niedziela, 28 kwietnia 2024

Z mojej płytoteki: The Opposition i War Begins at Home - ciepłe oblicze chłodu od Beatlesów zimnej fali

Tytuł wpisu jest nieco prowokujący, ale wszyscy fani zespołu zapewne wiedzą o co nam chodziło, poza tym skoro the Opposition w otwierającym album utworze palą górę lodową, to czemu nie? Takie zimne perły jak Intymacy, czy Empire Days mają nieco inne brzmienie i klimat, niż bohater dzisiejszego wpisu. Ten na Discogs został zakwalifikowany do gatunku elektronika, rock i pop (LINK). 

Siódmy album duetu Long i Bell zaskakuje wszystkim, od okładki  do muzyki, oraz faktem że nie ma go na YT (jest zaledwie jedna piosenka, i jest też zawrotna cena CD na Allegro...), tym bardziej trudno o nim pisać. Ale na szczęście są inne serwisy (TUTAJ), tak więc nasz dzisiejszy post ma na celu zachęcenie do zapoznania się z tą perłą. Bowiem kiedyś, w epoce, wydawało się że to dziwadło, ale dziś - po ponad 30 latach okazuje się arcydziełem.

Na okładce dużo kolorów, podobnie wewnątrz - przypominają się wizje a la beatlesowskie dzieła z epoki hippisów. Na płycie zresztą jest nawiązanie do the Beatles, kiedy przed utworem Love, Love, Love Mark Long śpiewa fragment Babe in Black, co prawda w swojej wersji muzycznej, ale tekst jest ewidentnie Lennona i McCartneya, o czym nigdzie na okładce nie wspomniano... Okładka to obraz autorstwa Violetty Frutos Goya. Co ciekawe, jest ona lektorem w koledżu w Dulwich (LINK) w UK. Okładka zaprojektowana została przez Agencję Michel Blanc z Paryża, tam bowiem, obok studia Workshop w Londynie, nagrywano album (konkretnie w studio les Studios De La Seine). Mark Long grał na gitarach i śpiewał, a (również nieżyjący) Marcus Bell na basie i programował, był też producentem albumu (jak zwykle miksował go nadworny inżynier dźwięku Kenny Jones). Pojawiają się też gościnnie inni muzycy, o czym poniżej.

Muzycznie dla tych znających wcześniejsze dokonania zespołu, musiał to być szok. Dość rzadko pojawia się charakterystyczna gitara Longa, za to klimat jest mocno ocieplony. Ale to nie znaczy, że nie ma tutaj nostalgii i smutku. 


Zadziwiają też: początek (owe Yeah Yeah Yeah) jak i podobne do arabskich modlitw wokalizy w pierwszym utworze - Burning The Iceberg. I rzeczywiście coś jest na rzeczy bowiem wokalnie w piosence udziela się nijaki Khaled. Piosenka zdaje się być zaproszeniem do wysłuchania albumu, narrator chce zostać naszym przewodnikiem i spalić górę lodową. Po tym ciekawym wstępie pojawia się jedna zwrotka coveru van Morrisona Tupelo Honey, ale jakże psychodelicznie zagrana - ta niesamowita muzyka, no i klimat... 

Możesz wziąć całą herbatę jaka jest w Chinach
Włóż ją dla mnie do dużej brązowej torby
Żegluj z nią dookoła wszystkich siedmiu oceanów
A na końcu wrzuć ją prosto do błękitnego morza
 

Płynnie przechodzimy do znakomitego i klimatycznego Hold Me Tonight. Oczywiście o miłości. Połączenie piosenek powoduje że natychmiast znajdujemy się w This Is Not What We Came Here For - bardzo ciekawe efekty specjalne, idealnie pasują do tekstu a ten zachęca do fantazjowania... Wstawka po monorecytacji pozostaw daleko swoje zmysły a staniesz się szczęśliwszy to mistrzostwo świata. No i te pejzaże na basie... Crawl To Me (Part 2) to potencjalny hit i z nieznanych przyczyn nim się nie stał... No ale mamy do czynienia z zespołem jednak z undergroundu. Ten jest na YT i pozwala nam oddać klimat albumu:

Tutaj nawiązania do the Beatles pojawiają się po raz kolejny. Jest Penny Lane z salonem fryzjera, jest też doktor Robert. Ciekawe. Wszystko to wydaje się nie być przypadkowe, i jest opowieścią o pięknym dniu... Shen Olyan wspiera Marka Longa w pięknym i nastrojowym George's Street (Part 1) gdzie znowu pojawiają się kontrasty, tym razem: to smutny dzień pięknego świata. Ewidentnie Long i Bell rozliczają się tutaj z przeszłością a piosenka opisuje okiem dojrzałego już życiowo narratora doświadczenie mężczyzny czekającego na spotkanie z kobietą, z którą kiedyś był. Ona jednak nie przychodzi, mimo tego, że on dziś jest już kimś zupełnie innym niż ten, którego zostawiła lata temu. 

Wsiada do pierwszego pociągu do domu

Pije kawę z kubka

Nie smucić się, przede wszystkim 

Smutny dzień w pięknym świecie 


Ale ty nie przyszłaś

A w jego marzeniach 

Przede wszystkim nie smucić się 

Nie znasz go, mówi że się zmienił 

Nie znasz go jest tym 

Którego zostawiłaś w deszczu 

Na Georgia Street 


Broadway Maladie  nie jest złym utworem, ale jeśli miałbym wskazać słabsze miejsce na albumie, to jest ono tutaj. Szybko jednak pojawia się This Is Real i znowu wpadamy w trans. Tym razem spacerujemy po Londynie. Drowning By Numbers podtrzymuje klimat. Przy okazji to znakomita zabawa słowem, coś na kształt zabaw do jakich przyzwyczaili nas kiedyś Minimal Compact. Love Love Love w czysto beatlesowskim - nowofalowym stylu, wniosek jest jeden - miłość sprawia że świat trwa. Klimat kontynuowany jest w Close It Up (Hold Me Now) - mimo że ma padać to ciągle świeci słońce... Trains At Midnight - trwa klimat rodem z Massive Attack, nocne pociągi niczym głosy w głowie, bez żadnego racjonalnego wyjaśnienia. George's Street (Part 2) w zasadzie z niewielką zmianą tekstu jest powtórką części 1, w wersji bardziej akustycznej, równie pięknej co cz.1. Całość kończy What Became Of Me - pojawia się wokal z jednych z wcześniejszych piosenek zespołu (Black and White). Jest bardzo nostalgicznie - w zasadzie jest klimatami blisko do Intymacy. Piosenka wyraża wdzięczność za to, że ona pokazała mu, kim jest na prawdę. 

W naszej ocenie Long i Bell chcieli na tej płycie zabrzmieć jak Beatelsi zimnej fali. Zarówno okładka, jak i odniesienia do wielkiej czwórki, ale przy zachowaniu własnego stylu, czynią ten album genialną kontynuacją dzieł fab 4. Przez to uważamy album za absolutne arcydzieło, zarówno pod względem twórczym, jak i ignorancji krytyki i świata muzycznego. 

Teraz, kiedy obu artystów nie ma już wśród nas, dostrzegamy ponadczasowość ich dzieł. Rozumiemy jak znacząco wyprzedzali oni swoją epokę, ale czy kiedykolwiek to docenimy?

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.        

 

The Opposition, War Begins at Home, producent: Mark Long, MJM 1994, tracklista: Burning The Iceberg, Hold Me Tonight, This Is Not What We Came Here For, Crawl To Me (Part 2), George's Street (Part 1), Broadway Maladie, This Is Real, Drowning By Numbers,  Love Love Love, Close It Up (Hold Me Now), Trains At Midnight, George's Street (Part 2), What Became Of Me.


   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz