sobota, 30 marca 2019

Kinowa jazda obowiązkowa: Słyszę Twoje Myśli - witajcie w świecie Orwella XXII wieku

Nie przekonasz się kim jesteś, dopóki nie stracisz tego co dla ciebie najcenniejsze - to jedno z przesłań opisywanego dziś filmu, choć akurat to przesłanie dotyczy spraw związanych z uczuciami jednego z głównych bohaterów. Zanim jednak omówimy film Khalil Sullinsa  z 2014 roku kilka słów usprawiedliwienia. Zwykle w tym dziale publikujemy dzieła ponadczasowe, gościli tutaj Herzog (TUTAJ), Cox (TUTAJ), Szulkin (TUTAJ), Jarmusch (TUTAJ) czy Reynolds (TUTAJ). Wszystkie omawiane dotychczas filmy są TUTAJ. Było to kino zwykle bardzo ambitne i na pewno pozostające na zawsze w historii. Dzisiejszy film nie ma zbyt wielu optymistycznych recenzji w mainstreamowych portalach jak choćby Filweb.  

Krytykuje się fabułę, czy brak powalających efektów specjalnych, jak i niezbyt wyszukaną grę aktorów w rolach trójki młodych naukowców - Amber Marie Borlinger (jako Jolie), Thomas Stroppel  (jako David Thorogood) i Artie Ahr   (grający Ryana Catesa).   I być może jest w tym ziarnko prawdy gdyby nie trzy detale. 

Po pierwsze primo -  po co ogląda się film?  Na naszym blogu chyba od dość dawna jasne jest, że nie interesują nas wyszukane efekty specjalne, jeśli są to OK, ale jeśli ich nie ma (vide filmy Wernera Herzoga) to nie będziemy płakać, bowiem nas interesuje PRZESŁANIE. Głębia przekazu - to jest to, czego barany żrące popcorn popijając colą nie widzą i nigdy nie zobaczą. Oni tego nie szukają w filmie.

Po drugie secundo - gra aktorów - jasne, każdy musi kiedyś debiutować. Nas interesuje przekaz.  Nie dopatrzyliśmy się  w filmie jakiś rażących uchybień w sztuce. Jest OK!

Po trzecie tertio - im mniej wiesz tym mniej rozumiesz. Tego filmu nie da się zrozumieć bez znajomości kilku pozycji zwanych tutaj lekturami obowiązkowymi. Myślimy o książkach Orwella - zwłaszcza Roku 1984 (pisaliśmy o tym TUTAJ), ale i innych pozycjach opisujących sposoby inwigilacji we współczesnym świecie (TUTAJ). Tyle jeśli chodzi o wstęp. 

Teraz przejdźmy do fabuły i sensu. 

Film opisuje eksperyment naukowy wykonany początkowo przez dwójkę, następnie przez trójkę studentów. 
Do neurologa i informatyka dołącza studentka specjalizująca się w fizyce materiałów - dokładnie pracująca nad nanorurkami węglowymi. Pozwala to dość mocno ruszyć badania z martwego punktu, bowiem wszczepienie nanorurek do mózgu (poprzez wkłucie w kręgosłup) pozwala na zwiększenie strumienia transmisji z neuronów. 
Tym oto sposobem grupka studentów osiąga wynik przełomowy - potrafią transmitować myśli z mózgu do mózgu. W tym samym czasie nad podobnym projektem pracują tajne agendy rządowe, niestety bez tak spektakularnych efektów. Trudno się dziwić, stado doktorów w wieku przedemerytalnym posiada już tak mało otwarte umysły, że w zasadzie nie są one zdolne do dokonywania przełomowych odkryć, zresztą nie od dziś wiadomo że do czterdziestki człowiek jest kreatywny a później jest równia pochyła. 
Ale nie należy myśleć, że praca naukowa to taki łatwy kawałek chleba. I to pierwszy poważny problem poruszony w filmie. Główni bohaterzy bowiem poświęcają czas dla rodziny badaniom. Podobnie jest z finansami na badania, co owocuje wieloma problemami. 

Zatem pierwszy poważny przekaz filmu dotyczy umiejętności odszukania w życiu równowagi między pasją a rodziną (tutaj żoną i córką). 
Drugi poważny problem poruszony w filmie dotyczy bariery etycznej, którą można przekraczać podczas badań naukowych. Można czy nie - oczywiście tylko oficjalnie. Bowiem nieoficjalnie... Czy wiecie co robią w swoich laboratoriach Chińczycy? Czy znacie książkę Jacques Testarta pod tytułem Przejrzysta Komórka  z 1990 roku? Czy wiecie dlaczego ten geniusz porzucił pracę nad tajnymi projektami, gdzie już w latach 60 - tych ubiegłego wieku krzyżowano człowieka ze świnią? Warto przeczytać... 

Nasi bohaterzy wyprzedzając rządowe agendy popadają w kłopoty i zostają postawieni przed wyborem bez wyjścia. W tym samym czasie odkrywają, że tak na prawdę program rządu ma na celu stworzenie superchipa dzięki któremu, już od dzieciństwa, ludzie poddawani będą pełnej kontroli. 

Zatem jest to Orwell pełną gębą, z tym że w nowej wersji. Wolność to niewola - takie hasło przyświecało partii w powieści Orwella (pisaliśmy o niej TUTAJ) i takie samo przyświeca rządowym agendom przejmującym kontrolę nad badaniami  ambitnej trójki młodych naukowców.
Jak zakończy się szalony program? Czy ludzie zostaną zachipowani i poddani pełnej kontroli myśli? 

I jako podsumowanie powiemy tak. Znacie ostatni wywiad z 2007 roku nijakim Aaronem Russo?  Nie znacie? To posłuchajcie...
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.  

2 komentarze: