czwartek, 25 sierpnia 2022

Jakiej muzyki słuchali nasi praprzodkowie?

Na naszym blogu zajmujemy się głównie muzyką, wśród wielu postów są także i takie, w których opisywaliśmy efekty akustyczne, głównie autorstwa Martina Hannetta (LINK). Często posiłkował się on odgłosami przyrody (pierwsze spotkanie Hannetta z Tonym Wilsonem miało miejsce podczas nagrywania odgłosów ciszy w plenerze), może dlatego postanowiliśmy przedstawić takie twory natury, które są źródłem dźwięków albo takie, które mogą służyć za instrument.  Wśród nich znajduje się zespół ponad 50 jaskiń Bell Caves położonych na południe od Tel Avivu w rejonie Beit Guvrin-Maresha National Park. Gdy dźwięk przemieszcza się między komorami wzdłuż korytarzy, słychać bardzo charakterystyczny pogłos 

Jaskinie były kamieniołomami, które drążono w różnych okresach historii, twierdzi się nawet, że niektóre z nich pochodzą z IV wieku pne (LINK).

Artefakty muzyczne dostarczają pewnych dowodów na to, czego słuchali nasi przodkowie. Choć może się to wydawać mało prawdopodobne, niektóre duże głazy dzwonią metalicznym brzękiem po uderzeniu innym kamieniem. Wybite wgłębienia na dużych głazach, takich jak Gong Rocks w Serengeti w Kenii pokazują nam, że w przeszłości uderzano w niego i w ten sposób wydobywano muzykę ze skał. Przypuszcza się, że niektóre z tych gongów skalnych używano już w starożytności, ale uzyskanie dokładnych dat użytkowania ze znaków perkusyjnych jest trudne.

Podobne Ringing Rocks znajdują się w innych miejscach na Globie: w Ugandzie, w Pensylwanii w USA, a także w rejonie Szczelińca Wielkiego gdzie leży tzw. Dzwoniący Kamień.



Nie jesteśmy przyzwyczajeni do słuchania całkowitej ciszy. Normalnie wokół nas rozlegają się mnogie dźwięki: odległy warkot ruchu ulicznego, szelest liści na wietrze, bzyczenie owadów itp. Aby znaleźć zupełną ciszę na łonie natury, trzeba udać się do miejsc ubogich w roślinność, najlepiej w bezwietrzny dzień. Dobrym miejscem, gdzie nie słychać absolutnie nic, są głębiny Kolorowego Kanionu na Synaju.


Niektóre wydmy wydają dziwny dźwięk o niskiej częstotliwości, przypominający buczenie silników samolotu. Dźwięk może być zaskakująco głośny: w niektórych przypadkach można go usłyszeć z wielu kilometrów, jest to znane zjawisko od wieków, pisali o tym Marco Polo i Karol Darwin. Marco Polo usłyszał je na pustyni Gobi  i tak opisał: [śpiewające piaski] czasami wypełniają powietrze dźwiękami wszelkiego rodzaju instrumentów muzycznych, a także bębnów i szczękiem broni. Wynika to z budowy piasku, który tworzą drobinki kwarcu. Kiedy ziarenka piasku tej samej wielkości zostają wprawione w ruch przez wiatr bądź przez przechodzące zwierzę, zaczynają małymi falami staczać się po zboczach wydmy, niczym olej po szkle. Niekiedy podczas przetaczania piasku daje się słyszeć wibrujący jęk, który przeradza się w łoskot, zamierający wtedy, gdy fale piasku nieruchomieją.

Wydaje się, że temperatura odgrywa istotną rolę w procesie śpiewania – im bardziej rozgrzana jest wierzchnia warstwa piasku, tym głośniejszy wydaje dźwięk.

I na koniec tego krótkiego przeglądu, który oczywiście nie wyczerpuje tematu a jedynie zwraca uwagę na cuda natury: Możemy jeszcze wskazać Ucho Dionizjusza (Orecchio di Dionisio) - część syrakuzańskich kamieniołomów związana z podaniem o tyranie Dionizjuszu Starszym 405-367 p.n.e. - który słynął z podejrzliwości i jakoby wykorzystywał akustykę jaskini do podsłuchiwania skazańców. Nazwę podobno jednak wymyślił odwiedzający to miejsce Caravaggio, który zauważył, że wysokie na 23 metrów wejście do jaskini ma kształt podobny do ucha ludzkiego. 

Pitagoras twierdził, że muzyka jest prawdziwym lekarstwem, a w starodawnych tradycjach religijnych i śpiewy i dźwięki były wykorzystywane do fizycznego i duchowego uzdrawiania.... Może nasz blog nikogo nie uzdrowi fizycznie ale mamy nadzieję że wybawi z nudy...

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz