czwartek, 15 września 2022

Fotografie Alaina Cornu: Kontemplacja. Harmonia. Samotność.

 Kontemplacja. Harmonia. Samotność. 

Te trzy słowa według Alaina Cornu (ur. 1966 r.) określają wszystkie jego fotografie. A robi zdjęcia od najmłodszych lat. Jego ojciec był fotografem-amatorem, który swoją pasją zaraził syna. Artysta do dziś wspomina rodzinne, wieczorne oglądanie slajdów. Potem dostał od rodziców własny aparat fotograficzny, jednak nie od razu zdecydował się tylko robić zdjęcia. W młodości interesował się malarstwem i grafiką. I wahał się czy kontynuować naukę w Beaux-Arts w Dijon czy w szkole filmowej w Paryżu. Ostatecznie zdecydował się na dwuletni kurs fotograficzny w Ecole des Gobelins w Paryżu. Po jego ukończeniu odbył roczną służbę wojskową w Fort d'Ivry sur Seine na stanowisku fotografa. A potem już była praca. Najpierw w atelier kilku paryskich fotografów (byli to: Antoine Pétin, Olivier Mauffray, Louis Gaillard) a potem już u siebie. Swoją aktywność rozdzielił na komercyjną (portrety i martwa natura) oraz czysto artystyczną (widoki paryskich dachów).






Dzisiaj nadal robi zdjęcia Paryża. Kocha swoje miasto. Z jego zdjęć bije podziw, radość i duma z bycia Paryżaninem. Jak to opowiedział w jednym z wywiadów: Kiedy w latach 80. przyjechałem na studia do Paryża, mieszkałem w pokoju na poddaszu, skąd mogłem kontemplować dachy miasta. Kilka lat temu chciałem znaleźć nowy sposób na fotografowanie Paryża – nadal tu mieszkam i tak bardzo go kocham. Więc po prostu wszedłem na dach. Dachy Paryża nie są strome, co nie zawsze zdarza się w innych miastach, więc dość łatwo jest tu wejść na dach i przesuwać się do przodu. Na dachach panuje taka sama atmosfera, taka sama jaką odnajduję, kiedy wspinam się po górach. Wreszcie cynk, z którego wykonane są dachy, jest bardzo fotogenicznym materiałem (LINK).








Dachy Paryża… Chyba żadne miasto na świecie nie otoczyło dachów domów taką estymą co Paryż. I taką legendą. Zresztą pomogli w tym artyści i poeci, a za nimi pisarze i filmowcy. Dzisiaj samo określenie dachy Paryża wzbudza pozytywne emocje. A wszystko dlatego, że w końcu XIX i potem w XX wieku na paryskich poddaszach mieszkali ci, dla których nie było miejsca niżej, byli to m.in. Vincent wan Gogh, Paul Cézanne, Bonnard, De Staël, Caillebotte. Cornu zdecydował się ukazywać Paryż u schyłku dnia: Chciałem osadzić swoją historię w nocy, kiedy miasto, niczym wielkie zwierzę biegające przez cały dzień, odzyskuje oddech i intymność. Sztuczne oświetlenie porządkuje przestrzeń i pomaga mi komponować obrazy. Historycznie Paryż był przecież pierwszym miastem, w którym w XVII wieku pojawiło się oświetlenie uliczne, co dało jej nazwę  ville lumière : miasto świateł.





I cóż widzimy na fotografiach Alaina Cornu? Wieczór lub noc. I dachy. Łączy je jedna cecha: wśród morza dachów w nocy, a więc dość ciemnych - zawsze gdzieś, na pierwszym planie, lub zupełnie dyskretnie z boku jest jakiś mocniej oświetlony punkt. Czasem jest nim okno mieszkania, w którym nikt nie śpi, a czasem podświetlony gmach publiczny, jaśniejący niczym zorza… Najczęściej jest nim Bazylika Sacree Coeure….





I dachy także są różnorodne: mamy dachy kamienic, kościołów a wśród lasu średniowiecznych przypór, domów samotnie stojących na obrzeżach miasta i stłoczonych wielopiętrowych kamienic i ulegamy fascynacji… Poprzednie cykle Alaina przedstawiały drzewa, kamienie, zamglone pola, okna, ściany, drzwi i ulice. Ale skąpane w miękkim świetle cynkowe dachy, szczyty i kominy nabierają nowego wymiaru i stają się niewyczerpanym źródłem inspiracji. I to inspiracji na wyciągnięcie ręki. Alain nie musi aby tworzyć odbywać dalekich podróży. Wystarczy, że wejdzie na dach swojego domu….


Wszystkie (lub prawie wszystkie) prace Alaina Cornu znajdują się na jego stronie internetowej LINK.

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz