Całkiem niedawno opisaliśmy znakomity album australijskiej grupy Icehouse (TUTAJ) pt. Sidewalk. Płyta zaprezentowana przez nieodżałowanego Tomka Beksińskiego w PR zyskała sobie wielu zwolenników, a muzyka Icehouse już na zawsze dzięki temu pozostała z nami. Po czasie okazało się, że w zasadzie kapela, poza jeszcze jedną wartą zaprezentowania płytą, nic ciekawego nie nagrała. Do tej płyty kiedyś tutaj wrócimy, natomiast dzisiaj koncert z tamtego okresu, czyli z czasu wydania Sidewalk.
Cofnijmy się zatem do roku 1984 i posłuchajmy znakomitego koncertu, pokazującego, że rzeczywiście w tamtym czasie Iva Davies (autor tekstów i muzyki) z kolegami prezentowali poziom nadzwyczajnie wysoki, a gitarzysta i wokalista nie bez przesady porównywany był do Briana Ferry, czy Davida Bowie. Dzisiaj, po latach chyba nie będzie przesadą też twierdzenie, że Icehouse spokojnie można nazwać jednym z najlepszych zespołów w historii australijskiej muzyki.
Zaczynają od dynamicznego This
Time z albumu Sidewalk i od samego początku znakomity Davies stawia wszystko do pionu i pokazuje, kto tutaj rozdaje karty. Niemniej nie pozostaje mu dłużny Joe Camallieri ze swoim różowym saksofonem. Jest moc. Po tym wstępnie wszystko na chwilę siada, ale to jedyny słaby moment koncertu, bowiem Sidewalk chyba zajmuje pierwsze miejsce wśród najsłabszych piosenek jakie w tamtym czasie stworzył lider zespołu.
Po tej krótkiej przerwie wraca klimat i znakomita zabawa. Pojawia się bowiem Hey Little Girl z drugiego albumu zespołu z 1982 roku, czyli Primitive Man, który omówimy tutaj w szczegółach za jakiś czas. Refleksyjna piosenka o nieudanej miłości, po której zespół gra Love In Motion, bonus track wydany na brytyjskiej wersji albumu Primitive Man, który również nie należy do szczytowych dokonań Daviesa, niemniej da się słuchać. Za chwilę jednak szybko o nim zapominamy, bowiem pojawia się znakomity i nastrojowy Stay Close Tonight. To jedna z najlepszych piosenek new romantic tamtej epoki, o ile nawet nie w ogóle całego gatunku... Piękna to mało powiedziane... Warto zwrócić uwagę na grę basu w tej piosence, o czym jeszcze za chwilę.
Po niej Don't Believe Anymore, w której Davies paląc papierosa dokonuje rozliczenia z minioną miłością i zaciera swój lekko cukierkowaty wizerunek. Dusty Pages wybija nas z rytmu, jest szybszy choć też bardzo klimatyczny. Po nim zespół znowu wraca do albumu Primitive Man wykonując swój kolejny hit - Street Cafe. Po czym jeszcze bardziej cofamy się, tym razem do roku 1980 i debiutu zespołu, czyli płyty Icehouse. Grupa bowiem wykonuje utwór Can't Help Myself, by zakończyć całe show dynamicznym
Taking The Town otwierającym album Sidewalk.
A teraz wspomniana niespodzianka.
Na obu dominujących podczas dzisiejszego występu albumach na basie grał Guy Pratt.
Minęły lata i w lipcu 2020 roku muzyk podzielił się z nami takim oto klipem, w którym po wspomnieniach pokazuje nam coś, co naprawdę warto zobaczyć (kto chce ominąć gadkę proszę przesunąć do 8 minuty):
Czy ktoś jeszcze ma pytania odnośnie poziomu muzyków Icehouse? Czy ktoś dzisiaj jest w stanie tak grać?
I jeśli już padło nazwisko Tomka Beksińskiego, podsumujmy ten wpis w jego lekko patetycznym i egzaltowanym stylu: Lata mijają, nic nie zatrzyma upływającego czasu, a my możemy jedynie ponad tym bezmiarem badziewia wylewającego się z TV i radia wrócić dzięki płytom i internetowi do tamtych lat, które niestety już nigdy nie będą TU i TERAZ.
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Icehouse, Westenfalenhalle, Dortmund, Niemcy, 24.06.1984. Setlista: This Time, Sidewalk, Hey Little Girl, Love In Motion, Stay Close Tonight, Don't Believe Anymore, Dusty Pages, Street Cafe, Can't Help Myself, Taking The Town.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz