środa, 14 lipca 2021

(Nie) martwa natura

Jeśli istnieje jakiś rodzaj malarstwa, który dziś cieszy się jeszcze mniejszym szacunkiem niż przysłowiowy pejzaż z jeleniem, to bez wątpienia jest to martwa natura. Francuzi nazywają ją nature morte, co można przetłumaczyć jako martwe życie. Ten oksymoron może wyjaśnić niechęć do martwych natur. Bo kto chce kupić coś, co jest martwotą? Teraz życie jest modne poza granice absurdu, a najlepiej jeszcze w stanie zakonserwowanej wiecznej młodości... lub może raczej w stanie nieustannego zdziecinnienia? 

Na przestrzeni wieków historii sztuki, po tym gdy martwe natury w zasadzie wpadły z obieg, artystą, który próbował tchnąć nowe życie w gatunek był Francisco Goya. Zrobił to w dość dziwny sposób malując najbardziej martwą naturę jaką był w stanie znaleźć, a mianowicie półtusz wołu wiszącą w sklepie mięsnym. Czy mu się udało? Raczej tak, bo przecież ów produkt hiszpańskiego mistrza nadal jest w obiegu sztuki.


Zaskakująco, w ciągu ostatnich 100 lat artyści zmierzyli się jednak tematem martwej natury i to w niezwykle pomysłowy sposób, bo sięgając w głąb historycznego rodowodu gatunku, aby wydobyć wszystkie jego symboliczne aspekty. Najczęściej za jego pomocą krytykuje się konserwatywny porządek świata oraz strukturę władzy. Duchamp używając codziennych przedmiotów kwestionował samą sztukę, Warhol zwrócił uwagę na kształt i dostępność produktów, które zawsze możemy kupić w supermarkecie. W ten sposób obiekty martwej natury wykroczyły poza ramy tradycyjnego malarstwa i stały się sztuką mimo, że do powstania dzieł artyści używali gotowych przedmiotów, które następnie same stawały się artefaktem jak w pracach Armana i Judy Chicago.


Instalacja tej ostatniej zatytułowana Dinner Party która jest uważana za jedno z bardziej znaczących dzieł sztuki 20 wieku, bo krytycy widzą w kompozycji zarówno nawiązanie do tradycyjnych martwych natur jak i zaangażowanie we współczesne trendy kulturowe, związane z postępującą feminizacją. Cóż więc urzekło recenzentów sztuki współczesnej? Celem autorki było zakończenie trwającego cyklu zaniechań, w którym kobiety zostały wypisane z historii. Aby to ukazać Chicago postawiła stół i  nakryła go  dla 39 znanych kobiet, zindywidualizowaną zastawą, na którą składa się unikatowy, ręcznie malowany, porcelanowy talerz, uformowany na kształt - dla jednych motyla a dla drugich żeńskiego organu płciowego - haftowany bieżnik, złoty kielich i sztućce.


Jednak jeśli chodzi o tradycyjnie pojmowane malarstwo, to najsłynniejszy artystą XX wieku tworzącym martwą naturę jest nadal Giorgio Morandi, który malował wazony, kwiaty, miski i butelki. I tymi banalnymi kompozycjami dotykał najbardziej metafizycznych odniesień, które osiągał minimalistyczną ekspresją i subtelnym kolorem, przez co uważany jest za  prekursora minimalizmu.


Inny twórca, członek ruchu Nouveau réalisme, Armand Fernandez czyli Arman jest najbardziej znany ze swoich Akumulacji - poliestrowych odlewów wypełnionych różnymi przedmiotami, od sztućców, butów i zegarów, po flakony perfum, a nawet maski przeciwgazowe. Nagromadzenia przypominają tradycyjne obrazy martwej natury, z tą różnicą, że znalezione tu rzeczy nie są jakoś specjalnie ułożone a po prostu są. 

Już  te kilka przykładów (a jest ich dużo więcej) dowodzi, że martwa natura nie zniknęła lecz nadal intryguje współczesnych artystów. I w równym stopniu wyraża się poprzez przyziemność jak i dziwaczność. Czasem zachwyca, częściej balansuje na granicy dobrego smaku, lecz nie pozostawia obojętnym. I kto wie czym nas, widzów jeszcze zaskoczy?


Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz