piątek, 30 lipca 2021

Brickies in eyeliner: Ian Curtis, Siouxsie Sioux, Bowie i Robert Smith z the Cure

Pisaliśmy już kilkakrotnie o modzie lat 80. początkach stylu gothic oraz wpływie jaki miały wygląd ówczesnego pokolenia zespoły new wave (TUTAJ). Ale warto poruszyć jeszcze jeden aspekt, który by (jest?) dość kontrowersyjny. Chodzi o kredkę. A dokładnie o eyeliner. I to nie tylko na twarzy u dziewcząt, wśród których niewątpliwie wybija się Siouxsie Sioux z Siouxsie and the Banshees ale także u chłopców.  

W latach 70. i 80. było to tak powszechne, że uległ temu nawet Ian Curtis, który kojarzony jest z wyglądem prawie militarnym. Lecz jego żona, Deborah wspomina w swojej książce, że gdy poznała Iana, był on chudy, niezgrabny, wbity w obcisłe dżinsy i miał oczy podkreślone eyelinerem (szkoda swoją drogą, że nie ma w obiegu takiego zdjęcia) (TUTAJ).  Curtis wzorował się przede wszystkim na Dawidzie Bowie – Zyggy Stardust. Zresztą tak samo jak Souxsie Sioux, która podpatrywała także Iggy Popa i muzyków Slade, których opisała w jednym z wywiadów jako brickies in eyeliner (LINK).

Czy taka moda była ewenementem? Oczywiście nie. Zwyczaj malowania oczu przez mężczyzn był w użyciu od czasów starożytności. Nie można sobie wyobrazić egipskiego dostojnika bez oczu silnie obrysowanych charakterystyczną kreską, ciągnąca się aż do skroni, zupełnie tak jak na przykład u muzyków Adam and the Ants, którzy dołożyli do tego jeszcze strój XVIII wiecznego dandysa.


Jednak celem takiego kociego obrysowania oczu w starożytności nie była chęć uatrakcyjnienia swojego wyglądu lecz przywołanie obecność egipskich bogów Horusa i Ra, a tym samym ochrona przed chorobami. Ten trend panował przez kilka tysięcy lat i nawet Aleksander Wielki malował swoje oczy, a wszystko po to aby odstraszyć muchy…  Epoką gdy makijaż oczu (i nie tylko) był równie popularny, to okres rządów Elżbiety I. Oprócz eyelinera ceniono sobie wówczas także upiornie białą skórę, pudrowaną bielą ołowianą, co powodowało nierzadko przedwczesną śmierć dandysa (LINK).  

Potem moda na malowanie oczu stała się passe, będąc oznaką przynależności do marginesu społecznego. Za czasów królowej Wiktorii makijaż uznano za przejaw wulgarności, za coś co pozwala rozpoznać prostytutkę, ale z jednym wyjątkiem – aktorów. Ci nie tylko mogli, ale wręcz powinni stosować przesadny makijaż a wszystko po to aby ich mimika był widoczna nawet z dalszych miejsc na widowni. Ta tradycja została następnie przeniesiona na srebrny ekran, gdzie największe gwiazdy ery kina niemego, takie jak Charlie Chaplin i Rudolph Valentino, wykorzystały tę sztuczkę, aby zwrócić uwagę na swoje wyraziste oczy. I tak przybliżyliśmy się do XX wieku, gdy makijaż oczu u mężczyzn stał się częścią szokującego wizerunku scenicznego, niemal koronnym dowodem na pochodzenie z obcej planety…


Po Davidzie Bowie eyelinera można zobaczyć na twarzy Micka Jaggera, Keitha Richardsa, Stevena Tylera, Princea i innych, dałoby się jeszcze wymieniać wielu. Niewątpliwie gwiazdorem, który przez lata zachował niezmienioną stylizację jest Robert Smith z The Cure. Oczy obwiedzione kredką, rozmazana krwista szminka i nastroszone, utapirowane czarne włosy uczyniły z niego ludzkie logo.



Obecnie makijaż twarzy u gwiazd rocka przestała szokować. Granice płci, seksualności i wyrażania siebie coraz bardziej się zacierają, jeśli nie doszło już do ich całkowitej unifikacji. Może dzisiaj zwracałby uwagę ktoś, kto odbiegałby od tej mody, ktoś wyglądający jak (aż strach to napisać) mężczyzna?  To byłby dopiero szok… 

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz