wtorek, 13 lipca 2021

Rob Browning: Lubię proste kształty i kolory, ale nie próbuję świadomie malować tak samo jak Hopper

 Rob Browning (ur. 1955 r.), malarz z Wirginii przełożył na płótno za pomocą farby nostalgiczne obrazy wewnętrznego uniwersum, niepozbawionego jednak elementów surrealizmu. Te minimalistyczne kompozycje są skrupulatnie uporządkowane. Ta chłodna pedanteria Browninga przypomina twórczość kilku szczególnie przez nas cenionych amerykańskich malarzy. Jest to zresztą celowe, do czego przyznał się kiedyś sam artysta stwierdzając otwarcie: Podoba mi się to samo, co [Edward] Hopper (LINK) wydaje się lubić. Postrzegam go jako minimalistę i staram się sprowadzać swoją pracę do minimum, usuwając to, co zbędne, aby moje dzieło było lepiej zorganizowane i miejmy nadzieję, także bardziej ogólne. Pomijam szczegóły. Lubię proste kształty i kolory, ale nie próbuję świadomie malować tak samo jak Hopper. Lubię też prace Thomasa Harta Bentona, ale na moją twórczość mają większy wpływ inni amerykańscy malarze regionaliści, tacy jak Grant Wood i Dale Nichols.  My do tej plejady znanych nazwisk dodali jeszcze jednego malarza, tym razem europejskiego - René Magritte (LINK) . Ale oddajmy głos Robowi:

Lubię ludzi jako temat. Nie przychodzi mi do głowy nic ważniejszego niż inni ludzie. A domy są przecież dla nich istotne. Widziałem, jak domy zaczynają wyrażać ludzi… Dusza potrzebuje ciała do życia, a nasze domy stają się przedłużeniem nas samych. Lubię je malować i przypominać sobie ten temat – ludzie w domu”. I takie jego domy są. Po prostu są, istnieją. Stabilne, kolorowe, niczym znaki spod sztancy. Towarzyszą im czasem postaci, dla których ów dom jest opoką, chroni ich i daje cień... Lub wskazuje drogę światłem z okna. Ludzie u niego zajęci swoimi sprawami nie zwracają uwagi na nawet najbardziej niezwykłe zdarzenia - przelatujące nad ich głowami sterowce i statki UFO. Moje obrazy przedstawiają sceny, które dostrzegam w ciągu dnia, najczęściej podczas jazdy samochodem lub spaceru, a czasem w snach, które postrzegam jako fragment ciekawej narracji. Niektóre obrazy, które uważam za niepokojące, są jednocześnie dowcipne, piękne lub groteskowe - wyjaśnił taki stan rzeczy Rob.







Jaskrawa paleta prac odbija wewnętrzną radość Roba Browninga, który miał w życiu szczęście. Bo zawsze kochał sztukę i miał rodziców, którzy rozpoznali jego talent i go podsycali, kupując mu książki, aby zachęcić go do nauki rysunku i malarstwa. I tak Browning, pochodzący z Nahor, wioski w hrabstwie Fluvanna w stanie Wirginia, w 1979 roku ukończył studia ze sztuki w stopniu licencjata Virginia Commonwealth University. Tam zafascynował się XX wiecznymi poprzednikami, twórczością Dean Cornwella, NC Wyetha, Howarda Pyle i Andrew Loomisa. Może to od nich przejął umiejętność budowania nastroju bez nadmiaru środków? 









Prace Browninga były wystawiane przede wszystkim w Stanach Zjednoczonych. A teraz można je zobaczyć u nas. Więcej nasi czytelnicy znajdą na stronie Browninga: (LINK).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz