niedziela, 20 maja 2018

Kinowa jazda obowiązkowa: Aquirre, gniew boży Wernera Herzoga, z niesamowitą muzyką Popol Vuh



Akcja trzeciego pełnometrażowego filmu Wernera Herzoga z 1972 roku rozgrywa się w 1560 roku w Andach, gdzie grupa Hiszpanów rusza brzegiem Amazonki celem odszukania mitycznego El Dorado. Już od samego początku Herzog olśniewa nas niesamowitym widokiem gór z których schodzi wyprawa konkwistadorów, dowodzona przez Pizarro. I już od początku dociera do widza zupełnie niesamowita muzyka w wykonaniu Popol Vuh



Dowódca biorąc pod uwagę coraz większe trudy wyprawy wybiera 40 mężczyzn (dwie grupy) które na tratwach mają popłynąć z prądem by odnaleźć jedzenie, oraz zdobyć informacje o legendarnym El Dorado i wrogach - Indianach. Mają za zadanie wrócić by ocalić tych którzy pozostali.  W grupie znajduje się Lope de Aguirre  (Klaus Kinski), oraz jego córka. 

Aguirre przez połowę filmu jest jedynie bacznym obserwatorem zdarzeń, jednak szybko manipulując konkwistadorami dokonuje przewrotu i obejmuje władzę, tzn. wybiera przedstawiciela szlachty - Fernando de Guzmana, który będzie dowodził z jego nieformalnego nadania. 


Pod jego nadzorem, jako Cesarza, odbywa się sfingowany proces, w którym dawny przywódca, Pedro de Ursua, zgodnie zresztą z wolą Aquirre, skazany zostaje na śmierć. Litościwie jednak zostaje uniewinniony przez Guzmana (co i tak nie uchroni go przed śmiercią przez powieszenie). 


Wtedy odbywa się rozmowa między narzeczoną de Ursua - Inez, a duchownym Gasparem de Carvajal. Narzeczona zdaje się dobrze przewidywać zamiary Aquirre i wie, że jej towarzysza Ursua, jak i tych którzy stawiali mu opór (Armado) czeka śmierć. Herzog przesyła widzom kluczową dla swej twórczości myśl:

Kazałeś ludziom tam płynąć, jak prąd rzeki a twoje istnienie nie ma końca. Człowiek jest w swym życiu niczym marne źdźbło trawy, rozkwita jak kwiat, ale kiedy zadmie wiatr - już go nie ma. I nigdy więcej nie znajdzie swojego miejsca.


Po jakimś czasie, kiedy szlachcic ginie trafiony strzałą Indian, sam Aquirre obejmuje dowodzenie. Owładnięty manią wielkości i pożądaniem złota, kieruje bandę straceńców na śmierć nawet kosztem życia swojej ukochanej córki, którą zresztą zamierzał poślubić by stworzyć czysty ród.
 

Film uważa się na największe dzieło Herzoga, moim zdaniem chyba to jednak przesada. Stroszek (dzieło, które przed śmiercią obejrzał Ian Curtis, o którym pisaliśmy TUTAJ) czy Zagadka Kaspara Hausera (opisany TUTAJ) ze znakomitym naturszczykiem Bruno Schleinsteinem (znanym jako Bruno S. - pisaliśmy o nim TUTAJ), są chyba na tym samym o ile nawet nie wyższym poziomie. Co jednak jest ważne, Herzog opisywany dziś film nagrywał amatorską kamerą (widać w kilku miejscach krople wody na obiektywie kamery), co dowodzi, że ludzie z wizją w końcu dopinają swego (TUTAJ). 

Na koniec o muzyce. Jest genialna. Autorstwa Floriana Fricke (A1, A3, A4, B1, utwór dodatkowy na CD) i Daniela Fichelschera tworzących Popol Vuh. Mroczna pełna strachu, przepleciona peruwiańskimi klimatami ludowymi..


Zespół wsławił się tym, że jako jeden z pierwszych użył syntezatorów Mooga, które później sprzedali Klausowi Schulze...

A o mistrzu Schulze tutaj już pisaliśmy, i to nie raz... 

Dodam jeszcze, że nasza Armia też śpiewała o Aquirre, ach ten peruwiański wstęp, no a później wiadomo:


Na koniec o samym filmie. Można go interpretować jako dzieło pokazujące do czego prowadzi mania wielkości (TUTAJ), a można powiedzieć że to aluzja do Hitlera i tego co stało się z Niemcami po objęciu przez niego rządów. 

Dla mnie jednak, kluczowe jest przesłanie cytowane powyżej, pokazuje że człowiek, nawet jeśli osiągnie szczyty, władzę czy pieniądze i tak jest w swym życiu niczym marne źdźbło trawy, rozkwita jak kwiat, ale kiedy zadmie wiatr - już go nie ma.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz