poniedziałek, 4 czerwca 2018

Swans - jak to wszystko się zaczęło, Michel Gira o matce alkoholiczce, więzieniu, narkotykach Madonnie i blefowaniu na gitarze basowej, cz.1


Kiedy byłem młody i dziki, tzn. brałem regularnie twarde narkotyki i byłem agresywnie niemiły wobec każdego wokoło mnie, razem z jednym z przyjaciół zwykliśmy grywać w grę nazywaną "Bill Bronson". Nazwaną tak po Bilu Bronsonie basiście Swans, który grał w zespole w latach 1995 - 1997. Dostawało się punkt za każdego spotkanego danej nocy ex-członka Swans. Jeśli spotkało się samego Billa Bronsona, wygrywało się. Jeśli natomiast muzyka spoza orbity Swans, np. Jona Spencera czy kogokolwiek innego, przegrywało się.         

Michael Gira zmienia się, ja się zmieniam. Mój manager zawołał mnie i powiedział: Michael Gira się zmienia. Wiesz, że mam reputację bycia prawdziwym kretynem, ale nim wcale nie jestem? 

Michel Gira urodził się w Los Angeles  w roku 1954. Jego dzieciństwo było z wielu powodów okropne. Matka była alkoholiczką i poświęcała czas głownie jego młodszemu bratu. Po tym jak Michel został aresztowany w Kalifornii za drobne przestępstwa, i groziło mu umieszczenie w wiezieniu dla nieletnich, ojciec zabrał go do Niemiec, gdzie sam pracował w fabryce narzędzi. Kiedy ojciec chciał oddać go do szkoły Gira uciekł podróżując autostopem przez Jugosławię, Grecję, Turcję i Izrael. Wcześniej raz już uciekł, w wieku 15 lat by pojechać do Belgii na festiwal Actuel (podobny w stylu do Woodstock). Tam widział Yes, Zappę i Pink Floyd.  

Teraz kiedy sam jestem ojcem, trudno jest mi wyobrazić sobie, jak mogłem swoim rodzicom zgotować takie piekło.  

Druga ucieczka z domu miała miejsce kiedy Gira już brał narkotyki. Skończył w więzieniu w Izraelu. Sprawa była poważna, bowiem tym razem wylądował w więzieniu dla dorosłych za sprzedawanie haszyszu. Był tam kilka miesięcy, po czym został uwolniony i odesłany do swojego kraju. 

O mało co nie zostałem zgwałcony. Ale szczęśliwie byli tam starsi hippisi, którzy mnie obronili. Jedyną rzeczą, którą wtedy robiłem, to było czytanie wszystkiego co mi wpadło w ręce. 

Widział torturowanych Palestyńczyków. Ostatecznie jeden z współwięźniów skontaktował się z prawnikiem, który go uwolnił, i Gira wrócił do pracy polegającej na przerzucaniu pyłu w kopalni miedzi. 

Spałem na plaży, i wspaniała perska pani, która była Żydówką, przygarnęła mnie do siebie. Ona była dla mnie jak matka, której wtedy z desperacją potrzebowałem. Skontaktowała się z moim ojcem. Ten wziął mnie do Kalifornii i powiedział: jesteś u siebie. Teraz, kiedy sam jestem ojcem, trudno jest mi sobie wyobrazić, jak mogłem swoim rodzicom zgotować takie piekło.    

Gira nie odzywał się do ojca przez kolejne 15 lat. W Kalifornii uzyskał GED (dyplom ukończenia szkoły średniej), poszedł do koledżu, uzyskał stypendium artystyczne, i rozpoczął karierę. Rzucił jednak szkołę przed zakończeniem ostatniego semestru. Wtedy zaczynał się okres punka i Gira przeniósł się do Nowego Jorku. Tam wszyscy przyszli członkowie Swans przesiadywali głównie w barach.

Pamiętam jak pewnego razu leżałem w łóżku z Jarboe. Mieliśmy klimatyzator zawieszony w bramie i słychać było przez niego wszystko, co dzieje się na zewnątrz. To było koło 2 w nocy i wtedy usłyszałem taki dźwięk, jakby piły,  i zadałem sobie pytanie - co to kurwa jest? Otworzyłem drzwi i zobaczyłem dzieciaka, jeżdżącego na rowerze trójkołowym, samego, po porozbijanym szkle wszędzie wokół niego.      

Przyjechaliśmy do Nowego Jorku z poczuciem, że odniesiemy tutaj sukces - za pomocą psychodelicznej gotyckiej nowej fali. Mieliśmy dobre teksty. Pierwszy raz mogłem słuchać własnej muzyki przez więcej niż kilka sekund, nie odczuwając zażenowania.     

Dan Braun który stworzył Circus Mort wraz z bratem Joshem, Girą i Rickiem Ollerem, nieco inaczej wspominają pierwsze próby zespołu. 

Gira i Oller mieli zażyłą relację. Grali u nas swoje piosenki a my obaj bardzo je lubiliśmy. To było inne, niż wszystko co grano wtedy w Nowym Jorku. Były w  tym elementy Kurta Weila, the Screamers i widać było wpływ zespołów z Los Angeles.    

Braun pamięta też jak przyszła partnerka Giry, Madonna, (tak tak, TA Madonna) zapukała do ich drzwi. Pytała, czy któryś z nas ma papierosa. Wszyscy skoczyliśmy do niej, żeby być pierwszym częstującym. Powiedziała, że ma próby na dole w hallu, i że powinniśmy zamilknąć ze swoimi na jakiś czas. Kiedy poszła wszyscy zaczęliśmy wykonywać sprośne gesty. To była ta chwila kiedy Madonna i Gira spotkali się po raz pierwszy.   

To był także początek końca Circus Mort, który implodował w 1981, po wydaniu pierwszego singla.  


Spotkałem później Rhysa Cathama. Dał mi swoją gitarę basową. Nie umiałem na niej grać. Ale bass jest na tyle łatwy w użyciu, że możesz blefować, że grasz, jak długo nie chce się zostać prawdziwym muzykiem. Rhys nauczył mnie także, jak go stroić.    

Warto posłuchać, bo rzeczywiście brzmieli bardzo interesująco. Przed nami  ich singiel Circus Mort (Labor Records, 1981):


Tracklista: Swallow You, Children Remember, Yellow Light, Watch The Puppet

Pierwszy koncert zespołu po nagraniu singla miał miejsce w 1981 roku kiedy supportowali Bauhaus. Po tym Gira i Kane odeszli by stworzyć Swans. Dan Braun dołączył do nich krótko po tym, i wspólnie zrealizowali Body to Body, Job to Job

CDN.

W tekście wykorzystano fragmenty wywiadu z Michelem Gira opublikowanym TUTAJ.

2 komentarze:

  1. Bardzo fajnie opisane. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzień dobry dziękujemy za miłą opinie i zapraszamy do nas częściej pozdrawiam

      Usuń