wtorek, 15 czerwca 2021

Józef Pankiewicz: polski mistrz zmierzchów

 Kiedyś, dawno temu, jeszcze przed Pandemią, zademonstrowaliśmy naszym czytelnikom jeden z naszych ulubionych obrazów czyli Moonlight Walk (Spacer w świetle księżyca) Johna Atkinsona Grimshawa (LINK). 

Z kolei dzisiaj chcemy przywołać inny nokturn namalowany przez polskiego mistrza zmierzchu Józefa Pankiewicza (1866-1940). Jest to dość znane dzieło z 1893 roku, zatytułowane Dorożka nocą. Widzimy na nim namalowaną właśnie dorożkę z białym koniem, stojącą na wilgotnym bruku miejskim. Kamienie lśnią w świetle księżyca, odbijają się w nich lampy i światła dorożki. Nie wiemy, czy obraz przedstawia noc jesienią, czy też wiosną lub lecie? Jedno, co możemy dostrzec w ciemnej scenerii, to majaczącą, samotną sylwetkę pojazdu. Szczegół miasta także nie są widoczne i gdyby nie znajomość życia i twórczości malarza, nie moglibyśmy wywnioskować gdzie artysta postawił swoją dorożkę.

Obraz niewiele ma nam zatem do zaoferowania, ot jakiś tam koń, powóz i mglista, ciemna noc... Niemniej jest w tym wszystkim nieokreślony smutek, a jednocześnie oczekiwanie. Niemal czujemy jak mżawka osiada na kamieniach, wsiąka w sierść konia i osadza się na koźle, na którym pewnie próbuje drzemać dorożkarz. Czeka on, aż ktoś podejdzie i go wynajmie. Czy będzie wiózł lekarza do chorego, czy może towarzystwo wracające z nocnej zabawy? W każdym razie jeszcze nie wraca do suchego domu, bo ma nadzieję, że za jego brak snu ktoś mu zapłaci.


Obraz jest w zasadzie monochromatyczny, podobnie jak monochromatyczne były nokturny Jamesa McNeill Whistlera (1834-1904) który przecież żył w tym samym czasie (o jego twórczości pisaliśmy TUTAJ),  a mimo to ciemność na nim, noc i wilgoć przybiera kształt melancholii... Zaczarowana dorożka, zaczarowany koń? 

Pankiewicz wielokrotnie bywał w Paryżu. Wystawiał tam swoje prace, spędzał wakacje. Począwszy od 1908 roku regularnie odwiedzał Concarneaux, Saint-Valery-en-Caux, Collioure, Saint-Tropez, Vernon czy Giverny. W czasie wakacji 1909-1910 dzielił pracownię w Saint-Tropez z Pierrem Bonnardem. To właśnie wpływ tego ostatniego spowodował zmianę spektrum barw używanych przez Pankiewicza, który do palety wprowadził wtedy wręcz fowistowskie kolory, nasycone i zestawione kontrastowo. Czas I wojny światowej malarz przeczekał w Hiszpanii. Potem zajął się sztuką. W 1922 miał swoją pierwszą osobistą wystawę w Galerie Bernheim-Jeune w Paryżu, a w 1923 roku prowadził zajęcia w Akademii Krakowskiej. Od 1925 roku aż do śmierci jednak pozostał we Francji. Kierował paryską filią krakowskiej uczelni. Jeszcze w 1936 roku w Muzeum Narodowym w Warszawie odbyła się duża wystawa jego prac z okazji 70. urodzin. Ale następnego roku Pankiewicz przeszedł na emeryturę i przeniósł się do La Ciotat koło Marsylii, gdzie zmarł trzy lata później.   Nas jednak urzekły nie jego kolorowe martwe natury, a smętne, nastrojowe nokturny. Oprócz pokazanego wyżej namalował jeszcze kilka innych, wśród nich: Rynek Starego miasta w Warszawie (1892), Łabędzie w ogrodzie Saskim (1896) i Park w Duboju (1897).





Obrazy Pankiewicza nie spodobały się wybrednej publiczności. Jak zauważył jeden z krytyków Trzeba na nie patrzeć długo, trzeba do nich kilkakrotnie powrócić. Trzeba następnie być trochę smutnym, trochę niezadowolonym z życia, aby zdecydować się na opuszczenie chociaż na chwilę tego świata wyraźnego i zagłębić się w ów świat malowanego płótna (…).

Jeśli jednak spojrzymy na te obrazy przez okular swego wnętrza, to może okaże się, że nieprawdą jest, jakoby nic na nich nie widać?


Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz