piątek, 21 września 2018

Niesamowity wizualny szyfr: symbolika na okładkach płyt Swans


Niedawno omówiliśmy na naszym blogu doskonały album grupy Swans: Great Annihilator - TUTAJ. Zalinkowany w medium społecznościowym tekst sprowokował pytania czytelników (dziękujemy Jakubowi Poznańskiemu - naszemu wiernemu czytelnikowi z Twittera) o znaczenie symboli zdobiących okładkę płyty i dołączone do niej rarytasy. A są tam: koncentryczne okręgi z punktem w środku, linia pozioma, pozioma ósemka i słońce.
Znaki te można naprawdę rozmaicie interpretować. Na przykład: symbol nieskończoności reprezentujący umysł oraz myśli, idee i uczucia, które dążą do celu oddane kropką pośrodku symbolu ciała i jego skończonych warstw; rozbłysk (słońce) obrazuje światło w dość oczywisty sposób; a pozioma linia reprezentuje dźwięk, lub - w tym przypadku - jej brak (płaska fala dźwiękowa oznacza ciszę). W utworze Great Annihilator na tym albumie powtarza się Mind, Body, Light, Sound czyli to wszystko co za pomocą znaków narysowano na okładce. Ale te same symbole można przeczytać równie dobrze w kontekście apokaliptycznym: i tak mamy minus (redukcjonizm), światło (zniszczenie lub eksplozja obiektu), cel (konkretny obiekt lub resetowanie czegoś) i nieskończoność... To z kolei jest komentarzem do tytułu albumu.

Jeszcze dziwniejsze symbole są na okładce płyty The Glowing Man (Świecący człowiek), na której pokazano ludzkie ramie skrzyżowane z kijem. O co tutaj chodzi? Kim jest Glowing Man i co to za piktogram na płycie? Może niech to wyjaśni, zapytany o to w jednym z wywiadów, sam Michael Gira: Znam tajny język, który tylko dopracowałem. Te znaki pojawiły się tak, jak niektóre dobre rzeczy wywołane przez niepowodzenie. Miałem taką koncepcję tego nagrania: chciałem żeby było na nim sześć utworów. I fizycznie na LP i digi-packu jest sześć paneli, więc pomyślałem, że należałoby użyć postaci z różnych języków, z chińskiego, japońskiego, tybetańskiego, hebrajskiego, takich które nawiązują do świecącego człowieka, świata, ognia, takich tam rzeczy. Więc zebrałem te postacie i umieściłem je w panelach i byłem przerażony, bo wyglądało to jak jakiś pakiet New Age, jak jakiś orient. Zbliżał się ostateczny termin i musiałem się tego pozbyć, ponieważ wyglądało to głupio i narysować własne symbole, co też zrobiłem. Chaos może rodzić dobre rzeczy (TUTAJ). To proste tłumaczenie. Ale mimo to nie ustają spekulacje i niektórzy utożsamiają rękę skrzyżowaną z kijem na Świecącym człowieku z Josephem, alter ego Michaela Giry, który towarzyszył mu od zawsze, o którym mówił w jednym z wywiadów: 


Zdradził tam, że uważa iż istnieje pewien rodzaj bytu, który czasami jest przez niego przekazywany, a który nazywa Józefem. Był świadomy towarzystwa Józefa od młodości i uważa, że Joseph jest odpowiedzialny za część sztuki, którą stworzył.


Jeśli jeszcze mało niesamowitości, to przeczytajmy w jaki sposób obrazki dzieci autorstwa konceptualnego artysty, Boba Biggsa, trafiły na okładkę płyty Swansów pt. To be Kind. Michael Gira tak to wyjaśnił: Po raz pierwszy spotkałem Boba Biggsa w Los Angeles w 1976/77, poznałem go przez przyjaciół z tak zwanej sceny punkowej. Był artystą konceptualnym, ale jak wszyscy inni z rozumem. I był zachwycony nagłymi i wstrząsającymi wydarzeniami, które były endemiczne i stały się w związku z powstaniem w tamtym okresie przepięknej, punkowej eksplozji. Był "na zewnątrz" tego wszystkiego (tak samo jak ja, patrząc z perspektywy czasu), ale także w środku, i jednocześnie miał na to sardoniczny pogląd. Pamiętam wyraźnie, jak przyjechał do słynnego Masque Club z Genesis (LA Punk), z półciężarówką wypełnioną wyrośniętą, ociekającą śliną krową, którą wprowadził na dół rampą do klubu, i został wyprowadzony. Nie jestem pewien, co to właściwie miało znaczyć, ale mimo wszystko było to wspaniałe wydarzenie. Później byłem w domu przyjaciela (i przyjaciela Boba), i zauważyłem niesamowity obraz na ścianie. To był pastel jednego z dziecięcych obrazów, które teraz wykorzystujemy jako sztukę nowego albumu Swans.



Niesamowity wizualny szyfr, który trzymał się mnie przez te wszystkie lata ... Patrzę na zdjęcia dziecka Boba jako coś podobnego do Mony Lisy - całkowicie nieprzeniknioną, ale SKOŃCZONĄ. Albo jak jeden z obrazów flagowych Jaspera Johnsa - po prostu nie mogę ich rozgryźć, ale wciąż we mnie dźwięczą. Przypominam sobie, że prosiłem Boba w 1981 roku, żebym mógł użyć jednego z tych dziecięcych obrazów do nagrania, a on definitywnie, NIE. Ale te obrazy pozostają w tyle mojej głowie, zawsze dokuczliwe. Wygląda na to, że zawsze do mnie dzwonią, dzwonią, dzwonią ...Cieszę się, że te zdjęcia, ostatecznie za zgodą Boba, mogą teraz działać jak niewinni, ale nieugięci strażnicy muzyki Swans, po tych wszystkich latach... God Bless Bob Biggs ... I korekta: Wcześniejsza wersja tej historii zawierała niepoprawny tytuł tej piosenki. To "Mały Bóg w moich rękach", a nie "Mały Bóg w naszych rękach" (TUTAJ).

Jak widzimy, interpretacji użytych znaków jest mnóstwo. I może o to chodzi, żeby każdy próbował i znajdował w piosenkach i na okładkach coś swojego, swój własny sens a jednocześnie aby zderzył się z tajemnicą? A może to tylko ornament i nie ma w nim nic? Wybór należy do nas.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz