoughts on this. I have considered some of the contradictions to..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Thank you Riponre. There will be more after checking next books. Thus for example, one can find information that Ian was the Manchester City fan. However, in the book by Mick Middles and Lindsay Reade Ian's familly members say that this is not true.. We will discuss the abstract of this book soon. Stay with us - greetings from Poland.

      Usuń