Czy można cofnąć się w czasie? Gdy spojrzy się na obrazy Stevena Scolesa (ur. 1952), wydaje się, że odkrył on na to sposób, dzięki niemu oglądamy widoki brytyjskich ulic i budynków sprzed wielu dziesiątek lat, z czasów wiktoriańskich i edwardiańskich. Z tym, że po dokładnym obejrzeniu jego wedut, odnosi się wrażenie, że pochodzą z tej lepszej, alternatywnej rzeczywistości, o której marzą romantycy spod znaku steampunk art (TUTAJ), z czystymi ulicami i spacerującymi po nich zamożnie wyglądającymi przechodniami. Po zaznajomieniu się z charakterystycznymi cechami twórczości tego manchesterskiego artysty, konstatujemy, że wsiada on do wehikułu czasu zawsze o jednej porze, parę minut po godzinie 16, a więc można przypuszczać, że chce zdążyć na tradycyjną five’ o clock…
Przełomowym dla niego był rok 1974, w którym wygrał konkurs artystyczny Manchester Evening News, dedykowany zarówno dla profesjonalnych artystów, jak i amatorów. Od tego czasu zainteresowanie jego pracami wzrosło tak bardzo, że w 1978 roku Steven został profesjonalnym artystą.
Na styl Stevena duży wpływ miał jego dziadek, z którym przez całe dzieciństwo spacerował po mieście, podziwiając detale architektury historycznej. I tak, dzięki dziadkowi malarza możemy popatrzeć w świat sprzed ponad stu lat. Niemal poczuć chłód dżdżystej, angielskiej aury, znanej z opisów literatury tamtego czasu i oddać się nostalgii za krainą dzieciństwa, kiedy to pochłanialiśmy książki angielskich mistrzów epoki wiktoriańskiej… Chcecie tę podróż przeżyć wraz z nami? To wskakujcie na pokład. Nasz wehikuł właśnie rusza. Dzisiaj, jutro i pojutrze… Też zawsze o jednej porze.
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz