niedziela, 2 grudnia 2018

Deborah Curtis: Co czułam, gdy dowiedziałam się, że Love Will Tear us Apart jest o mnie? So This is Permanence: notatki Iana Curtisa z Joy Division, nasza recenzja cz.2


W poprzednim tekście (TUTAJ) zawarliśmy wstępne informacje o książce So This is Permanence, będącej zupełnie wyjątkowym dziełem dla fanów Iana Curtisa i Joy Division. Wdowa po kultowym wokaliście opublikowała w niej ręcznie pisane teksty, notatki Iana, oraz zdjęcia książek z jego biblioteki, fanzinów i listów od fanów do zespołu. Dzisiaj skupimy się na wstępie, tym bardziej, że zawiera on wiele cennych informacji o charyzmatycznym muzyku.

Wstęp jest ściśle powiązany z materiałem opublikowanym w książce. Wiele faktów przytaczanych przez Deborę Curtis znanych jest z jej książki, czy filmu Control, którego sceny były z nią konsultowane. Ale jest kilka fragmentów zawierających mniej znane fakty i na nich się skupimy. W książce zawarte są zdjęcia nagród jakie Ian zdobył na konkursach historycznych:

(Ian) był pracowity, wygrał nagrodę na szkolnym konkursie historycznym w roku 1971 i nagrodę Divinity w roku 1971 i 1972. 

Krążyły pogłoski, że miał kłopoty w szkole, ale okazały się nieprawdziwe po przeprowadzce jego rodziny do Manchesteru.

Deborah wspomina też chwilę ich poznania, wizyty u niego w domu i wspólne słuchanie muzyki:

Kiedy zostawałam u niego na weekendy włączał płytę, a my siadaliśmy an podłodze. Każdy album musiał być wysłuchany od początku do końca bez przerwy, a on uwielbiał tłumaczyć historię ukrytą za warstwą muzyczną.

Po ślubie krótko mieszkaliśmy z jego dziadkami. Ian zaczął kupować płyty z muzyką reggae, czekał aż będziemy sami zanim przynosił gramofon do salonu, zasłaniał zasłony tak żeby nie wpadało światło. Nie miał wtedy pokoju do własnej dyspozycji ale nie rezygnował z własnych planów.

Po przeprowadzce do domu w Macclesfield Ian znalazł w nim warunki do pisania, to fakty znane wcześniej z książki Touching from the Distance, niemniej nieco inaczej opisane: 

Nie mogliśmy doczekać się przeprowadzki, i od razu pojawiło się pierwsze zadanie żeby uczynić pokój Iana gotowym: pomalował go na błękitno i nabyliśmy radiogram (mebel posiadający radio i gramofon ze wzmacniaczem). Torba plastikowa Iana (na teksty) znalazła swoje miejsce na błękitnym dywanie obok długiej niebieskiej sofy, a jego albumy opierały się o ścianę za drzwiami. 

Zwykł przenosić popielniczkę z dołu do góry drewnianego otoczenia kominka, w zależności od tego czy chodził czy też siedział. Był zadbanym palaczem, nigdy nie pozwalał aby popiół zalegał, często jedynym słyszalnym dźwiękiem było stukanie jego długiego paznokcia u kciuka o filtr Marlboro zanim położył go na krawędzi popielniczki by chwycić pióro. Zwykł napisać linię, odłożyć pióro i strząsnąć popiół z papierosa.

Kolejny fragment tekstu dotyczy słynnej torby, o której wspominał również Kevin Cummins (TUTAJ), a której nie pokazano w filmie Control..

Swoją torbę na teksty zabierał wszędzie, na próby w trasy i spotkania. Kiedy wracał do domu zwykł stawać na schodach, otwierać drzwi gdy przekręcał klucz, a głośny szelest torby był pierwszym dźwiękiem jaki słyszałam, po czym szedł bezpośrednio do niebieskiego pokoju schować swoje teksty zanim zdjął płaszcz i powiesił w szafie. 

Nigdy nie było niczego zbędnego w jego życiu, dobierał swoje otocznie tak starannie jak dobierał słowa. 

Ian Curtis był artystą z krwi  i kości:

Jego sztuka była dla niego kluczowa, ale nigdy nie myślał o pisaniu piosenek jako o zajęciu z którego będzie się utrzymywał. Zatem nie było zaskakującym, że zwrócił się ku ciemnym, bardziej poważnym tematom dla  inspiracji. Nie specjalnie Holokaust ale wojna jako taka: każda wojna byłaby idealnym narzędziem dla jego interpretacji świata. W rozmowach mgliście dotykał historii jego irlandzkiej rodziny i służby jego ojca w czasie II Wojny Światowej.

Tworzył dla siebie, i starał się nie poddawać wpływom, nawet własnej żony. 


Nie pokazywał mi swoich tekstów, a ja wstydziłam się poprosić. Pamiętam jak raz zerknęłam i niepewnie (nie znosił dobrze krytyki) zasugerowałam zmianę jednego słowa. Ku mojemu zaskoczeniu zmienił je bez oporu, ale później w jego karierze zdawałam sobie sprawę, że coraz więcej jego tekstów wkracza poza granice.   

W pewnym momencie Joy Division stali się w pełni profesjonalnym zespołem. Deborah Curtis pisze o tym również w swojej książce Touching from the Distance. Tutaj metamorfoza zespołu pokazana jest następująco: 

Kiedy Joy Division zagrali Digital i Glass w Russel Club (przemianowanym później na Factory) to był to dla nas moment przełomowy; byłam jednocześnie dumna i przerażona. Nie słyszałam tych piosenek wcześniej, koncert był taki dopracowany, muzyka dojrzała a publika dzika. Ich geniusz był w pełni zasłużony ale towarzyszyła mu ciężka praca. 

O zapiskach zawartych w tym niesamowitym wydawnictwie pisze tak:


Notatki Iana opisują korupcję, politykę, rząd, zjawiska socjologiczne: ciągle szukał inspiracji, sytuacji w które mógłby wniknąć. Zawsze był profesjonalny i ambitny, ale kiedy jego marzenia się urzeczywistniły, jego teksty zaczęły opowiadać o trudnych wyborach i nieskutecznej terapii. 

W finalnym etapie życia widać, jak młody poeta zaczyna czuć się przytłoczony swoją chorobą i problemami osobistymi:


Ian stosował swoją epilepsję jako barierę, i skupił się w swoich tekstach na izolacji, stracie i spektaklu. 

Kiedy przepaść między nami zaczęła się powiększać i wypełniła się skomplikowanymi tajemnicami, dalej wyrażał swoją frustrację i cierpienie przed publicznością. Jego teksty nie tyle się rozwinęły, co dojrzały tak, że słychać ból w jego głosie.

Ciekawie opisana jest reakcja narratorki na tekst największego przeboju Joy Division:

Co czułam gdy dowiedziałam się od Roba Grettona, że Love Will Tear us Apart jest o mnie? Byłam zła, poniżona, do tego stopnia, że przeszukiwałam jego notatki celem potwierdzenia, że tak nie jest. Twoja sypialnia, ta sypialnia, sypialnia, zmieniał wersje. Czy starał się odpersonalizować tekst, czy też do końca nie wiedział o jakiej sypialni pisze?

Jednak finalnie notatki przywołują atmosferę tamtych lat, trudno temu zaprzeczyć bowiem książka ma na prawdę niesamowity klimat...


Kiedy czytam te teksty słyszę w głowie muzykę, widzę Iana, słyszę jego głos. Teksty ze skreśleniami i poprawkami przywołują jego obraz w niebieskim pokoju, chodzącego, palącego, raptownie zapisującego coś gdy wchodzę do pokoju z kubkiem kawy.

Niektóre teksty są datowane przez to na czym zostały napisane: skrawek papieru zabrany z biura gdzie pracowałam, kartka z notatnika dziennikarskiego kiedy byłam w college'u, tytuły płyt nabazgrane niebieskim pisakiem lub ołówkiem kopiowym, wiele z nich na przestarzałym papierze starego formatu. Kilka składanych kartek było zwyczajnie wepchniętych do jego kieszeni zanim je zapisał, mimo tego że zawsze miał ze sobą swoją torbę na wypadek gdyby pojawiły się w jego głowie słowa godne zapisania. 

Ciekawy jest fragment o tym jak New Order szukali tekstów w notatkach zmarłego wokalisty:


Kiedy New Order zapragnęli nagrać Ceremony, i In a Lonely Place, prosili o możliwość zobaczenia notek Iana, byli bowiem przekonani, że teksty tych piosenek są wśród tych które pozostawił. Badali je intensywnie, ale nie znaleźli w nich odpowiednich tekstów. Nie jest to dziwne, Ian pozbywał się rzeczy których nie potrzebował, był bardzo niesentymentalny w stosunku do tego co posiadał, dlatego powiedział mi że uważa swoją pracę z Joy Division za zakończoną. 

Czy coś jeszcze ujrzy światło dzienne? Wdowa po Ianie Curtisie nie pozostawia nam wątpliwości, więc  pora tylko cierpliwie czekać...


Kilka rzeczy zaginęło po jego śmierci, i podejrzewam, że rozdał część materiału który przygotowywał. Ciągle posiadam jego notatnik kołowy, który wrzucił za szafę, nienapisaną nowelę, w której jest tylko kilka paragrafów pełnych niesprecyzowanej bliżej rozpaczy. 

Kiedy Ian znalazł swoją drogę, zeszyty, kawałki papieru i plastikowa torba stały się jakby fragmentem niego. Wszystko czego nie był w stanie wyrazić, znalazło się w jego tekstach, one mówią więcej niż jakakolwiek rozmowa z nim.
Czytajcie nas, codziennie nowy tekst - tego nie znajdziecie w mainstreamie.

2 komentarze:

  1. Bardzo ciekawy materiał. Nieznane mi oblicza Iana. Swoją drogą, tak się złożyło, że nigdy jeszcze Control nie widziałam. Czas to w końcu nadrobić. To, jak i "Spacer po linie", film o Johnnym Cashu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Część Wera jak tam było kiedy Cię nie było? Co z Chinami? Control koniecznie ale lepszy jest dokument Joy Division, polecam. A do Twoich wymienionych filmów dorzucam the Doors... Pozdrawiamy

    OdpowiedzUsuń