wtorek, 12 marca 2019

Mieszkanie przy 364 Lower Broughton Road w Salford, które zmieniło świat muzyki

W lutym 1976 r. Studenci Institute of Technology w Bolton, Howard Trafford (TUTAJ) i Peter McNeish, przeczytali w NME recenzję zatytułowaną Nie oglądaj się, ale nadchodzi Sex Pistols! Ta publikacja zmieniła ich życie. Pożyczyli niewielkie Renault i pojechali 21 lutego do oddalonego o 200 mil  High Wycombe w hrabstwie Buckinghamshire, aby zobaczyć występ Sex Pistols wspierających Screaming Lord Sutch (więcej o tej wyprawie TUTAJ). 

Trzeba wyjaśnić, że David Edward Sutch (1940-1999), znany również jako 3 Earl of Harrow, lub po prostu Screaming Lord Sutch, był angielskim muzykiem. To on pierwszy zapuścił włosy i szokował publiczność pomysłami scenicznymi - na przykład podczas jednego z występów wynurzył się z trumny z byczymi rogami na głowie i deską klozetową na szyi, kiedy indziej podpalał włosy, a ogólnie straszył upiornymi tekstami.  Ogólnie znany był jeszcze z jednej rzeczy - nieustająco próbował dostać się do Parlamentu. Założył nawet partię: The Official Monster Raving Loony Party (Oficjalna Partia Skończonych Świrów), lecz nie udało mu się zrobić politycznej kariery. Miał rekordową liczbę przegranych w ponad 40 wyborach, od 1963 do 1997 roku.  

Wizerunek sceniczny nie uchronił muzyka przed tragicznym końcem, Sutch cierpiał na depresją maniakalną. Popełnił samobójstwo, powiesił się w dniu 16 czerwca 1999 w Londynie...
 
W każdym razie po występie Sex Pistols Trafford i McNeish, ni mniej ni więcej, tylko zaoferowali im zorganizowanie koncertu w Manchesterze, oferując wsparcie swojego zespołu w suporcie. Trafili na odpowiedni czas. Sex Pistols, którego występ w telewizji na żywo był skandalem, a jeszcze większym – okładka ich płyty z obrazoburczą podobizną królowej Elżbiety II – nie mieli wtedy innych propozycji. Ich menadżer, Malcolm McLaren, zgodził się więc na złożoną ofertę. Zobaczenie Pistolsów zmieniło wszystko – opowiadał potem Traffordzaczęliśmy zdawać sobie sprawę z tego, że takie piosenki sami moglibyśmy napisać. Problem jednak polegał na tym, że para muzyków to jeszcze nie zespół. Zaczęli więc od nazwy Buzzcocks oraz pseudonimów: Howard Trafford został Devoto a Peter McNeish: Shelley. Potem był problem ze znalezieniem basisty i perkusisty, lecz udało im się i dołączyli do nich Steve Diggle i John Maher.

Zadebiutowali na scenie ich macierzystej uczelni w dniu 1 kwietnia 1976 r., wcześniej gorliwie ćwicząc w mieszkaniu Howarda na Lower Broughton Road, próbując przygotować się w ten sposób do wsparcia Sex Pistols. Hałas z mieszkania Howarda był jednak tak denerwujący dla sąsiadów, że musieli przenieść się gdzie indziej i dalsze próby odbywali w miejscowym kościele św. Bonifacego. Nie zdołali się jednak przygotować na obiecany suport Sex Pistols i zamiast nich wystąpił miejscowy, heavy rockowy zespół Solstice.

Na wieczór 4 czerwca 1976 r. Howard zarezerwował salę w Lesser Free Trade Hall płacąc 32 funty, rozwiesił w mieście plakaty i nawet ręcznie wykonał bilety, na których błędnie wydrukował rok 1076 zamiast 1976. Sprzedał tylko 28 wejściówek, ale wśród osób, które je kupiło byli ludzie, dla których ta noc okazała się przełomowa: Morrissey, Bernard Sumner i Peter Hook, Mark E. Smith, Tony Wilson

Sex Pistols nawet jeśli byli rozczarowani frekwencją, nie okazali tego. Powrócili i dali kolejny występ 20 lipca. Buzzcocks tym razem byli gotowi. Trzy miesiące później - pomimo tego, że jest stali się dość znani - zagrali jeszcze koncert dziękczynny w kościele św. Bonifacego, w dużej mierze dla publiczności złożonej z dziewięcioletnich dzieci.

Mieszkanie przy 364 Lower Broughton Road zmieniło świat muzyki. Bo to tutaj Howard Devoto zdecydował o wyjeździe do Buckinghamshire i to tutaj zbierali się muzycy Buzzcocks aby ćwiczyć i przygotowywać płyty. 

Pierwszego singla Spiral Scratch wyprodukował im Martin Hannett tuż przed  Bożym Narodzeniem w 1976 roku. Miałem wrażenie, że Martin nie wiedział, co robi – mówi o tym potem Maher - Ale my też nie. Devoto uważał nawet że ich brzmienie było amatorskie, co potwierdziły pierwsze recenzje uznając to jednak za ich atut i dowód na niezależność. Nawet ich okładka była antysystemowa, w przeciwieństwie do wydawnictw o dużych budżetach. Zdjęcie z okładki ich pierwszej płyty płyty Spiral Scratch było wykonane zwykłym Polaroidem, a złożenie 1000 okładek i wsunięcie w nie płyt miało miejsce też na Lower Broughton Road. Trzeba dodać, że pierwsze egzemplarze sprzedały się po 99 pensów (z czego 60 pensów trafiło do zespołu) w sklepie Virgin w Manchesterze, gdzie warunkowo przyjęto 25 sztuk. W Londynie Geoff Travis przyjął do swojego sklepu Rough Trade najpierw 50, a następnie po dwóch dniach zamówił 200. "iedziałem, że mogę je sprzedać, mówił. To była sensacyjna płyta. Wkrótce kopia Spiral Scratch dotarła do Johna Peela i stała się singlem tygodnia, po czym jej sprzedaż eksplodowała za pośrednictwem sprzedaży wysyłkowej...

Minęły lata. Ubywa niemych świadków tamtych czasów, ale na szczęście dom 364 Lower Broughton Road w Salford jeszcze stoi, jeszcze go nie wyburzono, w przeciwieństwie do Lesser Free Trade Hall, który w 1997 r. został sprzedany przez radę miejską prywatnym deweloperom, którzy zachowali oryginalną fasadę, lecz całkowicie przebudowali wnętrza na hotel Radisson Edwardian.


Za to u nas nic nie będzie wyburzone. Tamte chwile i ludzie zostaną tutaj na zawsze. Jak długo ktoś nie zgra całego Internetu na dyskietkę. Dlatego czytajcie nas, codziennie nowy wpis - tego nie znajdziecie w mainstreamie.

4 komentarze:

  1. Ciekawy i edukacyjny artykuł..Kolejne fakty zostały zapisane w głowie.Pzdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, że się do czegoś przydajemy :). Tak nam płynie czas na wspominaniu.. Dobrze ze jest co i że jeszcze możemy. Pozdrawiam

      Usuń
  2. To są fakty z perspektywy innej niż większość.Dla fanów punk rocka to ważne informacje..To,że jest kogo wspominać to jedno,a to,że jest komu wspominać to drugie...I to i to jest ważne i tworzy całość..To nie lajki na facebooku czy automatyczne i puszczanie muzyki z youtube,aby tylko coś leciało..Tutaj jest sens i ciągłość..To ocala od zapomnienia i pozwala być zorientowanym o podstawach tej kapeli...Tu jest mowa o konkretach..Pzdr

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki - zwłaszcza, że tu i tam słychać hasła o upadku blogowania. Ponoć teraz tylko FB i TT, krótkie formy. Twój komentarz porusza całą lawinę, bowiem warto zastanowić się dlaczego blogowanie umiera? Ano umiera, bowiem Internet odmóżdża - mamy teraz do czynienia z wysypem internetowych misiów, których szczytem możliwości staje się komentarz: "kto oddycha daje lajka"... W Internecie jest wiele informacji ale większość to pierdoły kopiowane z innych miejsc. My staramy się tworzyć własną wizję i dość jasny przekaz. Stawiamy na jakość a wydaje się, że osiągi po roku pozwalają nieskromnie stwierdzić,że chyba zaistnieliśmy. A skoro tak, nie wolno nam tego zepsuć. Ukłony.

    OdpowiedzUsuń