niedziela, 1 grudnia 2024

Z mojej płytoteki: Kundalini - piękno jesiennych klimatów w stylu Bel Canto

 

Taka zwyczajna historia, jak to śpiewał Grzegorz Ciechowski: tam są twoje książki i płyty. No i tak dawno temu, wiele, wiele lat temu, a latach 90-tych została w mojej kolekcji po jednej ze starych znajomości kaseta Stinga (wyrzuciłem, nie moje klimaty) i prezentowana dziś płyta Kundalini. Podobno została zakupiona z jakąś gazetą. A ponieważ muzyka jest ciekawa, bardzo klimatyczna i przypomina (wręcz można by było uznać ją jako odrzut z sesji) Bel Canto, nie miałem serca się jej pozbyć. 

Oczywiście poza nazwą i tytułami piosenek nie ma nic więcej, nawet okładki. Wiele lat temu szukałem jej w sieci i nic nie znalazłem. Ale dziś jest już o albumie nieco więcej. 

Tak też dowiadujemy się, że za projektem stoją Vibeke Olsen i Tom André Cook z Danii.

Niestety co do pierwszej osoby, niewiele jest w sieci. Obecnie pracuje w obszarach związanych z terapią, rozwojem duchowym i jogą, prowadząc inicjatywę Life of Spirit w Helsingør w Danii (LINK). Skupia się na pomaganiu ludziom w rozwoju osobistym, rozwiązywaniu traum i lepszym zrozumieniu siebie. W ramach swojej działalności oferuje różnorodne usługi terapeutyczne i zajęcia związane z harmonią ciała i duszy, w tym masaże lecznicze, jogę terapeutyczną oraz warsztaty duchowe. Jej działalność jest skierowana do osób szukających równowagi i nowych ścieżek w życiu

Podobnie z Tome André Cookiem. Znaleźliśmy jego (?) profil na FB (TUTAJ) i jest foto z klawiszami, więc podejrzewamy że to on:

Jest posiadaczem licencjatu z inżynierii. Pozostaje aktywny w dziedzinie muzyki, choć informacje o jego najnowszych projektach są ograniczone. Działał jako niezależny artysta, a jego wcześniejsze prace, takie jak albumy związane z Kundalini, są dostępne na platformach muzycznych. Nie ma w sieci jednak dokładnych danych o jego obecnych przedsięwzięciach czy nowej twórczości. 
 
Album jest znakomity, to niepowtarzalny klimat, mimo że wzorcem pozostaje Bel Canto, to mamy tutaj znacznie lżejszą muzykę i więcej w niej przestrzeni. 

Zaczyna się od Marty - jak na otwarcie przystało mówią jej (Marty) że czas otworzyć drzwi. Pora na zmiany otoczenia i sposobu życia. Evil mind can't try jest o próbie uwolnienia się z ciemności, z bezwładu jaki ogrania narratorkę. Mimo faktu, że ciągle żyje, czuje się coraz gorzej i musi się uwolnić. Old spooky hut to opowieść bajkowa o strasznej chacie w której więzione są dzieci, wołające swoje matki o pomoc. Mamy tutaj ewidentne nawiązanie do Bel Canto, bowiem na albumie zespołu pt. Shimmering Warm and Bright (opisanym TUTAJ) z 1992 jest utwór Die Geschichte einer Mutter - pieśń w której w sposób poetycki opisana jest walka matki o swoje dziecko, po które przyszła śmierć... Piosenka inspirowana jest jedną z baśni Andersena. See me Cry to kolejna nostalgiczna ballada. Tym razem o rozstaniu, cierpieniu, płaczu i pękniętym lustrze. Być może chodzi w niej o przemijanie i jego znaki, jakie odbiera narratorka. Huts of hay - znowu mamy żywsze klimaty, chyba jest to najsłabszy utwór na albumie. Za to nie można tego powiedzieć o kolejnym - Sleep darling. Powraca klimat... Nie jest wykluczone, że to kołysanka matki śpiewana dla jej dziecka. Forbidden flute jest ominięty na playliście poniżej, wiec wrzucamy go tutaj: 


To jest jeden z ciekawszych (instrumentalnych) momentów albumu, a my szybujemy gdzieś w stronę Jethro Tull. Album kończy Some kind of magic you do. Oczywiście o magii miłości.

Dotarliśmy do kolejnego, wydanego rok później albumu duetu. Nie polecamy, zmienili styl na coś w rodzaju disco polo. Ale za to dowiedzieliśmy się, jak wyglądają. 

Szkoda. 

Jedna z najbardziej niedocenionych pereł muzyki lat 90-tych. 




Kundalini, PDD 1995, tracklista: Marty, Evil mind can't try - , Old spooky hut, See me cry, Huts of hay, Sleep darling, Forbidden flute, Some kind of magic you do.   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz