czwartek, 30 marca 2023

Lubimy surrealizm, czyli obrazy Michaela Vincenta Manalo

Lubimy surrealizm - nurt w sztuce, który powstał w latach 20. XX wieku, kiedy to wielu artystów starało się stworzyć nową rzeczywistość, aby znaleźć sens w otaczającym ich świecie, zwłaszcza po traumatycznych zniszczeniach pierwszej wojny światowej – surrealizm wyjątkowo pasuje do szalonego świata XXI wieku. Zazwyczaj obyczajowe dziwactwa nasilały się u końca jakieś epoki, więc może wiek XX jeszcze nie skończył się i oglądamy ostatni paroksyzm najokrutniejszego stulecia w historii ludzkości? Poza tym surrealistami byli niezwykli artyści, tacy jak: Salvador Dali, Maximilien Ernst i Rene Magritte, co także jest powodem, dla którego, jak już wspomnieliśmy na wstępie – lubimy surrealizm





 

Obrazy surrealistyczne powstawały często z inspiracji teoriami psychoanalizy, ukazywały w niecodzienny i absurdalny sposób podświadomość, sny i skrywane w pamięci wspomnienia. Teraz w surrealistycznej stylistyce tworzy wielu artystów, niejako kontynuując dziedzictwo owego nurtu, lecz tworząc dzieła z wykorzystaniem wszystkich mediów.



Nie raz jeszcze wrócimy więc do tego rodzaju sztuki, ale dzisiaj opowiemy o jednym twórcy: Jest nim Filipińczyk Michael Vincent Manalo, urodzony w 1986 roku i mieszkający w Taichung na Tajwanie malarz oraz redaktor magazynu o sztuce o nazwie Magazine 43.




Nam spodobały się jego fotomanipulacje nie tylko z racji stylu, ale również dlatego, że wśród artystów których podziwia wymienił Salvadora Dali, Rene Magritte’a, Michała Karcza i Zdzisława Beksińskiego (LINK).  Już samo to wystarczy aby nabrać ochoty do obejrzenia jego prac. Michael jest artystą wizualnym, który tworzy kierując się wyimaginowanymi wspomnieniami nostalgicznych i sennych fantazji. Nie są to jednak sielskie widoczki, a postapokaliptyczne, koszmarne kreacje, lecz aby odkryć ich naturę trzeba się im dokładniej przyjrzeć. Bo na pierwszy rzut oka są właśnie pogodne, wręcz idylliczne.




Michael oprócz malowania obrazów i obróbki cyfrowej zdjęć organizuje wystawy, prowadzi wykłady i warsztaty w wielu krajach, poza tym pracuje jako grafik dla firm wydawniczych i projektuje okładki albumów. A jakby tego było mało, sam także tworzy muzykę realizując od 2013 roku projekt Oort Cloud District zapoczątkowany w Tbilisi w Gruzji. Muzyka, którą tworzy, czerpie z wielu źródeł, od nostalgicznych wspomnień po refleksje nad wieloma sprawami dotyczącymi współczesnego człowieka żyjącego w mieście (LINK).





Co jeszcze robi? Instalacje, wśród nich nazwane przez niego Melancholia in Euphoria. Są to instalacje interaktywne, składające się z filmów wideo, które następnie są wyświetlane na syntetycznych chmurach w ciemnym pokoju (chmura jest chyba najbardziej ulubioną formą powtarzającą się często na jego obrazach) (LINK). Filmom towarzyszy muzyka, która ma za zadanie wraz z obrazami wywołać u widza poczucie spełnienia marzeń…

Przyznacie, że całkiem sporo jak na jednego artystę. Więcej można zobaczyć tylko na jego stronie TUTAJ.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz