wtorek, 6 kwietnia 2021

Rebecca Coleman: Przemiana światła w ciemność jest tym, czym kieruje się w mojej twórczości

Zawsze fascynował mnie świat przyrody: niewątpliwie jest to rezultat spędzenia dzieciństwa na magicznym placu zabaw z pofałdowanymi polami i gęstym lasem pełnym pięknych drzew. Mieszkaliśmy w starym wiejskim domu, a moje najwcześniejsze wspomnienia to wychodzenie z domu wcześnie rano i powrót dopiero bardzo późno. Idąc do domu przez atramentowo-czarny las, srebrną wstęgą drogi, uświadamiałam sobie wszystkie subtelności cienia. Wzmocniło to moje postrzeganie zdarzeń, co nasiliły efekty światłocienia, takich jak pełnia księżyca w bezchmurną noc lub zmienne oświetlenie linii kolejowych, gdy przejeżdża pociąg. Myślę, że właśnie dlatego uwielbiam monochromatyczne wydruki i rysunki, a próba uchwycenia na nich przemiany światła w ciemność jest tym, czym kieruje się w mojej twórczości.

Romantyczny wstęp, prawda? Po nim należałoby się spodziewać nostalgicznych, melancholijnych pejzaży w stylu J.A. Grimshawa o którym pisaliśmy TUTAJ. A tymczasem otrzymujemy to:












Podziemny Londyn, niekończące się tunele, ciemne, w których kryją się szczury oraz wyrzuceni poza nawias ludzie… Na innej grafice zatytułowanej Memento mori jest liść tak wykruszony, że pozostał z niego tylko ażur i na jego tle ćma, symbol śmierci. Na kolejnej dominuje kamienna sylwetka nagrobnego anioła. I tak każda praca otwiera nas na smutek egzystencji i melancholię lecz nie w jej łagodnej formie znanej z XIX wiecznych landszaftów. 

Rebecca Coleman (ur. 1968 roku) pokazuje nam mroczne skutki samotności, odrzucenia, depresji...  Nie przypadkiem ściany korytarza na prezentowanej rycinie obwieszone są plakatami z Krzykiem Muncha.

Trudno uwierzyć, że te ryciny został stworzone przez kogoś, kto nauczył się wykonywania różnych form grafik raptem kilka lat temu. Rebecca Coleman z wykształcenia jest entomologiem, ukończyła Imperial College w Londynie, a po studiach wzięła udział w różnych kursach ilustracji, w 2011 roku ukończyła szkolenie prowadzone przez Chrisa Daunta (LINK), który nauczył ją drzeworytnictwa. 

Rebecca już dawno nie jest amatorką. W 2014 roku została przyjęta do Society of Graphic Fine Art (Towarzystwa Grafiki Artystycznej) które przyznało jej swoją nagrodę Highly Commended Drawing Prize. Swoją pierwszą indywidualną wystawę miała w Vestry House Museum w Walthamstow. Artystka pokazała już swoje prace w znanych galeriach na terenie całego kraju, wielokrotnie na letniej wystawie Royal Academy, a także na corocznych wystawach Royal West of England Academy i Society of Wood Engravers, o czym możemy przeczytać na jej stronie internetowej TUTAJ. 

Artystka mieszka na stałe w Treorchy w Walii, dawnym miasteczku, które niegdyś było lokalnym ośrodkiem górniczym. Kopalnie jednak zamknięto w 1970 roku i Treorchy stało się wioską ludzi dojeżdżającej do pracy, głównie w większych miastach, w handlu. Memento mori… sed cape diem.

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz