wtorek, 6 czerwca 2023

Obrazy Grzegorza Czechowskiego: Półabstrakcyjne wizje zachęcają do wyobrażenia sobie ukrytego przesłania figuralnego

Grzegorz Czechowski (ur. 1981 r.) jest warszawskim malarzem samoukiem, z wykształcenia projektantem, który proponuje nam swoją wizję świata bliską wskazywanej przez Zdzisława Beksińskiego (wiele razy pisaliśmy o nim TUTAJ). To znaczy – opartą o skojarzenia związane z naszą, Zachodnią cywilizacją - lecz przetransponowaną przez subiektywne konotacje. W zasadzie, aż do niedawna malarz nie był szczególnie zauważany przez marszandów czy krytyków sztuki, pierwszą znaczącą wystawę miał w ubiegłym roku wraz z Krzysztofem Ostrzeszewiczem w jednej ze stołecznych galerii (LINK).

Ale od razu zebrał pochlebne recenzję. Nam także spodobały się jego prace - oniryczne wizje, których źródło pochodzi z przeszłości, co sugeruje ich kolorystyka sugerująca starą, pożółkłą kliszę fotograficzną, pełną rys i nieostrości.

Ale może jest to tylko nasza nadinterpretacja? Bo co chciał nam dokładnie przekazać sam artysta, nie wiadomo, nie przeprowadzono z nim jeszcze wywiadów, a także on sam jest bardzo powściągliwy, wybierając za środek komunikacji wyłącznie swoje obrazy.






Jak już wspomnieliśmy, środki wyrazu i tematyka malarstwa Czechowskiego przywodzi nam na myśl twórczość Zdzisława Beksińskiego a jeśli chcemy być precyzyjnie to konkretny obraz Zdzisława Beksińskiego (LINK), ostatni jaki w swoim życiu namalował. Przedstawia wyłaniający się z nicości, prawie monochromatyczny motyw, który trudno określić, czym jest: przerdzewiałą metalową płytą? A może zmurszałym tworzywem organicznym, poddanym działaniu czasu?




Ale przypisanie inspiracji dzisiejszego bohatera naszego postu malarstwem Beksińskiego jest zbyt oczywiste i chyba nie wyczerpuje źródeł wpływów tego artysty. Według nas (co także jest subiektywną sugestią) Czechowski równie dobrze czerpie z osiągnięć malarstwa impresjonistycznego, jego Katedra (2020) przypomina cykl obrazów Katedra w Rouen Claude Moneta (LINK).




Interesujące w malarstwie Czechowskiego jest jednak to, że nawet półabstrakcyjne wizje zawierają w sobie zachętę do wyobrażenia sobie ukrytego przesłania figuralnego. Jednak użyte motywy: otwierające się szczeliny, jakieś rozdarcia, pęknięcia nie, zmuszają nas do aktywności. Wręcz przeciwnie, artysta pozostawia widzowi wybór, więc albo zatrzymamy się na powierzchni formy i będziemy podziwiać kompozycję, precyzyjną pajęczynę pociągnięć pędzla układająca się w kształt, albo też spróbujemy wniknąć w głąb, spróbować znaleźć w tym jakieś głębsze przesłanie, jakiś ukryty sens…


Czy jest w tym tęskny smutek za tym, co bezpowrotnie odeszło? Być może obrazy Czechowskiego są niczym porysowana szyba okienna, zetlały, rozsypujący się obrazek, w którym widzimy powidok tego, co każdy z nas skrywa głęboko w pamięci i czasem wystarczy drobiazg i uruchamia nasze emocje. Wtedy z nostalgią wspominamy to co już nie powróci…

Zachęcamy do śledzenia poczynań artysty na jego stronie  TUTAJ.
 
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie,

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz