czwartek, 2 maja 2024

Umiejętności muzyczne Leonardo da Vinci, czyli o drugiej twarzy Mona Lisy

Niedawno, przy opisie ukrytego we fresku Leonardo da Vinci (1452-1519) zapisu requiem wspomnieliśmy, że wielki włoski, renesansowy malarz, rzeźbiarz, wynalazca, architekt, matematyk, astronom, inżynier, anatom, geolog, kartograf, botanik i pisarz był także znakomitym muzykiem (LINK). Z notatek jego współczesnych, a przede wszystkim jego biografa Giorgio Vasariego wiemy, że nie tylko świetnie grał na flecie i lirze, ale także śpiewał bosko bez żadnego przygotowania.


Lira da braccio na której grywał Leonardo była instrumentem bardzo podobnym do dzisiejszych skrzypiec, modnym w ówczesnych kręgach intelektualnych. Było w dobrym tonie popisywać się umiejętnościami improwizacyjnymi na tym instrumencie. Używali go poeci i humaniści tacy jak Angelo Poliziano, Marsilio Ficino i Pico della Mirandola. Umiejętności muzyczne Leonardo stały się powodem, dla którego został życzliwie przyjęty przez księcia Mediolanu Lodovico il Moro. Jak to relacjonuje Vasari: Leonardo eskortowanego do Mediolanu, poprzedzała wielka fama, tak więc został przedstawiony księciu jako ten który umiał grać na lutni, instrumencie, który książę bardzo cenił. Przywiózł on z sobą instrument, który własnoręcznie wykonał, nowy i dziwny przedmiot, zrobiony głównie ze srebra, w formie czaszki konia. W użyciu instrument był silniejszy, a brzmienie miał dźwięczniejsze niż inne, przez co przewyższał muzyków, którzy tam odbywali konkurs muzyczny. Był bowiem Leonardo jednym z najlepszych improwizatorów swoich czasów.

Pierwszy nauczyciel malarstwa Leonarda da Vinci we Florencji, Andrea del Verrocchio, był także muzykiem, podobnie jak wielu innych malarzy tamtego okresu. Można sobie wyobrazić atmosferę panującą w takim warsztacie, z Botticellim, Perugino, Ghirlandaio, Lorenzo di Credim przy pracy… Tworzyli obrazy a w przerwach śpiewali i grali. Muzyka cały czas była obecna w ich życiu, Vasari opowiedział nawet o okolicznościach malowania samej La Giocondy: Wraz z Moną Lisą (która była niezwykle piękna) Leonardo wpadł na pomysł zapraszania śpiewaków, muzyków i klaunów, aby występowali podczas pozowania, aby wprowadzić ją w wesoły nastrój i wyeliminować rys melancholii, jaki malarstwo często nadaje portretom; na tym był uśmiech tak przyjemny, że wydawał się raczej boski niż ludzki; ci, którzy to widzieli, byli zdumieni, bo wydawało się, że obraz żyje.

Sam Da Vinci w traktacie o malarstwie chwalił pracę malarza, stwierdzając, że twórczość ta jest znacznie bardziej uprzywilejowana niż rzeźbienie, a wszystko dlatego, że malując może słuchać muzyki: [Malarz] siada przed swoim obrazem, bardzo swobodnie: dobrze ubrany, trzyma lekki pędzel, nakłada przyjemne kolory, ubrany tak, jak mu się podoba; jego mieszkanie jest czyste i wypełnione pięknymi obrazami, a w swojej pracy często może towarzyszyć mu muzyka lub lektura różnorodnej literatury pięknej, której może słuchać z wielką przyjemnością, bo nie przeszkadzają mu uderzenia młotków rzeźbiarza lub jakikolwiek inny taki hałas.

Ale Leonardo nie byłby sobą gdyby tylko słuchał lub wykonywał utwory muzyczne - opracował projekt nowego instrumentu, który nazwał viola organista. Można opisać go na podstawie zachowanych rysunków genialnego malarza jako skrzyżowanie klawesynu i wiolonczeli. Współcześnie, od 2009 roku, po pięciu latach badań, udało się odtworzyć ten instrument właśnie na podstawie XV-wiecznych projektów artysty. Do tego czasu instrument ten istniał jedynie na kartach Codex Atlanticus (1478) jego autorstwa. Do powstania tego urządzenia głównie przyczynił się Sławomir Zubrzycki, polski kompozytor i pianista. Instrument pierwszy raz został pokazany na wystawie Discovery Times Square Exposition Leonardo da Vinci's Workshop w Nowym Jorku. I zadziwił swoim dźwiękiem 

Niestety, kompozycje da Vinci (poza 40 sekundowym utworem z Ostatniej Wieczerzy) nie zachowały się. Artysta improwizował i po jego repertuarze nie zachował się żaden ślad… Niemniej muzykolodzy podjęli próbę stworzenia ścieżki dźwiękowej, która przypominałaby brzmienie z czasów Leonarda. W efekcie powstała płyta Shaping the Invisible złożona z utworów współczesnych artyście (LINK). Leczy czy tego słuchał malarz, niestety nigdy się nie dowiemy.

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz