Muszę przyznać, że mam bardzo negatywny stosunek do zespołów typu tribute. Często muzycy takich grup upodobniają się fizycznie do swoich pierwowzorów, co przypomina postępowanie na poziomie gimbazy. Pamiętam kiedy w Polsce w latach 80-tych popularna była Republika (TUTAJ). Wielu fanów, zwłaszcza młodszych, chciało fizycznie upodobnić się do Grzegorza Ciechowskiego. Zapuszczali bujne grzywki a blond fryzura a la poppers była na topie. Swoją drogą punki łapali poppersów i wielu z nich traciło swoje grzywki w płomieniach zapalniczek.
Wracając do tematu - nie cierpię ślepego naśladownictwa. Ale jest wąska granica między ślepym kopiowaniem (chyba najwięcej naśladowców ma the Beatles) a inspiracją.
Wielu krytyków (wśród nich też ci w Internecie) w swoich opiniach uważa, że Peter Hook and the Light oddają najdoskonalej muzycznie klimaty Joy Division. Rzeczywiście, miałem okazję sam ostatnio zobaczyć koncert we Wrocławiu, o którym pisaliśmy TUTAJ i TUTAJ. Odwzorowanie było wręcz idealne.
Ale tamten koncert we Wrocławiu miał w sobie pewne elementy sztuczności, nieszczerości - wspomniałem o nich recenzji.
Dzisiaj koncert, który moim skromnym zdaniem, a fanem Joy Division jestem od 1980 roku, ma w sobie coś z klimatu tamtych lat. Jest w nim pierwiastek autentyczności, i chociaż na scenie nie ma żadnego z muzyków Joy Division, to jestem pewien, że gdyby Ian Curtis mógł coś na temat tego koncertu powiedzieć, to byłby pod wrażeniem. Jest ten niepokój Iana, jak powiedziała o nim Annik Honore: jest tutaj ten duch, ta energia, to przesłanie...
Jamie Stewart z Xiu Xiu wielokrotnie powtarzał, że nie popełnił samobójstwa, bo obiecał swojej matce, iż tego nie zrobi. Na ile to prawda, a ile w tym kreowania wizerunku - tego nie jestem w stanie ocenić. I chociaż nie utożsamiam się z twórczością Xiu Xiu (TUTAJ) w 100 %, bowiem nie lubię ich eksperymentalnych piosenek, o tyle ten koncert zrobił na mnie ogromne wrażenie.
Posłuchajmy i zobaczmy jak Xiu Xiu i Deerhof odtwarzają brzmienie Joy Division. I nie ma tutaj ślepego naśladownictwa. Stewart i towarzyszący mu muzycy, potrafią swoim wykonaniem wydobyć dramatyzm tamtych piosenek.
Tak jakby przez chwilę Ian Curtis i jego duch znowu byli z nami.
I są.
Tak jakby przez chwilę Ian Curtis i jego duch znowu byli z nami.
I są.
Czytajcie nas - codziennie nowy tekst, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Xiu Xiu i Deerhoof - Unknown Pleasures, Nowy Jork, 11.07.2010. Tracklista: Disorder
Day of the lords,
Candidate,
Insight,
New dawn fades,
She’s lost control,
Shadowplay,
Wilderness,
Interzone,
I remember nothing
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz