piątek, 6 grudnia 2024

Ten album warto znać: Juno to Jupiter - pożegnanie Vangelisa, czy artysta przeczuwał, że to jego ostatnia płyta? 1/2


Wiele razy opisywaliśmy na naszym blogu dzieła Vangelisa (LINK), genialnego greckiego multiinstrumentalisty i malarza (TUTAJ). W ostatnie wakacje, wypoczywając w ciepłej aurze postanowiłem zapoznać się z albumami, których wcześniej nie znałem. Zwłaszcza z początków twórczości. I jest to niezwykle zróżnicowana muzyka, chwilami mocno eksperymentalna, trochę czasu zajęło Mistrzowi wyrobienie sobie własnego stylu, bo te syntezatorowe kompozycje wyłoniły się z dziwnych, nieraz nieco chaotycznych utworów. Jednak teraz, kiedy muzyka Vangelisa to niestety zamknięty rozdział (artysta zmarł 17.05.2022 roku - LINK), najbardziej podobają mi się albumy w klimatach miejsko (Cities) - kosmicznych (oczywiście numer jeden to muzyka do Blade Runnera - album opisany TUTAJ, czy znakomita Rosetta - opisana TUTAJ i Spiral - opisany TUTAJ).

Juno to Jupiter to kolejna część Odysei Kosmicznej Vangelisa. I to jest wręcz znakomity album. Kosmicznej, bowiem artysta odnosi się, podobnie jak na albumie Rosetta, do misji na Jupitera. 4.07.2016 roku sonda Juno dotarła do Jupitera, celem odnalezienia odpowiedzi na pytania dotyczące gazowego olbrzyma, ale też  i pochodzenia naszego Układu Słonecznego. Obecnie, w rozszerzonej fazie misji, najdalszy orbiter planetarny NASA kontynuuje badania. Więcej o misji i wysłanych obrazów jest TUTAJ.

Wiele recenzji albumu już się ukazało. Ich autorzy podkreślają że to najlepszy album od czasów Cities, że to znakomita muzyka do słuchania po ciemku. Nikt jednak jeszcze nie zauważył, że Mistrz na tym albumie przemycił pewne przesłanie. 

Często jest tak, że artyści coś przeczuwają. Wiedzą, że być może są już na końcu swojej drogi. Tak choćby było z piosenką Śmierć na Pięć Ciechowskiego, która w pierwotnej wersji miała zupełnie inny tekst o szpitalu, śmierci, przemijaniu. Podobnie Ian Curtis wiele razy wspominał żonie, że kiedyś będzie widziała jak Joy Division stanie się znaną grupą, ale już bez niego. Pete Steele z Type O'Negative umieszczał grafikę z zapisem EKG na okładkach płyt, a na albumie Word Coming Down słychać urwany sygnał zapisu rytmu serca i następujący po nim szloch kobiety (o muzykach zaprogramowanych na śmierć pisaliśmy TUTAJ).

Skąd zatem teza, że Vangelis coś przeczuwał? Bo ten album jest znacząco inny od dotychczasowych. W naszej ocenie to częściowo retrospekcja wcześniejszych dokonań (słychać jakby odrzuty ze Spiral, Blade Runnera, Nocturn - są damskie wokale - czy 1492), ale jest też i ukłon w stronę innych wykonawców. Choćby sam początek - pojawiający się także w dalszej części motyw, ewidentnie kojarzy się z Dark Side of the Moon zespołu Pink Floyd, słychać też w kilku miejscach J.M. Jarre'a. Co ważne, nie ma męczących nieraz wcześniej rozbudowanych wątków orkiestrowych.
 
Zapewne można usłyszeć też więcej...
 
Mistrz jeszcze na naszym blogu powróci. Odszedł w wielkim stylu, tym bardziej boli Jego strata...
 
Czytajcie nas  codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.


Vangelis, Juno to Jupiter, producent: Vangelis, Decca 2021. Tracklista: Atlas' Push, Inside Our Perspectives, Out in Space, Juno's Quiet Determination, Jupiter's Intuition, Juno's Power, Space's Mystery Road, In the Magic of Cosmos, Juno's Tender Call, Juno's Echoes, Juno's Ethereal Breeze, Jupiter's Veil of Clouds, Hera/ Juno Queen of the Gods, Zeus Almighty, Jupiter Rex, Juno's Accomplishments, Apo 22, In Serenitatem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz