o Joy Division muzyce i sztuce, która nie wróci do etapu tworzenia,
ale która jest w nas
niedziela, 5 maja 2024
Ciekawie, ciekawiej, Meejah: eksperymentalny rock psychodeliczny z koreańskim akcentem
Od dość dawna rekomendujemy na naszym blogu obserwowanie kanału YT Radia KEXP ze Seattle w USA. Mieliśmy okazję prezentować kilka ciekawych zespołów, które tam się pojawiły. Od jakiegoś czasu jednak nic nadzwyczajnego się w radio nie działo, do momentu gdy kilka dni temu zaprezentowano występ kapeli o tajemniczej nazwie Meejah.
Zespół powstał w 2017 roku, a jego nazwa wywodzi się od słowa media (odnoszącego się do artysty jako medium inspiracji), a zespół jest duńsko - koreański. Rzeczywiście wokalistką jest Mai Soon Young Øvlisen, która przy okazji gra na gitarze, klawiszach, i instrumentach perkusyjnych. Wokalistka, jak dowiadujemy się z jedynego obszernego tekstu o zespole z The Korea Times (TUTAJ), została jako niemowlę porzucona przez swoją rodzinę biologiczną w Korei Południowej, i adoptowana przez rodzinę duńską. Swoją drogą jest do masowe obecnie zjawisko.
Mai mówi w wywiadzie: System adopcyjny jest pod wieloma względami konsekwencją historii Korei. Kiedy więc ludzie wysłani za granicę – z Korei, zaczynają mówić, śpiewać i głośno pisać o tym doświadczeniu, ujawnia się sytuacja w koreańskim społeczeństwie. A potem budzi nieprzepracowane tematy, o których można było chcieć zapomnieć, ponieważ sprawiały zbyt duży ból, aby zainteresowane osoby mogły o nich pamiętać.
Nasza separacja, strata i refleksje
prowadzą nas do konieczności ponownego odkrycia i ponownej oceny
pochodzenia, korzeni, utraty języka i więzi rodzinnej oraz systemu, w
którym zostaliśmy adoptowani.
W skład zespołu wchodzą jeszcze gitarzysta Andreas Lovenskjold, perkusista Emil Lake, jego brat Asger Lake (bas) i klawiszowiec Daniel Nayberg. 3 lata temu wydali swój debiut Queen of Spring. O nim zapewne napiszemy bo okazuje się, że winyl kosztuje około 100 PLN.
A teraz o ich muzyce. Jest niezwykle emocjonalna, utwory są oparte na stopniowym budowaniu napięcia, słychać w nich elementy regionalne. Chyba najbliżej im do Dead Can Dance, ale takiego w wersji psychodelicznej, pełnej jakiegoś niespotykanego napięcia, podrasowanej na dzisiejsze, jakże niepewne czasy. Co najważniejsze, widać że nie jest to jakaś poza - są bardzo autentyczni i to nas do nich przekonało.
W miniwystępie zagrali 5 piosenek, wszystkie z debiutu, który poświęcony jest żywiołom ziemi. Mamy więc po kolei: Lysgænger (wiatr), Jing (grzmot), Queen Min (ogień), Kwan Yin (woda), 3rd Euljiro (ziemia). Skromna strona zespołu na Bandcamp jest TUTAJ.
Dla nas rewelacja!
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz