wtorek, 30 października 2018

H.R. Giger: Życie zdominowane jest przez seks i śmierć

Tym, kim Zdzisław Beksiński (o którym sporo pisaliśmy TUTAJ) jest dla sztuki polskiej, tym dla sztuki anglosaskiej jest Hans Ruedi Giger. W zasadzie obaj artyści należeli do tego samego pokolenia. Urodzony w 1940 r. niewielkiej miejscowości Chur w Szwajcarii Giger przeniósł (podobnie jak Beksiński) w świat sztuki lęki, które dręczyły go od dzieciństwa oraz te, których doświadczył w życiu dorosłym.
Niepokojące obrazy Gigera zaludnione przez potwory wprost z sennych koszmarów, przywodzą na myśl obrazy Salvadora Dali (którego zresztą Giger znał osobiście), Hieronima Boscha TUTAJ oraz Pietera Bruegela

Dzieła Gigera odbijają niczym w lustrze strach ich twórcy przed obłędem i śmiercią, stając się próbą syntezy śmierci człowieka, z jego seksualnością ze światem maszyn. Tak unikalny styl przyciągnął szybko uwagę Hollywood, dla którego artysta stał się autorem projektów plastycznych do takich filmów jak Obcy - ósmy pasażer Nostromo, Gatunek, Poltergeist 2Diuna w reżyserii Alejandro Jodorowskiego, a także filmu Batman Forever, choć niestety jego projekt batmobilu nie został w nim użyty.

Giger szczególnie został zapamiętany przez szeroką publiczność w 1979 roku, po filmie Ridley'a Scotta'a Obcy - ósmy pasażer Nostromo, do którego stworzył postać ksenomorfa - zmiennokształtnego kosmity, który mógł przetrwać w każdych warunkach i stanowił poważne zagrożenie dla całego ludzkiego gatunku. Mroczna wizja pozaziemskiego, pozbawionego oczu potwora z ociekającymi śliną szczękami była tak odmienna od tego, czym starali się epatować miłośników horrorów designerzy lat 60. i 70., że hollywoodzcy producenci nie tylko uhonorowali film Oscarem za efekty specjalne, ale natychmiast zarzucili Gigera propozycjami współpracy. Ten jednak nie był przecież początkującym malarzem i mógł wybierać propozycje. Zaczynał przecież jeszcze w 1966 r. od rysunków tuszem (podobnie zresztą jak Beksiński). W 1972 r. zaczął używać areografu, wykonując przez kolejne dwie dekady ponad 600 prac na papierze, głównie monochromatycznych, choć nie tylko, z użyciem sprayu, tuszu, farb akrylowych. Na początku lat 90. porzucił rysunek i zaczął tworzyć rzeźby, rozmaite konstrukcje oraz zajął się projektowaniem wnętrz, m in. otworzył ekskluzywny bar z bardzo oryginalnym wyposażeniem.
Jakby paralelnie do twórczości życie szwajcarskiego artysty obfitowało w tragiczne wydarzenia. Jego ukochana, aktorka Li Tobler, popełniła samobójstwo, a on sam zakończył swoje życie tajemniczo i gwałtownie. Zmarł 12 maja 2014 roku w wyniku obrażeń doznanych po upadku ze schodów. 

Pozostały po nim niepokojące, szare krajobrazy, w których przewijają się zwoje jelit, kawałki maszyn, które w kolorach matowego księżyca wyglądają niczym ludzkie genitalia oraz upiorne, mityczne demony, sugestywnie oddziałujące na wyobraźnię kolejnych pokoleń widzów.  Giger w jednym z wywiadów powiedział, że według niego życie zdominowane jest przez seks i śmierć, i może dlatego w jego dziełach te dwie siły razem idą, czasem zmagając się ze sobą niczym mityczny Eros i Thanatos.
Nic zatem dziwnego, że ulubione motywy Gigera, wśród których przeważają symbole śmierci i sadomasochistycznej, perwersyjnej seksualności, zwróciły uwagę muzyków gatunku punk i heavy methal. Zresztą, ubierający się zawsze na czarno i mieszkający w dziwnym, przez siebie zaprojektowanym domu, Giger sam wyglądał na gwiazdę muzyki pop. W każdym razie artysta podjął współpracę z muzykami i zaprojektował okładki do płyt dla wielu heavy metalowych zespołów wśród których są: The Shiver (Walpurgis, 1969), Celtic Frost (To Mega Therion, 1985), Atrocity (Hallucinations 1990), Danzig (Danzig III: How the Gods Kill, 1992), Carcass (Heartwork, 1993) i Triptykon (Eparistera Daimones, 2010 i Melana Chasmata, 2014). 

Motywy jego autorstwa ozdobiły okładki Brain Salad Surgery (1973) Emersona, Lake & Palmer, Mumien (1974) Floh de Cologne, Attahk (1978) Magmy, KooKoo (1981) Blondie, Atomic Playboys (1989) Steve'a Stevensa i Hide Your Face (1994) - okładki te można zobaczyć TUTAJ.
I te prace zostały docenione i zauważone. Okładka albumu Gigera dla Debbie Harry i Emerson, Lake & Palmer znalazły się wśród 100 najlepszych w historii muzyki wymienionych w ankiecie wypełnionej przez czołowych dziennikarzy rockowych, a jeden z obrazów, który został w formie plakatu dołączony do płyty Frankenchrist (1985) - amerykańskiego punkowego zespołu Dead Kennedys - wzbudził skandal, który zakończył się wręcz wojną kulturową w USA, pozwem sądowym i oskarżeniem o szerzenie pornografii. Chodzi tu o obraz Pejzaż XX (1973). Więcej o tym TUTAJ. Na tym nie skończyła się współpraca Gigera z przemysłem muzycznym. Malarz wyreżyserował teledyski dla Blondie (Backfired, 1981, Now I Know You Know, 1981) i Böhse Onkelz (Dunkler Ort, 2000), a ponadto zaprojektował specjalny stojak na mikrofon dla Jonathana Davisa frontmana zespołu Korn.
A skoro już mowa o Korn i o Obcym, to ponieważ jesteśmy blogiem muzycznym, nie może zabraknąć pewnego teledysku...
Czy Giger i Beksiński wiedzieli o sobie? Oczywiście, że tak, w jednym z wywiadów Beksiński usłyszał, iż Giger nazwał go jednym z najważniejszych artystów naszych czasów oraz przyznał że wywarł na niego wpływ. W odpowiedzi Beksiński stwierdził, że to chyba bardziej Giger wpłynął na mnie, bo poznałem jego sztukę wcześniej niż on moją. Bliska mi jest jego maniera, ale nie tematyka, wszystkie te demony. Bardzo lubię jego prace wykonane przy użyciu aerografu, ale u komunistów nigdzie nie można było kupić sprężarki TUTAJ

A co powiedział jeszcze HR Giger o Beksińskim? Znane mi jest nazwisko Beksińskiego i znana mi jest jego sztuka. Odkryłem go stosunkowo późno, około 1985 r., po tym, jak jego paryska galeria przesłała mi jedną z jego książek. Mam teraz ich kilka. Byłem pod wrażeniem jakości jego obrazów. Oczywiście najbardziej fascynowało mnie to, że nieraz uciekał się do użycia mumii i kości. Tak, wiem, że czasami wspomina się nas razem, tzn. w tym samym kontekście i ja czuję się tym faktem zaszczycony. Mam nadzieję, że jemu też się podobała moja sztuka. Przeraziłem się wiadomością o jego morderstwie i żałuję, że nigdy nie miałem okazji go spotkać.
Minęło kilka lat i teraz obaj mogą wymienić się swoimi poglądami na sztukę, muzykę i życie, o ile to ich jeszcze w ogóle interesuje...
 

Popatrzmy jeszcze na sfabularyzowane malarskie wizje HR Gigera: 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz