czwartek, 8 września 2022

Pora na performance, czyli dlaczego homar miałby być śmieszniejszy od psa?

Pokazujemy na naszym blogu rozmaite przejawy tego co ogólnie nazywa się sztuką. Można zatem powiedzieć, że jesteśmy otwarci. I tolerancyjni. Choć wolimy piosenki które znamy. Ale na szczęście tolerancja to nie afirmacja. Dlatego po kilku postach o uznanych dziełach sztuki typu Mona Lisa, czy o rzeźbach z brązu dzisiaj zajmiemy się czymś dla odmiany bardzo popularnym i takim na czasie. Aby dłużej nie trzymać naszych czytelników w niepewności, krótko mówiąc dzisiaj pora na performance. 

Termin ten obecnie jest używany i wręcz nadużywany. Gdy ktoś zobaczy coś co niby jest sztuką, a nie wie jak to zakwalifikować, określa to co widzi mianem performance. Nie zawsze jednak jest to właściwe. 

Performance według definicji jest to rodzaj ulotnych działań wykonywanych przez artystę w obecności widzów bądź przed kamerą. Zrodził się on w XX wieku, choć pierwsze działania performatywne datują się znacznie wcześniej. Za jeden z pierwszych uważa się widowisko plenerowe zorganizowane podczas Rewolucji Francuskiej przez malarza, Jacques-Louis Davida, oficjalnego propagandysty  reżimu, inaugurujące nową religię państwową czyli Kult Istoty Najwyższej, który miał zastąpić Kościół katolicki. Impreza, pod przewodnictwem głównego terrorysty Reign of Terror, Maximiliana Robespierre, odbyła się na Polu Marsowym w Paryżu 8 czerwca 1794 roku. Głównym elementem widowiska była góra zwieńczoną zapalonymi pochodniami i kolumną z posągiem bóstwa. U stóp góry podobny wizerunek ciągnęli na platformie żołnierze. Podobne, totalitarne widowiska były organizowane w czasie Rewolucji Październikowej, wypełniały je rekonstruowane sceny szturmu bolszewików na Pałac Zimowy w Petersburgu. A jeszcze później podczas wieców z udziałem Hitlera. Były to jednak zdarzenia, które nie oddziałały szerzej na twórczość artystyczną. 

Aż zdarzyło się coś, co zawładnęło wyobraźnią twórców: w połowie XX wieku Gérarda de Nerval wybrał się na spacer po Paryżu, ciągnąc za sobą na długiej niebieskiej wstążce homara o imieniu Thibault. Poproszony o wyjaśnienie, Nerval podobno odparł: Dlaczego homar miałby być śmieszniejszy od psa?” I tu mamy wyjaśnienie sukcesu jaki odniósł ów poeta, odkrył on bowiem, że dobry performance musi szokować.


I tak to się zaczęło: Powołany do życia przez poetę Filippo Tommaso Marinettiego w swoim manifeście z 1909 roku, futuryzm celebrował prowokację. Sprytnie korzystał z emocji, jakie może wzbudzać kontrowersje i wyreżyserował serię serate futuriste (Wieczorów futurystycznych) oferujących menu z odczytów poezji i wystaw malarskich. Politycznie naładowane obelgi były również rzucane w widzów z nadzieją wywołania zamieszek, nierzadko ze skutkiem. W międzyczasie poszczególni artyści, tacy jak Giacomo Balla, Luigi Russolo i Fortunato Depero, tworzyli dzieła, które trudno zakwalifikować, było tam wszystko, od lalek po specjalnie skonstruowane instrumenty ryczące atonalnym hałasem.

Pierwsza wojna światowa zakończyła pewną epokę w Europie. Zniknął car oraz niemiecki i austriacki kajzer. Ale podczas gdy włoski futuryzm i jego rosyjski odpowiednik ogłosili koniec starego porządku, nowy ruch Dada miał o wiele bardziej negatywny pogląd na wojnę jej następstwa. Dada wywodził się z grupy pisarzy, poetów i artystów - wśród nich są nazwiska Emmy Hennings, Hugo Balla, Tristana Tzary, Marcela Janco - którzy zebrali się w Cabaret Voltaire w Zurychu zimą 1915 roku na purnonsensowe recitale, które zdawały się sugerować, że absurd jest jedyną adekwatną odpowiedzią na rozpadający się świat. W powojennym Berlinie, gdzie atmosfera żalu z powodu przegranej Niemiec unosiła się w powietrzu, performance przybrał kostium czarnego humoru. George Grosz podczas przemarszu przez miasto: For Dada Death (1918) założył maskę w kształcie uśmiechniętej czaszki. 


Z kolei w nowojorskim kręgu dadaistów, do którego należał Duchamp popularną skandalistką była baronowa Elsa von Freytag-Loringhoven, której tytuł arystokratyczny wywodził się z krótkotrwałego małżeństwa. Urodzona jako Elsa Hildegard Plötz w Polsce przybyła do Nowego Jorku w 1913 roku. Była artystką, tworzyła rzeźby ze znalezionych śmieci, z jakiś niepotrzebnych drobiazgów, ale tak naprawdę głównym materiałem, który wykorzystywała było jej ciało. Jako orędowniczka wolnej miłości często wędrowała po Greenwich Village w biustonoszu zrobionym z puszek po pulpie pomidorowej i z klatką dla ptaków na szyi z żywymi kanarkami w środku. Przyjaźniła się z Duchampem i niektórzy krytycy sztuki spekulują, że to ona przysłała mu pisuar, który wywołał taki skandal na wystawie Towarzystwa Artystów Niezależnych w 1917 roku. Jeszcze wcześniej bo w 1912 roku wystąpiła publicznie naga, pocierając ciało gazetą z artykułem o Duchampie i deklamując Marcel, Marcel, kocham cię jak diabli, Marcel. W 1921 roku zagrała w filmie Man Raya Baroness Elsa von Freytag-Loringhoven Goli Włosy Łonowe, w którym zagrała tytułową rolę. Man Ray i Duchamp zniszczyli jego negatyw, ale przetrwały niektóre fotosy.

Jak widzimy, to co teraz proponują nam artyści jest tylko marnym naśladownictwem akcji sprzed ponad wieku. Nawet to co robi Marina Abramovic (TUTAJ) nie jest tak obrazoburcze jak tamte zdarzenia. Reasumując, sztuka performance okazała się płaszczyzną, w granicach której prowokacja, ponadczasowość i brak granic są wielokrotnie wykorzystywane jako pomysły działań. Ale aby dokładniej jeszcze wyjaśnić czym jest modny nadal performance i odróżnić go od happeningu, instalacji oraz innych ulotnych przykładów sztuki konceptualnej przytaczamy obrazową ściągę zamieszczoną przez jednego z internautów:

Jak narobisz komuś na wycieraczkę, zapukasz do drzwi i poprosisz o papier - to jest performance.

Jak narobisz i sobie pójdziesz - to jest instalacja.

Jak narobisz i rozsmarujesz na drzwiach - to jest malarstwo przestrzenne.

Jak narobisz i rozsmarujesz na ścianie - to jest mural.

Jak narobisz i wygłosisz monolog o wolności defekacji współczesnego człowieka - to jest manifest.

Jak narobisz razem ze znajomymi - to jest happening.

Jak narobisz razem ze znajomymi a potem to podeptacie - to jest collage.

Sama kupa na wycieraczce jako taka to (jeszcze) oczywiście awangarda.

Czytajcie nas, codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz