piątek, 11 grudnia 2020

FAC 501: ostatni artefakt Factory Records

Założyciel FACTORY, osobowość telewizyjna w Manchesterze i producent zespołów post-punkowych, Anthony H. Wilson, utworzył (wraz z Alanem Erasmusem i Peterem Savillem) Factory Records pod silnym wpływem sytuacjonizmu i paryskich wydarzeń w 1968 roku. Dlatego kierował Factory tak, jakby miał do czynienia z konstrukcją sytuacjonistyczną niż z biznesem, który powinien przynosić wymierne korzyści. Wręcz przeciwnie, wydaje się, że ani Wilson, ani nikt inny w Factory nigdy nie wydawał się być zainteresowany osiągnięciem zysku (wystarczy przypomnieć sławny kontrakt spisany krwią). Wilson nawet powiedział kiedyś: Właściwie nie jesteśmy wytwórnią płytową – my jesteśmy eksperymentem na ludzkiej naturze (Records are not actually a company. We are an experiment in human nature).



To inne podejście widoczne jest najmocniej, gdy prześledzimy zwyczaj nadawania przez Wilsona w Factory numeru katalogowemu praktycznie wszystkiemu, czego się dotknął: albumom, singlom, plakatom, papeterii, wydarzeniom muzycznym i prywatnym oraz różnym przedmiotom, których wiele miało wyraźny charakter sytuacjonistyczny, czyli będący pretekstem do wybuchu spontanicznych sytuacji. Dlatego w katalogu znajdują się cokolwiek dziwne pozycje, niewiele mające wspólnego z produkcją wytwórni. Wśród nich można wymienić na przykład: FAC 8 (zegar do jajek), FAC 51 (klub nocny Haçienda), FAC 61 (dokument będący pozwem przeciwko Factory o nieuregulowane tantiemy), FAC 99 (rekonstrukcja stomatologiczna zębów Roba Grettona, menedżera Joy Division / New Order, po wybiciu mu ich przez członków zespołu A Certain Ratio), kot łapiący myszy w Haciendzie FAC 191, FAC 259 Staff Christmas Party, czyli impreza dla pracowników FR i Haciendy z okazji 40. lecia Wilsona i ostatni numer FAC 501, którym oznaczono trumnę Tony'go Wilsona. Wprawdzie był wyższy numer – FAC 511, którym w 2004 roku Wilson określił uroczystości ku czci zmarłego Roba Grettona, a także kilkanaście numerów, które nigdy nie zostały przydzielone, jednak chronologicznie ostatnim dziełem Factory była właśnie trumna: drewniana, solidna, czarna, ze srebrnymi okuciami i uchwytami (LINK).



Jednak o ile na temat pierwszego numeru, jakim był plakat Factory autorstwa Petera Savillea, zapowiadający koncerty w maju i czerwcu 1978 roku, wiemy praktycznie wszystko (pisaliśmy o nim TUTAJ), to o ostatnim praktycznie nie wiemy nic. Ani kto go wykonał, ani według czyjego projektu, ani to, kto nadał trumnie numer? Dalsze szczegóły związane z trumną są znane: wśród wnoszących trumnę do kościoła katolickiego St Mary w Manchesterze, zwanego popularnie Hidden Gem Church, byli syn Wilsona, Olivier, oraz przyjaciel Alan Erasmus. Po mszy żałobnej wyniesiono ją przy dźwiękach Atmosphere Joy Division. Colin Sharp, autor książki Who Killed Martin Hannett?, którą dokładnie streściliśmy TUTAJ opisał pogrzeb. Według jego świadectwa Anthony Wilson sam wszystko zaplanował: począwszy od przezroczystych plastikowych zaproszeń z numerem podobnym do oznaczenia FAC, po oprawę muzyczną. Zaproszenia, zawierające tylko daty urodzin i śmierci Wilsona, jak i później nagrobek zaprojektował Peter Saville. (Tak na marginesie: Niedawno wystawiono sprzedaż jedną z plastikowych kart za astronomiczną kwotę. Pewnie zrobił to któryś z zaproszonych przez Wilsona gości... LINK).


Wracając do trumny, można przypuszczać, że skoro osobiście czuwał nad stroną plastyczną zaproszeń na swój pogrzeb (one jednak nie dostały numeru katalogowego) to i ten przedmiot został troskliwie wybrany przez Wilsona, jeśli zapisano go w historii Factory Records.


Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz