Od razu bardzo mi się spodobali, do dość spokojnego, chwilami aż nudnawego rocka progresywnego wnieśli nieco więcej metalowych brzmień, dynamiki (choć dyskusyjnej, o czym poniżej), nie gubiąc przy tym charakterystycznego dla tego nurtu klimatu. Muszę więc zespół tutaj przedstawić, bo w kolekcji mam kilka ich albumów. Drugi w dorobku jednak uważam za jeden z najlepszych (pozostał ich największym sukcesem kasowym). Zespół bowiem zaczął coraz bardziej na kolejnych albumach eksponować specyficzne solówki gitarowe, niczym serie z karabinu maszynowego powtarzane z uporem maniaka. To nie dla mnie. Zwyczajnie po dłuższym powtarzaniu staje się to wręcz denerwujące i sprawia wrażenie, jakby nie mieli lepszego pomysłu na piosenki. Rozumiem że John Petrucci, jeden z założycieli grupy, uważany jest obecnie za jednego z najlepszych gitarzystów rocka progresywnego, ale ten styl mnie nie porywa.
Byli bardzo konkretni co do tego, co powinno być gdzie na okładce. To była tylko kwestia próby złożenia tego w całość. Chcieli małej dziewczynki, lecącego ptaka i pokoju w takim stylu. To był kolaż rycin i ilustracji, które uważałem za całkiem fajne. Ryciny i pokój pochodziły ze starej książki rycinowej, którą ze sobą połączyliśmy dodając niebo. Jeśli chodzi o czcionkę, stworzyłem i zatrudniłem kaligrafa, Johna Stevensa, ponieważ chciałem, aby była spersonalizowana i wyglądała jak czcionka tekstowa. Dziewczynka była wybrana przez fotografa Dana Muro. To nie była osoba znana zespołowi. Pamiętam, że logo płonącego serca zostało fizycznie stworzone, a oni zrobili z niego model, a następnie sfotografowali je.
Album otwiera najlepszy singiel zespołu, czyli Pull Me Under, to od niego wszystko się zaczęło. Był jednym z trzech utworów promujących album jako wideo:
Piosenka o wyrwaniu się z otaczającego nas zwariowanego świata. Po niej jedna z nastrojowych ballad Another Day również promowana klipem, choć nieco cukierkowatym.
Możesz poczuć nadchodzące fale
(Poświęć czas)
Pozwól im cię zniszczyć lub ponieść dalej
(Poświęć czas)
Walczysz z ciężarem świata
Ale tym razem nikt nie może cię uratować
Zamknij oczy
Możesz znaleźć wszystko, czego potrzebujesz w swoim umyśle
Ten utwór też o tym, jak wiele dzieje się w naszych głowach, o sile umysłu. W piosence są już zalążki tego, o czym pisałem powyżej, karabinowych solówek gitarowych, choć tutaj jeszcze nie osiągają one tak monstrualnych rozmiarów jak na następnych albumach zespołu. Solo ma swój urok, bo po nim zespół znakomicie wchodzi znowu w rytm pod koniec i piosenka ma dobre, harmonijne zakończenie (po co to wyciszenie na końcu, tego nie wiem). Surrounded to świetna ballada - po poprzedniej piosence wycisza i uspokaja. Po niej coś co nawiązuje, przynajmniej tytułem do Kraftwerk, (warto zwrócić uwagę, że Anoter Day ma taki sam tytuł, jak piosenka Paula McCartneya). Mowa o Metropolis—Part I: 'The Miracle and the Sleeper'. Dynamiczny, choć znowu zmierza w kierunku, który nie bardzo lubię i tak też się kończy. Podobnie zaczyna się Under a Glass Moon ten jednak zwalnia.
Po nich najlepszy utwór albumu - Wait for Sleep. Gdyby tacy byli cały czas, byłbym ich największym fanem. Warto zwrócić uwagę na znakomity tekst, prostotę - to jest po prostu piękna piosenka...
Stojąc przy oknie
Oczy wpatrzone w księżyc
Mając nadzieję, że pamięć
Wkrótce opuści ducha
Ona zamyka drzwi i gasi światła
I kładzie się na łóżku
Gdzie obrazy i słowa
Biegają głęboko
Ma zbyt wiele dumy aby naciągnąć
Prześcieradło na głowę
Tak cicho leży i czeka
Na sen
Wpatruje się w sufit
I stara się nie myśleć
Obrazy łańcuchów
Które próbowała ponownie połączyć
Ale uczucie zniknęło
A woda nie może przykryć
Jej pamięci
A prochy nie mogą jej odpowiedzieć
Na ból
Boże, daj mi moc, abym wzięła
Oddech z bryzy
I okiełznała życie z zimnego metalu
Obraz
Z popiołu
W górę z dymem z
Pożaru
Ze skrzydłami na niebie
Albo tutaj, leżąc w łóżku
Dłoń do mojej głowy
Teraz i na zawsze zwinięta w moje
Serce
W serce świata
Nieco przypomina mi Chelsea Monday Marillion, przynajmniej na początku. No i wiemy już skąd okładka i tytuł albumu. Całość kończy Learning to Live, niezły choć znowu zagłuszany karabinami (w końcówce nawiązuje do poprzedniej piosenki - ma to swój urok).
O zespole Dream Theater nie mogliśmy nie napisać i pewnie kilka razy jeszcze napiszemy. Niemniej szkoda, że wypracowując swój styl nie wpadli na to, że oryginalność wcale nie musi polegać na wplataniu w piosenki uciążliwych solówek.
Reszta jest znakomita.
Dream Theater, Images and Words, producent: David Prater, ATCO, 1992, tracklista: Pull Me Under, Another Day, Take the Time, Surrounded, Metropolis—Part I: 'The Miracle and the Sleeper', Under a Glass Moon, Wait for Sleep, Learning to Live.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz