Czy ludzie smutni są dotknięci chorobą objawiająca się szaleństwem? Ten aspekt ludzkiego życia – czyli choroby i smutku – analizowany jest poprzez wystawę zatytułowaną De morbis capitis et tristitia animae. O chorobach głowy i smutku duszy, którą można oglądać do 9 lutego przyszłego roku w Muzeum im. Mikołaja Kopernika we Fromborku (LINK) . Jej mottem jest myśl Wszyscy jesteśmy szaleni, tak że trudno powiedzieć, kto z nas najbardziej sformułowana przez Roberta Burtona, anglikańskiego duchownego i humanisty, autora dzieła wydanego w 1621 roku: Anatomia melancholii, czym ona jest, z jej wszelkimi odmianami, przyczynami, objawami, rokowaniem i kilkoma sposobami jej leczenia.
Wystawa została tematycznie podzielona, zgodnie z konotacjami dotyczącymi melancholii, szaleństwa, choroby i cierpienia, ukazanymi poprzez obrazy i inne przykłady sztuki plastycznej. I tak najpierw możemy zobaczyć portrety osób, które według wiedzy historycznej były dotknięte szaleństwem lub skrajną depresją, a więc księcia Albrechta Fryderyka Hohenzollerna, Jana Zygmunta Hohenzollerna, Fryderyka Wilhelma IV – Króla Prus i Fryderyka Albrechta. Szczególnie ten ostatni, który przez poddanych został nazywany der gnädige blöde Herr (łaskawy głupi Pan) ze względu na schizofrenię paranoidalną, na obrazie jest upozowany według ówczesnej mody na renesansowego księcia-melancholika.
Niejako w nawiązaniu do tego przedstawienia, zgromadzone zabytki obrazują istotę Melancholii, oczywiście właściwie dla istoty jej pojmowania w dawnych wiekach. Była ona kiedyś synonimem lenistwa czyli gnuśności, albo acedii, o której pisaliśmy TUTAJ. Za ilustrację tej wady służy malarstwo tablicowe z Alegorią Grzechów Głównych. Wśród kolejnych zabytków przewijają się inne oznaki apatii i smutku sprowokowany przez stan głębokiej acedii: jest nim gest podparcia głowy ręką, charakterystyczny dla wizerunków pustelników i pokutników, medytujących nad śmiercią czyli św. Hieronima, Marii Magdaleny czy pełnego rezygnacji proroka Jonasza.
Pokaźną część wystawy zajmują odniesienia do sposobów leczenia melancholii, epilepsji, napadów szału wreszcie apopleksji. Dawni lekarze proponowali najróżniejsze terapie: od ziołolecznictwa poprzez wstawiennictwo świętych aż po trepanację czaszki, co miało uwolnić pacjenta od wpływu złych duchów... Dla zilustrowania tego zagadnienia zademonstrowano przedmioty z różnych epok, od kompozycji z leczniczych ziół po plakaty ostrzegające przed wścieklizną.
Ostatnia część ekspozycji została poświęcona trawiącej średniowieczne społeczeństwo zbiorowej histerii objawiającej się w tanecznej furii oraz objawom epilepsji. Obie choroby posiadały wspólnych patronów – św. Wita, św. Walentego i św. Jana Chrzciciela. Pokazano więc obiekty powiązane z tymi trzema świętymi: mistyczne przedstawienia Głowy św. Jana Chrzciciela na misie, a także sceny z życia wszystkich tych świętych. Ta część ekspozycji prezentuje również swoisty katalog ujęć św. Jana Chrzciciela, koncentrujących się na dramacie Jego męki i wiele obrazów inspirowanych legendą o św. Walentym i św. Wicie.
Robert Burton pytał filozoficznie: Kogo bowiem omija obłęd, melancholia, pomylenie? (…) A kto nie jest pomylony, kto jest wolny od melancholii? Czyje nawyki albo usposobienie nie są, mniej lub bardziej, nią dotknięte?(…) Bośmy wszyscy, ad unum omnes [co do jednego] obłąkani (…), semel insavivimus omnes [wszystkich dopadło szaleństwo choćby raz], nie, nie raz, ale zawsze… Od tej refleksji tylko krok do romantycznej apologii szaleństwa, kiedy to bunt artysty czynił z niego odmieńca, żyjącego krótko, lecz intensywnie. Tego przejawu szaleństwa, o którym pisaliśmy TUTAJ zabrakło na wystawie. A warto było go jeszcze odnotować, zwłaszcza, że niesie w sobie odniesienie do postaw charakterystycznych dla subkultur młodzieżowych lat 80. XX wieku, z czego zrodziła się muzyka punk a potem new wave oraz ciemność nurtu dark i gothic. Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz